Rozdział 12

179 6 0
                                    

-Masz samochód
-Tsa uzbierałem i jakoś mam
-Ja nie mam ale mój brat już tak, do szkoły podwozi mnie mój przyjaciel Steve
-Fajnie
Po parunastu minutach byliśmy na miejscu, był to dom trochę na uboczu. Dom nie był zbyt duży ale nie był tez specjalnie mały
-A wiec zapraszam
Weszliśmy do domu
-Hej mamo! Przyszedłem i mam niespodziankę!
Poszliśmy do salonu siedziała tam kobieta, Miała Rude włosy upięte w niechlujnego koka i niebieskie oczy
-Mama?
-Lilth?...słoneczko
-Mamo
Przytuliłam ją, nigdy nie byłam tak szczęśliwa
-Tęskniłam
-Ja tez, mamo ja tez
-Chciałam bym żebyś była ze mną ale to było nie możliwe
-Wiem mamo, ale kocham cię tak bardzo
-Nie zostało mi dużo czasu
-Wiem słyszałam, będę z tobą do końca

Pov:Joyce

Weszłam do pokoju Cindy, chciałam z nią pogadać. Zobaczyłam ze nie ma jej w pokoju a okno jest otwarte, pomyślałam ze poszła do Steve odrazu pojechałam z lonni'm

-Gowniara myśli sobie ze będzie tak na mnie wrzeszczeć? I uciekać sobie?!-Powiedział zdenerwowany
-Przestań Lonnie, odkąd przyjechałeś Wszystko się psuje!
-Wzięła cię na litość! Naprawdę nie widzisz ile tu robię?!
-Cindy miała racje, wszystko psujesz. Zmieniłam się przez ciebie
-Ona nic nie wie o życiu!
-Jak cię nie było miałam z nią dobry kontakt przez ciebie wszystko jest coraz gorzej!

Gdy odwiedziliśmy steva nic o niej nie wiedział wszedł do auta odrazu, bardzo się przejął szukaliśmy jej jeszcze z godzinę aż zauważyliśmy ją z jakimś chłopakiem i kibietą podbiliśmy do niej

-Boże Cindy martwiliśmy się
-Co ty sobie myślisz?! Masz karę nie możesz wychodzić!-powiedzial zdenerwowany Lonnie
-WIESZ CO MAM CIĘ DOŚĆ ODKĄD PRZYJECHAŁEŚ WSZYSTKO SIĘ POPSUŁO-powiedziała zdenerwowana Cindy

Gdy zobaczyłam ta kobietę...To była ona, To była jej matka. Ta prawdziwa

-Twoja mama wszystko mi powiedziała-powiedział spokojnie Steve
-To jest moja mama a to mój brat Carl
-Miło poznać-podałam rękę
-Chwila...to ty podawałeś się za kuzyna?-spytał Steve
-Nie mogłem nic powiedzieć
-Chciałam bym spędzić te dni z mamą, jest ciężko chora nie wiadomo ile czasu jej zostało
-Cindy...przepraszam cię, przepraszam za wszystko za to ze ci nie powiedziałam za to ze ciagle się wściekam na ciebie za to ze po prostu nie ma mnie przy tobie-powiedziałam czując jak łzy spływają mi po policzkach lekko się uśmiechnęła przez łzy i przytuliłyśmy się
-Witaj Joyce...-powiedziała cicho kobieta
-Witaj Charlotte-odpowiedziałam
-Jak dobrze cię znów widzieć, dziękuje ze zaopiekowałam sie Lilth....
-pokochałam ją jak córkę.
-Było napewno lepiej niż ze mną...ze schorowaną kobietą która mieszka sama z synem
-nie mów tak zawsze będę cię kochać mamo

Don't cry- Cindy byers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz