Mama mówiła
"Nie podchodź do wody"
W ten sposób szesnaście lat mnie chroniła,
ale posłuchałam się na wodę modyZałożyłam kąpielowy strój
Zanurzyłam lewą stopę
Powiedziałam "tylko się nie bój,
nie polecisz z nurtem"Woda była spokojna
Zanurzyłam prawą stopę
Stałam przez chwilę do kostek mokra
i weszłam dalej w wodęNie umiałam pływać
Ale nauka szła całkiem dobrze
Nagle zaczęłam się zatapiać,
ale ratownik pomógł znów poczuć powietrzeI się tak uczyłam z ratownikiem,
a dno raz czułam, a raz nie
Szło mi dobrze z jego pomaganiem
i ja wiedziałam, że on o tym wieDno przestało znikać
Ratownik też odpłynął,
aby innemu komuś pomagać
A ja pływaczką stałam się słynnąI tak pływałam
Powoli, ostrożnie, spokojnie
I nawet nie przeczuwałam,
że e dno zaraz znowu zniknieWtedy zaczęłam się topić
Inni ratownicy przybyli
Udało mi się na dnie stopy postawić,
ale ratownicy przy mnie zostaliDo tej pory się boję,
że dno spod stóp zniknie
I skróci się życie moje
I już naprawdę się utopięPoezja popełniona dla strachu przed wodą; dla dna i ratownikom