Rok akademicki rozpoczął się tak samo jak zawsze. Czyli bez szaleństw, przynajmniej z jego strony. Było całkiem spokojnie, ale wiedział, że szybko miało się to zmienić, bo przecież tak było zawsze. Po miłym rozpoczęciu, całe Cambridge brało się do ciężkiej pracy.
Prawdę mówiąc, pierwszy tydzień przeleciał mu tak szybko, że zupełnie zapomniał o czymkolwiek. Prowadzenie zajęć, uczęszczanie na swoje własne i kończenie pracy nad notatkami, które zebrał w Londynie, sprawiło, że życie na nowo zaczęło się mu układać w jakąś jedną całość. Plan miał całkiem niezły, a możliwość spędzenia czasu wśród ludzi jakoś go uspokoiła. Ponieważ studenci nie wiedzieli nic o jego stanie, a rozmowy z kolegami były odprężające, gdy ci wymieniali się, co robili przez ostatnie tygodnie. On sam podzielił się opisem z wystawy, pomijając jedynie nieprzyjemny aspekt tego, że zdarzyło mu się omdleć i znów mieć dziwne wizje w swojej głowie. Oni wydawali się zaś o niczym nie wiedzieć, dlatego miło było słyszeć jedynie pytania na temat tego, jak to było oglądać Deakina na żywo i że w najbliższym czasie również się wybiorą. Harry mógł jedynie polecić im wystawę, bo nic więcej mu nie pozostało.
Co więcej, udał się nawet do lekarza, jak zresztą radził mu Malik. Nie sądził, aby miał jakieś wielkie problemy ze swoim zdrowiem, ale czasami najgorsze wychodziło w zupełnie przypadkowych momentach. Oglądał przecież telewizję i wiedział, jak to było. No i skoro jego poszukiwania w Internecie nic nie dały, to liczył na to, że może u specjalisty wyjdzie coś, co mu pomoże. Przeszedł kilka badań, sprawdzili jego krew, jednak nie stwierdzono niczego dziwnego, a doktor kazał mu odpoczywać i się nie przemęczać. Oraz, co było chyba najtrudniejsze do wykonania, nie stresować. Ale jak on miał tego nie robić, gdy kolejne sytuacje spotykały go bez jego pozwolenia? Przecież on specjalnie nie wystawiał się na nerwy. No właśnie, nic nie mógł zrobić, licząc jedynie na to, że wszystko samo odejdzie.
Weekend zaczął się bardzo szybko, a to na pewno oznaczało odpoczynek. Ponieważ postanowił wykonać polecenia lekarza, to planował, cóż, nic nie robić. Kiedy w piątek opuszczał kampus, wszedł do jednego z marketów niedaleko, zrobił całkiem spore zakupy na całe dwa dni leniuchowania, obiecując sobie, że prócz rekreacyjnego spacerku, nawet nie wyściubi nosa zza drzwi. Naprawdę, on nie żartował. Musiał odpocząć, brać gorące, relaksujące prysznice i oglądać głupoty, które pozwolą mu na odprężenie na płaszczyźnie fizycznej, jak i psychicznej. A siedzenie w domu miało również sprawić, że nie miał wpaść na żadną rzecz, która mogłaby go zdenerwować. I, cóż, miał wrażenie — co niego go przerażało, bo już z tego wszystko dostawał chyba paranoi — że ktoś go obserwował. Jednak za każdym razem, gdy niby to przypadkiem rozglądał się po okolicy, nie widział nikogo niepokojącego. Dlatego właśnie pozostanie w domu miało być jego okazją do tego, aby wyzbyć się z siebie tego uczucia. Część okien była zasłonięta, tak dla pewności, by czuł się jak najlepiej.
W sobotę, kiedy wstał, od razu ubrał swoje najwygodniejsze ubrania, posprzątał w mieszkaniu i ugotował sobie coś pysznego na obiad, który zjadł ze smakiem. Popił wszystko ulubionym sokiem, który kupował wyłącznie, gdy ten był na promocji. Harry mógł lubić smak napoju, ale jego cena zdecydowanie nie brzmiała dobrze jak na codzienne zakupy. Teraz jednak sytuacja była wyjątkowa, więc i napitek mógł nie być zwyczajny.
Czuł się miło, gdy cały dzień grała jego ulubiona muzyka, a on nie musiał się niczym przejmować. Było to dla niego tak bardzo... Odświeżające, że gdy wieczorem opadł do łóżka, chcąc włączyć sobie jakiś serial i zasnąć, zdziwił się, jak miło minął mu dzień. Nawet jeśli w teorii nie zrobił niczego wyjątkowego. Najwyraźniej wychodziło, że to właśnie Deakin był głównym prowodyrem jego złego samopoczucia i teraz miał na to nawet dowód pozyskany w czasie eksperymentu. Tylko że na skończenie swojej pracy przewidywał jeszcze rok, o ile nie dwa, więc dla niego nie oznaczało to niczego dobrego.
CZYTASZ
✓ | Reminiscence of Eternity
FanfictionWilliam Deakin był jednym z najsłynniejszych malarzy XVI wieku. Choć malował dla wielkich i bogatych, zapisując się w historii dzięki swojemu oddaniu rzeczywistości, które dla większości graniczyło niemal z grzechem, to jednak nie to spędzało sen z...