Nie trzeba było przekonywać go specjalnie długo, aby zgodził się na przeprowadzkę. Wystarczyła jedna wizyta w mieszkaniu, które aktualnie znajdowało się w posiadaniu Louisa, aby zrozumiał, dlaczego nieśmiertelny nie zamierzał zamieniać metrażu na mniejszy. Jasne, on sam nie planował siedzieć w małym, wynajmowanym mieszkaniu do końca życia. Nie sądził również, aby całe życie miał spędzić w Cambridge. Ale to nie było też tak, że Harry rzucił się od razu, pakując wszystko, co tylko było w jego posiadaniu. Może chciał mieć jeszcze jakieś miejsce ucieczki, wyłącznie dla siebie. Chociaż kiedy tak wiele lat temu oddał Louisowi swoje serce, to wydawało się, że naprawdę zniszczył za sobą jakąkolwiek możliwość powrotu. Oczywiście bolała go myśl, że związek z ukochanym będzie kosztował go wiele, jednak już wcześniej zdawał sobie z tego sprawę.
Dlatego właśnie codziennie zabierał swoje rzeczy po kawałku. Jednego dnia zabrał część ubrań, w których chodził nieco rzadziej albo nie odpowiadały danej porze roku, innym razem jakieś książki. Raz czy dwa został jeszcze w swoim mieszkaniu, gdy padał po całym dniu na uczelni, a miał jeszcze coś do zrobienia, chociażby część prania, które nadal na niego czekało. No i może dawał jeszcze sobie chwilę tylko dla siebie na ponowne i ponowne przemyślenie tego wszystkiego. Bo nie mógł ukrywać, że było to szalone, nawet jeśli znali się przecież tak wiele lat. Ale chyba całe jego życie właśnie takie było — nieprzewidywalne i nieprawdopodobne.
Może nieco obawiał się, że niekoniecznie pasował do nowoczesnych przestrzeni, gdzie wszystko wyglądało jak z katalogu, na który on mógł co najwyżej popatrzeć i nic nie kupić. Bo wydawało się, jakby niemal nic nie było dotykane. Wszak nieśmiertelny nie potrzebował tak wiele jak on. Louis jednak wydawał się nawet na moment nie przykładać uwagi do wnętrza, mebli czy ich ceny, gdy bez większego namysłu rzucał torbę na jeden z foteli lub układał nogi na stoliku, raz czy dwa przypadkiem przesuwając stopą drewnianą konstrukcję. Oddech Harry'ego zatrzymywał się wtedy niebezpiecznie, ponieważ już wyobrażał sobie zarysowania na podłodze lub jakąkolwiek inną szkodę, nawet jeśli to on jej dokonał. I nie miało na rzeczy nic, że pod stolikiem wyłożony był miękki dywan, który w najgorszym wypadku miał przejąć na siebie wszystkie plamy, jeżeli coś miałoby się wylać. Louis musiał powtarzać mu, że były to tylko przedmioty, które dało się wypolerować, wyczyścić, wymienić albo naprawić. Musiał przyjąć takie tłumaczenie, ale mimo to nadal uważał.
Ulubionym miejscem w nowym mieszkaniu stała się dla niego kuchnia. Była duża i umiejscowienie okna w odpowiednim miejscu sprawiało, że cały dzień było w niej jasno, o ile oczywiście sprzyjała ku temu pogoda. I cóż, z jakiegoś powodu było to miejsce, w którym bał się czegokolwiek dotykać najmniej. Może również dlatego, że część rzeczy pochodziła z jego własnego mieszkania, jak chociażby garnki czy część talerzy. Na razie wolał jednak jeść z taniej porcelany niż z drogich zestawów, które – w razie wypadku niespodziewanych i niezaproszonych gości – trzymał w szafkach Louis.
Co prawda cała ta sytuacja z przeprowadzką miała kilka wad, z którymi Styles był zmuszony się zmierzyć. Na przykład musiał wychodzić jeszcze wcześniej, aby zdążyć na uniwersytet. Plan jego i Louisa niekoniecznie się pokrywał, zaś mężczyzna zwykle nie używał samochodu narzekając na to, że musiał stać w korkach, a do tego wszyscy dookoła nie potrafili jeździć. I ciężko było przyzwyczaić mu się do nowych pomieszczeń. Do tego, że wszystko wyglądało o wiele nowocześniej niż w jego mieszkaniu i czego by nie dotknął, to urządzenia wydawały dźwięki.
A najbardziej nie mógł na początku przywyknąć do tego, że to wcale nie był sen. Bo niemal już każdej nocy zasypiał w ramionach Louisa, o czym kiedyś tak bardzo marzył. Nie była to jedynie krótka chwila, gdy później musieli udawać, że łączyła ich jedynie przyjaźń. Teraz mogli oddać się swojemu uczuciu w pełni. Na reszcie rozwinąć je tak, jak chcieli tak wiele wieków temu. Nawet jeśli nie minęło za wiele, jeżeli chodziło o ich wspólne mieszkanie – ponieważ zbliżała się połowa grudnia i zaraz miała przyjść przerwa świąteczna – to nie zmieniało to faktu, jak cudowny był to czas.
CZYTASZ
✓ | Reminiscence of Eternity
FanfictionWilliam Deakin był jednym z najsłynniejszych malarzy XVI wieku. Choć malował dla wielkich i bogatych, zapisując się w historii dzięki swojemu oddaniu rzeczywistości, które dla większości graniczyło niemal z grzechem, to jednak nie to spędzało sen z...