20

600 72 41
                                    


Hermiona zagryzła kącik wargi, czekając zestresowana na powrót Neville'a. Nie chodziło jej o zakład jaki zrobili, tylko o szczęście przyjaciela. Nie zniosłaby jego smutnych oczu i niemych pytań. Neville jak mało kto zasługiwał na szczęście. Był najmilszą osobą jaką znała, pełną ciepła i dobroci dla świata. I jeśli Blaise był człowiekiem, który mógł dać Gryfonowi szczęście, to będzie ich wspierać całym sercem. Tylko najpierw musi wrócić z tego pieprzonego Pokoju Życzeń.

- Chyba możemy założyć, że już dzisiaj nie wróci. - mruknął Ron, rozkładając się na swoim łóżku. Zegar na wieży wybił pierwszą w nocy.

- Co oni tam robią tak długo?

- Myślisz, że no wiesz... - Ron zrobił sugestywną minę, a Harry skrzywił się z niesmakiem.

- Fuj! Ron! Nawet tak nie mów.

- Właśnie! - poparła go Hermiona, starając się wyrzucić obraz z wyobraźni. - Neville nie poszedłby do łóżka po jednym pocałunku. To jego pierwsze prawdziwe uczucie.

- Ale to dziwne, co? - Harry opadł na poduszki obok Rona. - Neville będzie pierwszym z naszej paczki, który będzie kogoś miał.

 - O ile będzie kogoś miał. To nie jest pewne.

- Daj spokój, Ron! Widziałeś jak Blaise na niego patrzy! Jak nie będą ze sobą, to połamię swoją różdżkę. A ty Harry zapomniałeś, że nie on pierwszy przetarł szeregi. W zeszłym roku chodziłam z Wiktorem.

- No tak, a w tym z Fredem. Zwracam honor Hermiono.

Ron zmarszczył brwi, nie ciągnąc tematu.

- Przyjmuję. Gdzie jest mapa? Może już wraca. - Hermiona sięgnęła po stary pergamin i prześledziła korytarze od wieży Gryffindoru, aż po Pokój Przychodź Wychodź. Nigdzie nie widziała kropeczki z imieniem i nazwiskiem przyjaciela. Odtworzyła tę samą trasę, ale do lochów Ślizgonów. Po Blaise Zabinim również nie było śladu.

- Ej spójrzcie. - powiedziała wskazując palcem na lochy. - Draco i Pansy też czekają.

Dwie kropeczki ulokowane były przy sobie na mapie. Kropeczka z imieniem Malfoy'a zaczęła przemieszczać się po niewielkim kole. Harry bez problemu mógł sobie wyobrazić jak chłopak nerwowo przemierza sypialnię, czekając na powrót swojego najlepszego przyjaciela.

- Szkoda, że ich bardziej nie lubimy. Moglibyśmy czekać razem. - powiedziała Hermiona z uśmiechem.

- Nie byli tacy źli na sylwestrowej imprezie, a na spotkaniu GD także pokazali poziom. - powiedział Ron, zaskakując pozostałą dwójkę. Harry i Hermiona spojrzeli na niego ze zdumieniem. - No co? - zapytał, widząc ich wzrok. - Nie mówię, że chciałbym się z nimi zadawać. To nadal Malfoy, który się nad nami znęcał przez ostatnie cztery lata i zadzierająca nosa Pansy. Mówię tylko, że nie są tacy tragiczni jak myślałem, że będą. Pokazali, że potrafią się zachować. Parkinson tańczyła z Luną. Nie sądziłem, że zdolna jest do takiego zachowania. Przeci...

- SĄ! - krzyknął Harry, podskakując gwałtownie z mapą na kolanach. Dean i Seamus zerwali się z łóżek nie wiedząc co się dzieje.

- Co jest?!

- Atakują?!

- Harry żyjesz?

- Hermiona? Co ty tu robisz?!

- Gdzie jest Neville?!

- Spokojnie, możecie spać dalej. Harry po prostu rozwiązał zadanie z zielarstwa. Neville poszedł mu po książki. - odpowiedziała spokojnie dziewczyna, gromiąc przyjaciela wzrokiem. Dean i Seamus opadli na poduszki i po kilku chwilach ponownie chrapali półgłosem.

Mimbulus mimbeltonia #BlevilleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz