Rozdział 3

382 34 2
                                    

•Abby•

W sobotnie popołudnie zostałam sama w domu. Rodzice wyjechali na poważne zakupy. Tak, tego słowa właśnie użyłam. Od miesięcy planowali mały remont łazienki. W końcu się zdecydowali, a dzisiaj mieli wybierać kafelki. Nie miałam ochoty wybierać ich z nimi, to było mało interesujące. Usiadłam na kanapie i w końcu miałam chwilę na obejrzenie mojego ulubionego serialu. Jednak zanim zdążyłam wcisnąć przycisk na pilocie, usłyszałam szmery dochodzące z mojego pokoju. Ostrożnie otworzyłam do niego drzwi i o mały włos nie padłam na zawał. Przed oknem stał Ashton. Uśmiechnięty od ucha do ucha, z telefonem w ręku.

– Widziałem, że twoi rodzice wyszli. – Wyprzedził mnie, mówiąc. – Ładnie tu masz, w tym swoim małym królestwie.

– Hmm... dzięki?

– Nie zaprosiłaś mnie wczoraj, więc postanowiłem, że sam przyjdę.

– Moi rodzice...

– Wrócą za jakieś trzy, cztery godziny. Mamy czas, kochanie. – Mrugnął do mnie.

– Skąd wiesz, że ich nie ma? – zdziwiłam się.

– Wiem dużo ciekawych rzeczy, Abby. – Usiadł na moim łóżku i założył nogę na nogę. – No dalej, usiądź. Nie wstydź się.

Próbował być poważny, ale szczerze? To mu kompletnie nie wychodziło. Uśmiechał się i co chwilę chichotał. Jak taka mała dziewczynka.

– Masz jakieś plany na ten jakże piękny dzień? – Zapytał, rozglądając się uważnie po całym pomieszczeniu.

– Nie, ale...

– Oh, to świetnie! Już masz – oznajmił, przerywając mi zdanie. Uśmiechnął się czarująco i już wiedziałam, że zgodzę się na wszystko, co zaproponuje. Byłam też ciekawa, co siedziało w jego głowie i jaki miał plan.

– Może chcesz coś do picia? – zapytałam grzecznie.

– Nie zmieniaj tematu, kochanie. – Uśmiechnął się drwiąco. – Zabiorę cię gdzieś, ale to niespodzianka. Boisz się szybkiej jazdy?

Spojrzałam na niego przerażona, ale on jedynie wstał i podszedł do mnie. Palce jego dłoni delikatnie przejechały po moim nagim ramieniu. Znów stał blisko mnie. Za blisko. I znów pachniał tak cudownie. To było przerażające, ale też niesamowite. Dziwiłam się samej sobie.

– Załóż coś wygodnego i weź jakąś bluzę, a rodzicom zostaw wiadomość, że wrócisz późno. – Rozkazał i powrócił na łózko, gdzie wcześniej siedział.

Nie zostało mi nic innego, jak zrobić to, co kazał. Wyjęłam z szafy czarne rurki i niebieską koszulkę.  Skierowałam się do łazienki, gdzie szybko się przebrałam i związałam włosy w wysokiego kucyka. Przez myśl przeszło mi, aby chociaż pomalować rzęsy tuszem, ale zaśmiałam się z samej siebie i zrezygnowałam z tego pomysłu. Nie szłam przecież na żadną randkę.

Wzięłam kilka głębokich oddechów i nacisnęłam klamkę. Wzrok Ashtona niemal od razu zlustrował mnie od góry do dołu. Udając, że tego nie widzę i nie czuję, wyjęłam z szafy szarą bluzę z kapturem, którą na siebie narzuciłam i podeszłam do biurka. Znalazłam czystą kartkę i długopis, a następnie szybko napisałam krótką wiadomość, że poszłam do Luke'a robić projekt z geografii. Nie miałam w zwyczaju kłamać, ale czasem mi się zdarzało i to była jedna z takich sytuacji.

– Jestem gotowa. – Spojrzałam na niego pytająco i sama nie widziałam, czy to było pytanie, czy stwierdzenie.

Blondyn kiwnął głową i wstał, kierując się do okna, za którym znajdowały się schody przeciwpożarowe. Odkaszlnęłam, zwracając na siebie jego uwagę.

Avalanche  • A.I.Where stories live. Discover now