~Rozdział 4~

4.1K 100 21
                                    


ASLI

Gdy zobaczyłam go przy łóżku, byłam w totalnym szoku.. myślałam że mam omamy..to na prawdę on.. pierwsza myśl o tym że już będzie wszystko dobrze i tak strasznie za nim tęskniłam, za tem przypominając sobie powód dla którego odeszłam momentalnie wybił mnie z tych myśli. Jakim prawem znów wpierdala się w moje Życie? Jakim cudem mnie znalazł? Czy akurat w tym czasie musiał być w tym samym miejscu co ja? Kurwa nie wierzę już w przeznaczenia. Zmienił się, wyglądał strasznie na niezadbanego, włosy łącznie z zarostem nie ostrzyżone, czarny dres, pierwszy raz mam możliwość zobaczenia go w takim wydaniu, zawsze był idealny.
Nie miałam ochotę na rozmowę z nim, kiedyś byłam głupia i wracałam, nie pozwolę na krzywdzenie dalej siebie.

Gdy opuścił mój pokój, zaczęłam intensywnie myśleć o ostatnim wydarzeniu, jak Rodriguez mogła pozwolić żeby ten chuj nam dał narkotyki, wiem sama je wzięłam ale ona wiedziała doskonale co nam wkłada w kieszeń. Byłam w takim słabym stanie psychicznymi, że chciałam się odbić od tego wszystkiego i myślałam że mi to pomoże. Z jednej
Strony jestem wdzięczna że Vittorio mnie uratował bo nie wiem co by mi się stało. Z moich myśli wyrwa mnie znajomy mi głos.

-Asli?!!!!! Przepraszam że mnie nie było, gdy tylko się dowiedziałam od razu wsiadłam w samolot..

- Oliwia! Cisze się ze Cię widzę! Nie przepraszaj! Wszystko jest dobrze - uspokoiłam przyjaciółkę.

- jak się masz ?- usiała obok łóżka.

- jak widać, dobrze- uśmiechnęłam się lekko.

- Widziałaś się z nim?- zapytała wyczekująco.

- Yhym.. on mnie znalazł- opowiedziałam z grymasem.

- Strasznie martwi się o Ciebie, cały czas czekał tuż obok twojego łóżka.

-Nie interesuje mnie to, niech idzie pieprzyć tą która napisała mu SMS- powiedziałam nerwowo.

- Asli, musisz go wysłuchać.. to nie tak jak myślisz..- nalegała.

- Nie, tego się nie da wytłumaczyć, widziałam co widziałam ! Nie wierze mu w nic, sama wiesz jaki z niego człowiek, to ja byłam po prostu naiwna- powiedziałam skruszona.

- Myśle że, powinnaś dać mu szanse na wytłumaczenie.

- Nie chce dalej o tym rozmawiać, kiedy mogę wyjść?

- Zaraz powinien przyjść lekarz- Nagle do naszych uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi.

- Dzień dobry Pani Asli, można?- zapytał lekarz, który stał w progu drzwi.

- oczywiście- zaprosiłam go do pomieszczenia.

- To ja zaczekam na korytarzu- powiadomiła wychodząc przyjaciółka.

Nagle do pomieszczenia wszedł  Vittorio, który stanął koło lekarza, by móc wysłuchać o stanie zdrowia.

- Doktorze, proszę aby ten człowiek opuścił to pomieszczenie, nie ma potrzeby aby on tu był obecny- zleciłam .

- Ale pani mąż myśle że..- przerwałam doktorowi- Słucham? Nie znam tego pana- powiedziałam twardo.

Lekarz na moje słowa spojrzał na Vittorio a potem na mnie, widziałam gniew Vittorio, jego szczęka napięła się przez co była mocno zarysowana.

- Doktorze!- zwrócił się Vittorio- chciałem dobrze, ale skoro marudzi, zabieram ją do domu dziś w którym podejmie dalsze leczenie.

- Rozumiem Panie Vittorio, przygotuje wypis-Zwrócił  się doktor, po czym opuścił sale.

Nooo tak, zapomniałabym, że nawet tu ma znajomosci. To straszne, nigdy się nie uwolnię od tego człowieka.

- Asli, kurwa co ty wyprawiasz? - zapytał wściekły.

- spierdalaj- odpowiedziałam z nienawiścią.

- Jak ty się kurwa do mnie odzywasz?!!!- wydarł.

- Tak jak mi się podoba- powiedziałam twardo, chodź w głębi duszy wcale nie było mi z tym
Dobrze.

Po chwili przyszedł pielęgniarz i przygotowywał mnie do opuszczenia szpitala. Vittorio nie spuszczał ze mnie wzroku, przez co czułam się zawstydzona.
Byłam bezsilna, nie potrafiłam podnieść się z łóżka, lecz próbowałam, Vittorio widział z jaką mi to trudnością przychodziło, po czym podszedł do mnie i chwycił mnie na ręce.

- chwilę, przyprowadzę wózek- powiadomił lekarz.

- Nie trzeba , zaniosę ją.

Niósł mnie jak księżniczkę, czułam jego zapach, którego bardzo mi brakowało, nie miałam siły się już sprzeciwiać, położyłam mu głowę na ramieniu, czułam wewnętrzny spokój. Tak mocno mnie trzymał , jego mięśnie były takie duże i tak widoczne, mam wrażenie jakby stał się bardziej wyrzeźbiony, czułam się jak malutka dziewczynka w jego objęciach, pomógł mi usiąść na siedzeniu w samochodzie, po czym zapiął mi delikatnie pasy, po chwili sam zajął miejsce tuż obok mnie. Cały czas czułam wewnętrzne zmęczenie,  nawet nie wiem kiedy ale po chwili zapadłam w sen.


Obudziłam się w bardzo mi znajomym miejscu, to pokój w którym się wszystko zaczęło, nic się nie zmieniło. Rozejrzałam się po pomieszczeniu lecz go nigdzie nie było. Z trudnością wstałam z łóżka, udając się do toalety, wiem że to głupie, ale potrzebowałam zrelaksować się w wannie pełniej ciepłej wody, czułam się strasznie nieświeżo. Moje płyny pielęgnujące były nadal na swoim miejscu, przy zlewie widniały rozwalone gumki do włosów tak jak je zostawiłam. Zrzuciłam z siebie swój dres welurowy który Oliwia założyła mi w szpitalu. Po sekundzie byłam już w wodzie, położyłam głowę na progu wanny i zamknęłam oczy, lecz miałam wrażenie że ktoś mnie obserwuje. Otworzyłam oczy i spojrzałam w hol, w którym stał właśnie on, Vittorio.

- brakowało mi tego widoku- uśmiechnął się z lekka.

- Wyjdź - nakazałam.

- Proszę, nie bądź dla mnie taka, daj mi wyjaśnić Ci wszystko- Zaczął się zbliżać w moją stronę.

- Nie ma tu co wyjaśniać- Odwróciłam głowę w drugą stronę, jednocześnie kuląc nogi przy czym zasłaniając nagi biust.

- nie rób znów tego- Oparł się o próg wanny.

- Czego?- spojrzałam w jego oczy.

- Nie ukrywaj się przede mną znowu- podwinął rękaw koszuli do łokcia po czym próbował zamoczyć rękę pod wodą w celu dostania się do mojej kobiecości.

- Przestań- poprosiłam z grymasem na twarzy.

Przez krótką chwile przyglądał mi się wypuszczając głośne powietrze z ust.

- Masz 5 min za chwilę będzie doktor, więc ubierz się- Dodał, opuszczając łazienkę.

PerdutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz