-I właśnie TO zaniesie nas na szczyt!- krzyknął Tim i energicznie wstał z krzesła przez co cały stół zaczął się trząść, Brian widząc jego entuzjazm zaśmiał się.
-Najpierw by się przydało by nasz cudowny perkusista słuchał tego co mówimy- dodał po chwili Brian, ale jego głos, jaki i cała dyskusja, zdawały się nie istnieć. Dochodzące do mnie słowa brzmiały jak mówione z kilku kilometrów, a ich znaczenie zdawało się nie istnieć.
-Roggie, jeśli nie zaczniesz nas słuchać będziemy musieli wymienić się na Ringo Starra- zaśmiał się Staffell i popchnął mnie ramieniem co finalnie wybudziło mnie z transu.Od momentu kiedy C przestała chodzić na ten sam uniwersytet co ja minął już prawie tydzień, ale mi wciąż jest ciężko uwierzyć, że nie będziemy się widzieć codziennie na obiedzie, albo jak mieliśmy w zwyczaju; spotykać się w środę na kawę. Tak naprawdę chodziłem do tej szkoły tylko ze względu na nią. Po wyprowadzce dojazd zajmuje mi zdecydowanie zbyt dużo czasu, ale robiłem to dla niej...by zobaczyć jej uśmiech, jej zmęczenie w poniedziałkowy poranek, jej irytację przed wtorkowymi wykładami i radość po całym męczącym tygodniu. Mam niby tutaj też Tima i tego nowego Briana, ale to nie to samo co moja ukochana, jedyna siostrzyczka. Zmieniłbym uczelnię na jakąś bliżej mojego nowego domu, ale z drugiej strony, im dalej od domu i tego jebanego ojca tym lepiej. Wtedy wpadłem na genialny pomysł...
-Tim, mówiłeś, że w akademiku brakuje ludzi, czy to aktualne?!- głośno spytałem, totalnie ignorując wcześniejsze słowa kolegów, obaj mężczyźni spojrzeli na siebie, widząc mój nagły zastrzyk energii.
-Z tego wiem to jak najbardziej, a co?- siadł bokiem na krześle by spojrzeć na mnie.
-Później się spotkamy, muszę coś załatwić- wręcz odbiegłem od stołu.
-Co w niego znowu wstąpiło?- usłyszałem za sobą głos Briana.To jest moja jedyna szansa żeby uciec od tego popaprańca, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to już jutro wprowadzę się do akademika, przez co będę miał krótszą trasę do siostry plus będę miał przy sobie chłopaków,więc będę mógł kontynuować granie w zespole. Czego chcieć więcej?
Szybko udałem się do pani Spencer, która zajmowała się sprawami studenckimi. Wyminąłem grupkę uczniów, którzy stali pod drzwiami budynku. Wpadłem do środka jak poparzony i oparłem się na ladzie.
-Witam Panie Taylor, nie spodziewałam się Pana tutaj, w czym mogę pomóc?- powiedziała czarna, otyła kobieta zanim nawet zdążyłem otworzyć usta.
-Dzień dobry Pani Spencer- uśmiechnąłem się niezręcznie co ona odwzajemniła. -Słyszałem, że zwolniły się miejsca w akademiku, dałaby radę mnie Pani gdzieś wcisnąć?- spytałem zacinając się co chwilę.
-Proszę tutaj poczekać, zaraz zobaczę co da się zrobić- uśmiechnęła się sympatycznie i wstała niezgrabnie z krzesła idąc na zaplecze, pewnie w celu skorzystania z telefonu.Mimo swojego nieprzyciągającego wyglądu, Olivia Spencer była najprzyjemniejszą osobą w tym miejscu, zawsze stara się pomóc zagubionym studentom, tym świeżo upieczonym jak i tym, którzy ze studiami się już raczej żegnają.
Stałem przy blacie w oczekiwaniu na kobietę, nerwowo stukając pierścionkiem o ladę, dostałem go od Clare, no, może nie do końca dostałem...
-Szanowny Panie Taylor, czy możesz mi wytłumaczyć co robisz w M-O-I-M pokoju i czemu grzebiesz w M-O-J-E-J biżuterii?-powiedziała C ironicznym tonem opierając się o futrynę drzwi.
-Więc...-założyłem srebrny pierścionek z delikatnym żłobieniem na środkowy palec- Szanowna Pani Taylor- uniosłem rękę przed siebie przyglądając się biżuterii -właściwie to P-A-N-N-O Taylor- odwróciłem się do niej i puściłem oczko-zbliżają się moje siedemnaste urodziny, a ja dalej nie znalazłem ukrytego gdzieś prezentu od ciebie-zatrzymałem się tuż przed dziewczyną- więc stwierdziłem, że wybiorę go sobie samodzielnie- uśmiechnąłem się i pstryknąłem siostrę w nos na co ona się zaśmiała.
-Pokaż mi co sobie założyłeś- spojrzała się na mnie ciepłym wzrokiem i wyciągnęła przed siebie dłoń w taki sposób żebym ja położył swoją na jej. -No,no Taylor-pokiwała głową- dobry wybór, możesz go sobie zatrzymać- poklepała mnie po dłoni-ale
to już jest prezent na urodziny, święta, imieniny...-zaczęła wymieniać.
-Dobra dobra młoda- zaśmiałem się i zacząłem wychodzić z pokoju- Dzięki C.-Więc Panie Taylor- zaczęła mówić Olivia, nawet nie zdałem sobie sprawy z tego, że już wróciła- dobra wiadomość jest taka, że są dwa wolne miejsca-
-A zła?- szybko wtrąciłem zanim zaczęła kontynuować, podniosła na mnie swój wzrok-przepraszam-dodałem po chwili widząc jej spojrzenie na co ona się delikatnie zaśmiała pod nosem.
-Zła wiadomość jest taka, że musiałby Pan się wprowadzić natychmiastowo, maksymalnie w trzy dni- dokończyła kobieta ponownie na mnie spoglądając.
-Idealnie!- praktycznie wykrzyczałem, inne osoby w pobliżu spojrzały w moim kierunku zastanawiając się co się dzieje.
-Zostawiam Panu dokumenty i przydatne informacje- położyła żółtą teczkę z herbem szkoły na blacie- Jeśli nie przyniesie Pan wypełnionych papierów w ciągu trzech następnych dni, uznam, że nie jest Pan zainteresowany- dokończyła i ściągnęła okulary z oczu.
-Na pewno dostanie Pani papiery w ekspresowym tępie, dziękuje bardzo za pomoc- uśmiechnąłem się szczerze do kobiety i następnie wyszedłem z budynku.-Tak myślałem, że tutaj będzie- usłyszałem znajomy głos za sobą.-Hej Rog! Dokąd to?!- Krzyknął Tim co przyciągnęło uwagę innych studentów. Podbiegłem do Tima, z którym oczywiście stał Brian.
-Wybiegłeś ze stołówki tak jakby się paliło-skomentował Bri.
-Opowiadaj Roger co takiego ciekawego działo się w budynku radzie studenckiej, że tak szybko tu przybiegłeś- powiedział Staffell i zaproponował mi papierosa, którego oczywiście, nie odmówiłem.
-Zamieszkam w akademiku!- oznajmiłem entuzjastycznie zanim się zaciągnąłem.Podczas gdy wraz z Timem paliliśmy, Brian stał obok nas i również przysłuchiwał się mojej historii o wyprowadzce do ojca, problemach finansowych mamy i o porzuconych studiach siostry, oczywiście nie wdawałem się w zbyt duże szczegóły, bo rozmawianie o uczuciach i trudnych sytuacjach wciąż są dla mnie cholernie trudne.
Po skończonych wykładach wróciłem do „ukochanego" domu, gotowy oznajmić ojcu, że już nigdy więcej mnie nie zobaczy.
༶•┈┈୨♡୧┈┈•༶ ༶•┈┈୨♡୧┈┈•༶
z dedykacją dla simp4mercury ,
która baaardzo nie mogła się już doczekać kolejnego rozdziału ;)
CZYTASZ
Love, Hope And Confusion
Fanfiction"Never wanted to be the boy next door" Roger Taylor x Reader Akcja rozpoczyna się w 1969. Pisane z perspektywy Rogera.