32

2K 121 13
                                    

Bianka nerwowo krążyła po pokoju swojej przyjaciółki. - Olka....

- Już daj spokój... - Przerwała jej i wróciła do układania tubek z farbami przy swojej małej sztaludze.

- Ej, ja po prostu się martwię. Wiesz jak to się skończy?

- Wiem. - Oznajmiła nie odrywając nawet wzroku od płutna.

Bianka stanęła obok dziewczyny i założyła ręce na piersiach. - Jak? - Zapytała, bo była pewna, że jej zakończenie różni się od tego, jakie miała w głowie brunetka.

- Skończę szkole, skończę romans i wszyscy wrócimy do swojej rzeczywistości. O ile nie skończy się to wcześniej.
- Z resztą.... - Dopowiedziała po chwili i spojrzała na krótkowłosą. - Ja nawet nie wiem, czy to romans, czy nim dopiero będzie. Nic nie wiem.

- Ja za to wiem jedno. Będziesz cierpieć.

- No. Pewnie tak. Może będę malowała wtedy lepsze obrazy? - Zaśmiała się. - Może zbije na tym fortunę. - Odwróciła się do swojej przyjaciółki przodem. - Dzieła tworzone w cierpieniu. Taki tytuł wystawy. Może być?

- Głupia jesteś. - Pokiwała głową, niedowierzając, że Ola może jeszcze z tego żartować.

Brunetka wzruszyła jedynie ramionami. Z pierwszym pociągnięciem pędzla znalazła się już w innym świecie. Swoim.
Dziś postanowiła w końcu użyć szpachelek.
Miała ochotę namalować kwiatka. Nie musiała zastanawiać się nawet jakiego, bo to było oczywiste.
Szpachelki, których tak bardzo się obawiała, leżały już długi czas zapakowane jeszcze w sklepową folię.
Dziś właśnie za pomocą jednej z nich chciała namalować płatki kwiatów. Nie miała pojęcia jak to wyjdzie, ale już gdzieś to widziała, przy tworzeniu obrazu wzburzonego morza. Wtedy wyglądało to bardzo marnie i sztucznie. Widać było, że miał ktoś pomysł, ale wykonanie go przerosło, dlatego też obawiała się tego sprzętu. Jej ciocia nigdy z nich nie korzystała. Podobno to nie były jej klimaty, ale Alex nigdy nie dopytywała.

Jak to miała w zwyczaju, zaczęła od środka. Wystarczyły dwa półokrągłe ruchy w jedną i drugą stronę a farba akrylowa pokryła idealnie płótno, tworząc środek rośliny.
Ola przykładała wielką wagę do ruchów swojego nadgarstka, co bardzo pochwalał przyjaciel Justyny.
To właśnie on, widząc w jaki sposób nastolatka trzyma pędzel, zaproponował jej użycie innego sprzętu. Jakby czuł, że ten mały i niepozorny przyrząd jest dla niej stworzony.
Tego pamiętnego wieczoru był akurat przejazdem u ciotki nastolatki. Dziewczyna nieudolnie próbowała namalować tulipana.
Widząc to, starszy mężczyzna podszedł do niej, odstawił kawę na stolik obok, chwycił do ręki małą szpachelka i wręczył dziewczynie.
- Magią tej metalowej cudotwórczyni, jest jej nieprzewidywalność.

- Słucham?

- Weź.

- Ja tym nie umiem...

- Każdy kiedyś zaczynał. - Oznajmił, i wycisnął czerwoną farbę na próbnik.
- Przyłóż się, ale nie kontroluj...

- No jak....

- Poczuj. Tworzenie szpachelką wymaga wielkiej wyobraźni. Po tych obrazach.... - Wskazał na ścianę.
- Wiem, że ją masz. Swobodnie poruszaj nadgarstkiem. To samo wychodzi.

I wyszło. Wtedy.

Dziś też musiało.

Wytarła szpachelkę o brudną już ścierkę i wycisnęła z tubki czerwoną i niebieską farbę. Nie była zwolenniczką gotowych kolorów. Wolała mieszać je po swojemu. Dawało to jedyny w swoim rodzaju efekt. Niepowtarzalny.
Nabrała odrobinę farby na większego rozmiaru szpachelkę i zgrabnym ruchem z góry do dołu nałożyła farbę na płótno, dociskając w połowie tak, aby wypływajaca spod metalu farba idealnie oddała formę perfekcyjnego płatka.

Od Anna Bielska:
Co robisz?

Do Anna Bielska:
Maluję.

Od Anna Bielska:
Co?

Do Anna Bielska:
Obraz

Od Anna Bielska:
Ciężko się z Tobą dogadać.

Do Anna Bielska:
Bo jestem zajęta.

Od Anna Bielska:
Kiedy będziesz wolna?

Do Anna Bielska:
Dla Ciebie? Za 5min.

Od Anna Bielska:
A obraz?

Do Anna Bielska:
Zdążę....





Przypomnij miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz