~Rozdział 1~

5.5K 108 10
                                    


ASLI

Każdy poranek wygląda tak samo, otwieram oczy i myśle o nim, łzy napływają mi do oczu i ryczę jak dziecko. Z moich powiek nie przestaje schodzić opuchlizna. Wyglądam jak miernota, każdy włos w inną stronę, zero makijażu, moje ciało jedynie co dostawało to zimny prysznic, nie jest to do mnie podobne, zawsze podstawą dla mnie było dbanie o siebie, wpadłam w depresje. Minął miesiąc kiedy go widziałam, jebany miesiąc. Jestem taka naiwna, wierząc że taki facet jak on będzie chciał jedną kobietę na stałe, mocno wierzyłam w jego słowa a nawet już moja samoocena była wysoka, czułam się wtedy jak najlepsza kobieta na świecie która pokonała wstyd i była otwarta, a teraz? Czuję się jak nic nie warty śmieć.

Z zamyślenia wyrwało mnie płukanie do drzwi, wstałam z łóżka i je otworzyłam a moim oczom ukazała się Rodrigez.

- Hej gwiazda! Gotowa do pracy? - krzyknęła.

Ah Rodrigez piękna długowłosa blondynka o ciemnej karnacji i brązowych oczach, to właśnie dzięki niej miałam możliwość uciec, tak żeby Vittorio nie był w stanie mnie znaleźć. W momencie gdy uciekłam z Oli, płakałam jak szalona na lotnisku , nie było w stanie mnie powstrzymać, wtedy nie wiedziałam gdzie uciec, jak? Przecież to ludzie z mafii, znaleźli by mnie wszędzie. I wtedy pojawiła się ona, podeszła do mnie, bez zastanowienia opowiedziałam jej całą historie z mojego Życia, wiem że to było nie przemyślane, ale byłam wtedy w ciężkim stanie psychicznym, Rodrigez leciała do Hiszpanii, bo stąd pochodzi, jest bardzo twardą kobietą i odważną. Wiele to dla mnie znaczyło że nie znając mnie, tak wiele mi pomogła, wpadła na pomysł żebyśmy się zamieniły dowodami i ona poleci jako ja z Oli do Polski a ja jako ona do Valencii. Wydawało mi się to głupim pomysłem, bo sądziłam że to nie wypali. Lecz nie miałam nic do stracenia i się zgodziłam. Byłam bardzo zestresowana, przechodząc przez bramki modliłam się żeby nas nie przyłapali. Mieliśmy szczęście, udało się. Po kilku godzinach byłam na miejscu. Rodrigez kazała mi się udać pod adres jej mieszkania, po 2 dniach przyjechała tu. Będę jej wdzięczna do końca Życia za to co dla mnie zrobiła. Przebywając z nią ponad miesiąc czasu miałam możliwość ją poznać, jej życiowa historia zaciekawiła mnie bo sama miała ciężko, w pewnym sensie jesteśmy do siebie podobne, między nami szybko narodziła się przyjaźna więź.

Rodrigez pochodzi z patologicznej rodziny, jej ojciec zostawił ją z matką która była alkoholiczką, po kilku latach zmarła a ona została sama. Od pewnego czasu zauważyłam że zadaje się z jakimiś gangsterami, co zaczyna mnie niepokoić, bo znam już ludzi takiego pokroju. Załatwiła mi prace w klubie, bo również ona tam pracuje, który znajduje się 5 min od mojej ciasnej starej kawalerki, a bardziej rudery.

- Asli! Będziemy tak stać w drzwiach?!

- wybacz mi, jestem znów na załamaniu.. - odpowiedziałam krucho.

Przeszliśmy do kuchni, po czym usiedliśmy na krzesłach przy stole.

- ja zrobię kawę, a ty się ubieraj!- nakazała.

Biegiem nałożyłam na siebie czarne obcisłe legginsy i dopasowaną bluzkę w kolorze kremowym. Po czym wypiliśmy kawę i udaliśmy się piechotą do klubu.

- Dziś będzie ciężko, to sobota a w sobotę sama wiesz co się dzieje.. - powiedziała zrezygnowana.

- wiem, zdaje sobie z tego sprawę. Może szef dopłaci nam więcej..

- Nie sądzę, nie znasz go Asli, proszę wspominałam Ci, sama z nim nie rozmawiaj i najlepiej unikaj go- skruszyła minę.

- tak tak.. pamiętam- zastanawia mnie co z nim nie tak, nawet go na oczy nie widziałam, to Rodrigez zna go dosyć dobrze i ona z nim wszystko załatwiała.

Klub był średnio prestiżowy, taka typowa speluna, kolory ścian czarne, płytki w tym samym kolorze na podłodze i kilka stolików, bar dosyć duży.

Z Oli pisałam SMS od czasu do czasu, bo nie chcieliśmy żeby było coś podejrzane. Tak jak myślałam był u niej Vittorio, ale nic nie powiedziała mimo gróźb, twarda z niej baba. Miała mi tylko przekazać że to nie tak jak myślę, że jeśli nie wrócę w ciągu tygodnia, to rozpętałam piekło, ale nic takiego się nie stało.

- poproszę 2 piwa- z zamyślenia wyrwał mnie głos nieznajomego.

Obsłużyłam klienta, po czym spojrzałam na przyjaciółkę, która przy ladzie wydała resztę z saszetką białego proszku, byłam w szoku. Rodrigez sprzedaje narkotyki? Bo tak to wyglądało!

-Rodrigez!!

Spojrzała na mnie zdziwiona.

- Tak?

- Co ty dałaś temu gościu?!

- a co miałam dać? Nie wymyślaj! Wydałam resztę i tyle.

- Nie kłam! Handlujesz narkotykami? Nie oszukuj mnie proszę! - złapałam ją za ramie.

- Asli, to nie tak. Wytłumaczę Ci w domu...

PerdutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz