— Tu jesteś! — Krzyknąłem gdy zobaczyłem dziewczynę siedzącą na ławce.
— Rog! Bałam się, że już nie przyjdziesz. — Odetchnęła z ulgą i wstała z ławki aby mnie uścisnąć.
— Proponuję najpierw obiad, potem kino, co myślisz? — Zapytałem i wskoczyłem na pobliski murek.
— Mi pasuję. — Odpowiedziała i wskazała palcem abym zszedł.
— No to w drogę!— Krzyknąłem zwracając przy tym uwagę kilku innych osób na co dziewczyna się zaśmiała.
— Planujesz iść po tym murze czy chwycić mnie za rękę?— Zapytała po chwili gdy zobaczyła, że nie schodzę.
— A nie mogę zrobić dwóch rzeczy na raz?— Odpowiedziałem i spojrzałem na dziewczynę.
— Co ma- o nie Taylor! Nie wejdę na murek!— Zaprzeczyła gdy zorientowała się, o co mi chodziło.
— No dobra, wyjątkowo zejdę. — Udawałem obrażonego na co ta się zaśmiała i chwyciła mnie za rękę.
— Ej Roggie. — Powiedziała po chwili ciszy.
— Hmm? — Spojrzałem na nią gdy ta się zatrzymała.
— Dziękuje, za to, że wtedy do mnie podszedłeś. — Spojrzała na moje oczy a po chwili na moje usta, zrobiłem to samo a po chwili chwyciłem jej twarz i delikatnie ją pocałowałem. Był to pocałunek inny niż zwykle, z każdą inną dziewczyną był pusty, bezuczuciowy, a ten był szczery, długi, emocjonalny, po prostu piękny.— Możesz na mnie zawsze liczyć. — Powiedziałem po skończonym pocałunku, na co ona pokiwała twierdząco głową.
— Chodź, bo głodna jestem. — Uśmiechnęła się i zaczęła biec.
— Hej! Nawet nie wiesz gdzie idziemy! — Odpowiedziałem i zacząłem ją gonić.
— Pośpiesz się pasztecie, bo zjem sama! — Powiedziała przez śmiech.
— Ja ci zaraz dam pasztecie. — Udawałem poruszonego i przyspieszyłem tempa.
— Co ty masz z WF-u? — Zapytała gdy usłyszała jak głośno sapie i się przewróciła.
— M wszystko ok? — Zapytałem podbierając do dziewczyny.
— Tak, co by miało być nie tak?— Zapytała wyraźnie zażenowana tym co zrobiła.
— Oj weź, zdarza się, nie ma się czego wstydzić. — Powiedziałem w lekko opryskliwym tonie i wystawiłem do niej rękę.
— Błagam, daruj sobie Taylor. — Przewróciła oczami i wstała.
— Idziemy? — Zapytałem po chwili ciszy z obawą, że dziewczyna zmieni zdanie.
— Nie dziękuje, wracam do domu.— Rzuciła szybko i się odwróciła.
— Nie no, żartujesz sobie Mileena prawda? — Zapytałem niedowierzając w to co się stało.
— A właśnie, że idę.— Odpowiedziała gdy już traciłem ją z pola widzenia.
— Przez to, że się wyjebałaś? Serio M? M słyszysz mnie? — Próbowałem ją zatrzymać.
— A to suka. — Powiedziałem pod nosem i zacząłem iść w stronę domu.— I jak tam randka?— Spytała mama gdy usłyszała, że jestem już w domu.
— Bardzo dobrze, planujemy kolejną. — Skłamałem i wszedłem do salonu.
— Tak się cieszę, że kogoś sobie znalazłeś. Przypomnij mi, jak ma na imię twoja wybranka?— Zapytała podchodząc do mnie.
— Mileena. — Odpowiedziałem sucho.
— A, nie chce ci psuć humoru....ale...tata chce chce cię zabrać już jutro po południu.— Westchnęła głośno.
— Jutro?! Jak ja mam się spakować?! Też ten kurwa wymyślił. — Wrzasnąłem ze złością.
— Roger! Wyrażaj się! — Oburzyła się mama. — Clare już zaczęła pakować twoje rzeczy, sprawdź wszystkie szuflady i pokoje czy czegoś tam jeszcze nie ma. — Dodała po chwili.Nic nie powiedziałem tylko kiwnąłem głową i poszedłem na górę.
Tak jak mama prosiła przejrzałem szafki i pokoje, jedyne czego siostra mi nie spakowała to figurka Fiata 125P, natychmiast wsadziłem owy przedmiot do jednego z pudeł i położyłem się na łóżku. Rozejrzałem się po pokoju przypominając sobie wszystko co tutaj się działo, pierwszy pocałunek, pierwszy seks, pierwsze picie piwa i takie inne...nastoletnie pierdoły.Uśmiechnąłem się przypominając sobie o tych wydarzeniach i chwilę później zasnąłem.
CZYTASZ
Love, Hope And Confusion
Fanfiction"Never wanted to be the boy next door" Roger Taylor x Reader Akcja rozpoczyna się w 1969. Pisane z perspektywy Rogera.