44

1.2K 107 3
                                    

Aleksandra opuściła ośrodek odwykowy w cudownym humorze. Nie mogła wyobrazić sobie lepiej spotkania ze swoją mamą. Wiele sobie wyjaśniły, ale jeszcze zostało kilka spraw. Niestety nie miały na to wszystko wiele czasu, Jola ma swoje zajęcia w ośrodku, których musi pilnować a nawet bardzo chce. Tak samo jak wyjść i wrócić do rodzicu, dlatego stara się nad sobą pracować i brać czynny udział w warsztatach, jakie są przygotowywane dla pacjentów.
- Wysadzisz mnie gdzieś w mieście? - Zapytała tatę po tym, jak wsiadła już do samochodu.

- Myślałem, że zjemy razem obiad a ty mnie gonisz.

- Nie jestem głodna. Mam kilka spraw do załatwienia...

- Spraw?

- Oj tato... - Dziewczyna przewróciła oczami. - No takie tam.... - Machnęła ręką.

- Dobrze. Nie wnikam. - Wyjechał na pustą drogę i przyspieszył. - Za to ja jestem głodny. Dobrze, że zdążyłem zamówić coś do domu.... - Westchnął.
- Jak odwiedziny?

- Dobrze. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Nawet bardzo. Chciałabym tu częściej przyjeżdżać. Mama się zgodziła.

- Cieszę się. Może dzięki tobie szybciej wróci do nas.

- Zobaczymy. Opowiadała mi o zajęciach, ona ma na prawdę tutaj ich dużo. Ciągle coś robi, ciągle jest czymś zajęta, za coś odpowiada. Mówię ci tato. - spojrzała na Henryka podekscytowana. - Ona musi wrócić do pracy i to do wielu zajęć.

- Wiem kochanie. Pracuje nad tym.
Jak mama tylko wyrazi zgodę, to wróci do pracy i postaram się, żeby miała zajęcie i co najważniejsze głos decyzyjny w kilku kwestiach.

- Ale czemu? - Zapytała nie rozumiejąc.

- Bo jeśli tylko pracujesz to w końcu ci się coś znudzi, ale jeśli będziesz za coś odpowiadać to inaczej do tego podchodzisz.

- Okej....nie znam się jeszcze na takich rzeczach.

- Mam nadzieję, że kiedyś się poznasz. Gdzie cię wysadzić?

- Przy burgerze, na wylotówce z miasta.

- Aż tam? - Zapytał zdziwiony.

- Umówiłam się z koleżanką.

- A jak wrócisz?  Przecież tu nie ma chodników.

- Zamówię Ubera albo mnie odwiezie. Zobaczę....

- No dobrze. - Zjechał z głównej i zaparkował na pustym parkingu. - Póki pamiętam....rozmawiałem z Felicją. Jedziecie już na początku wakacji, bo Justyna ma później jakąś nieplanowaną wystawę.

- No, wiem. - Westchnęła. - Na szybko wspomniała bo była zajęta. Najwyżej później z mamą pojedziemy, okej?

- Pewnie. - Uśmiechnął się i nachylił, żeby dać buziaka córce w czoło. - Do później. Daj znać jak wrócisz do domu, gdyby mnie nie było.

- Dobrze tato... - Lubiła, jak się o nią troszczył, ale czasami ją to denerwowało. Zaczął jej bardziej pilnować, gdy mama trafiła do ośrodka. Ostatnio nawet czeka w kuchni, aż wróci do domu co jak na osobę, która kocha sen jest dosyć dziwne. - Jak coś to zadzwonię. Paa. - Wyszła z samochodu, zarzuciła na siebie luźną bluzę z kapturem i przeszła cały parking.
Za knajpą z burgerami, kawałek od drogi była kameralna kawiarnia miłośników poezji. Na pierwszy rzut oka miejsce przypominało księgarnię, ale po przejściu do kolejnej sali był mały bar z cukierenką, kanapy w angielskim stylu, niczym z serialu o Pani Bukietowej.
- Nie wiedziałam, że jesteś miłośniczką Pani Hiacynty. - Powiedziała siadając na kanapie w kwiatki. Uśmiechnęła się na widok kobiety. Anna jak zwykle wyglądała pięknie. Rozpuszczone włosy, lekki makijaż. Luźna koszulka i jeansy to nie był jej codzienny outfit.

- Nie jestem, ale lubię to miejsce. - Oznajmiła blondynka i zamknęła książkę. - Kawy?

- Poproszę. - Ola wzięła do ręki dzieło, które leżało na stoliku. Przeczytałam tytuł i zamyśliła się na chwilkę.
- Każdy, czy to dżentelmen, czy dama, kto nie znajduje przyjemności w dobrej powieści, musi być nie do wytrzymania głupi.

Anna otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Nie spodziewała się, że brunetka czyta takie książki.
- Znasz Dumę i uprzedzenie?

- Prawie na pamięć. - Rozejrzała się dookoła. - Myślałam, że tutaj można poczytać tylko angielską literaturę.

- Nie. Tutaj można w spokoju poczytać dobrą literaturę.

- Niemiecką też? - Zapytała z przekąsem.

- Ciężko o dobrą, niemiecką literaturę ale coś się znajdzie.

- Miło cię widzieć....w końcu. - Uśmiechnęła się do blondynki.

- Ciebie również. - Dopiła kawę i odstawiła kubek na bok. - Wypijesz swoją i jedziemy.

- Gdzie? - Zapytała zaskoczona.

- Do mnie.

- Co?

- Mój mąż wyjechał na trzy dni....

- Oh....rozumiem. - Uśmiechnęła się szeroko i wzięła swój kubek do ręki.
- Postaram się wypić szybko.

Przypomnij miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz