10.

562 59 15
                                    


Zanim zaczniecie, jestem Wam z góry winna przeprosiny za ten rozdział. Sama widzę, że jest strasznie słaby, jednak to dlatego, że leżę chora w łóżku, bo mam zapalenie żołądka. Chciałam nad nim popracować, zrobić go dłuższego i ciekawszego, ale nie mam siły, bo co chwile wymiotuję. 
Dlatego za jakość rozdziału i za błędy w nim przepraszam. I nie, pewnie nie będę miała siły go kiedyś poprawiać. 



W sobotnie popołudnie, tuż po zakończeniu kolejnych lekcji z Zabinim, Neville udał się do Pokoju Wspólnego Gryfonów, rzucił torbę w kąt dormitorium i wyszedł z gwarnego pomieszczenia, w stronę Pokoju Życzeń. Dzisiaj miało się odbyć drugie spotkanie Gwardii Dumbledore'a, w tym pierwsze nielegalne. Trochę się stresował, idąc korytarzem na siódme piętro.

Z reguły uczniowie spędzają soboty i niedziele, bycząc się do południa w łóżkach, a potem chodzą po błoniach, gdy pogoda dopisuje albo grają w Eksplodującego Durnia czy innego rodzaju gry. Samotnie spacerujący uczniowie to rzadkość, która może budzić w nauczycielach podejrzliwość. Dlatego, na wypadek jakiejkolwiek kontroli, trzymał w dłoni list do babci. Sowiarnia była po drugiej stronie szkoły, jednak Neville doskonale zdawał sobie sprawę, że połowa mieszkańców zamku miała go za gapę. Gdyby powiedział im, że się pomylił i zgubił, to nikogo by to nie zdziwiło. Mimo że był na piątym roku i powinien znać budynek jak własną kieszeń.

Dotarł do korytarza prowadzącego do Pokoju Przychodź Wychodź, stanął pod pustą ścianą, rozglądając się dookoła, czy aby na pewno jest sam. Kiedy drzwi pojawiły się znikąd, nacisnął skrzypiącą klamkę i wszedł do środka.

W pomieszczeniu było już kilka osób, głównie Gryfonów. Rozglądali się tak samo jak Neville, nie mogąc się nadziwić temu, co zamek przed nimi skrywa. Pokój Życzeń dla większości uczniów był tylko legendą, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Nieliczni trafiali na niego przez przypadek, a tylko garstka wiedziała gdzie szukać, aby móc zawsze na niego trafić.

Longbottom używał Pokoju Przychodź Wychodź trzy razy w swojej szkolnej karierze. Pierwszy raz zdarzył się całkowicie przypadkowo, na pierwszym roku, gdy uciekał przed Draco i jego bandą. Wtedy była to niewielka sala z fotelem i kominkiem, w której mógł się schować na jakiś czas.

Za drugim razem szukał pomieszczenia z premedytacją. Miękki fotel i ciepło od ognia, były w jego głowie miejscem na idealny odpoczynek. Spędził półtora roku, zanim ponownie udało mu się znaleźć Pokój Życzeń. Trzeci raz był na czwartym roku, po tym jak jeden z uczniów Durmstrangu przyszpilił go do ściany i zmusił do pocałunku. Przybiegł wtedy pod ścianę na siódmym piętrze i błagał pokój o schronienie i pocieszenie. Kiedy wszedł do środka, znajdowało się tam wielkie łoże i jego eliksir uspokajający. Za każdym razem, Pokój Życzeń, wiedział co jest mu potrzebne.

Tak samo było i tym razem. W kącie dużego pomieszczenia ułożone były manekiny do ćwiczenia zaklęć, w innej części sali stała wielka skrzynia ze sprzętem czarnoksiężników i czarownic, na którym mogli uczyć się go rozpoznawać. Poza tym pełno było stosów poduszek, tablice i krzesła.

Hermiona podeszła do niego z uśmiechem na ustach i koszykiem pełnym galeonów w dłoni.

- I jak ci się podoba? - zapytała zamiast powitania.

- Wygląda jak mokry sen nauczyciela obrony. - powiedział zgodnie z prawdą, na co dziewczyna parsknęła śmiechem.

- Też tak sądzę. Czekamy jeszcze na kilka osób i zaczniemy, ale jak chcesz to usiądź sobie. Harry się strasznie stresuje. - dodała konspiracyjnym szeptem i oboje spojrzeli w stronę czarnowłosego chłopaka, wyginającego sobie palce. 

- Nie potrzebnie. Poradzi sobie znakomicie. - Neville wskazał na galeony. - Po co ci one?

- Później się dowiesz, nie chce mi się milion razy mówić tego samego. - odpowiedziała i podeszła do kolejnych wchodzących do środka osób.

Mimbulus mimbeltonia #BlevilleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz