Prolog

1.2K 37 3
                                    

Z rana samego stała w swym miejscu, gdzie spokój zaznała.

Viserra zawsze tu zawsze przychodziła, gdy pragnęła uciec od wszystkiego. Miejsce to, było dla niej jak uzdrowisko. Każde jej zmartwienie, zła myśl i ciężka codzienność znikała właśnie tu. Przesiadywała tu zazwyczaj sama, dwór jej rodziców ją drażnił. Dziewczyna, uciekając tu mogła poczuć się wolna. Szum morza wyciszał ją, a wokół panującego nieco ciszej odgłosu natury sprawiało, że uciekała od rzeczywistości.

Dziewczyna siedziała na plaży, wpatrując się zimną wode. Zastanawiała się, czy poradzi sobie z tym wszystkim. Całe życie wychowywała się z dala od przykazów i zasad panujących na dworze. Odkąd zmarła jej macocha - lady Laena, rodzice dziewczyny się zeszli. Po cichym ślubie, Viserra wraz z ojcem i przyrodnimi siostrami, dołączyli do reszty rodziny na Smoczą Skałe. Musiała się wszystkiego od nowa nauczyć. Następnie przyjęto mówić do niej tytułem księżniczki, lecz z powodu jej czasu narodzin wykluczyło ją to w kolejce do tronu, co nawet się jej to spodobało. Nie pragnęła władzy, ani tytułów. Wolała zaznać przygody niż siedzieć na tronie i rządzić.
Zapatrzona zastanawiała się, co się z nią stanie. Jej dumanie przeszkodziła matka.

- W końcu cię morze porwie - wesoło rzekła, siadając koło niej wraz z dzieckiem na rękach. - Nad czym myślisz, moje słońce?

- Potrzebowałam się wyciszyć - krótko odpowiedziała.

- Czyżby zajęcia cię wykończyły? - spojrzała na jej zamyśloną twarz, na której dało się również dostrzec wyraźny smutek. - Coś się stało?

- Boje się, że nie sprostam temu wszystkiemu. Tam, w Pentos, nikt nie wymagał ode mnie tego. Nigdy nie będę taka jak ty. - jej spojrzenie powędrowało na spokojny wyraz twarzy matki.

- Dla mnie jesteś perfekcyjna. Sama nie byłam idealna. Z dnia na dzień zostałam ogłoszona następcą tronu. Całkiem zrozumiałe są twe obawy, ale chce żebyś wiedziała, że ja zawsze przy tobie będę. Chce nadrobić straty w naszej relacji, żebyś wiedziała, że zawsze jestem tu dla ciebie - dotknęła twarzy córki, delikatnie gładząc jej policzek palcem.

Kobiety się wtuliły się w siebie. Viserra kochała swoją matkę, choć nadal czuła się obca. Do uścisku kobiet dołączył się również, mały chłopiec.

- Viserys bardzo chciał się z tobą zobaczyć - zaśmiała się, podając na ręce trzy letniego chłopca do dziewczyny.

- Mój mały niesforny książe chciał mnie zobaczyć? A rano kto mi zjadł deser?! Co mały łakomczuchu? - przekomarzała się z młodszym bratem, który był dla niej oczkiem w głowie jak i Aegon. Starsze rodzeństwo, również dażyła miłością i troską, ale najbardziej była przywiązana do ojca. Była jego chodzącą podobizną, jak i matki.

Wspólne chwile kobiet, przerwała służka królewska. Jej twarz wyglądała dosyć poważnie.

- Maero, coś się stało? - zapytała z spokojem w głosie.

- Pani, księżniczko - ukłoniła się młoda służka - Przypłynął król Viserys I wraz z namiestnikiem, prosi Cię Pani i księcia Daemona o rozmowe.

- Maero powiedz, że zaraz przybędę, prosze zawołaj Daemona i zabierz Viserysa. - wstała Rhaenyra, następnie odeszła na bok z służką na bok. - Mogłabym cię prosić cię na słowo?

Kobiety między sobą cicho rozmawiały. Mina Rhaenyry diametrycznie się zmieniła. Z jej twarzy dało się wyczytać niepokój.

- Viserra, ty również chodź do zamku, przebierz się i przyjdź do sali tronowej. Bez żadnych pytań. - poważnym tonem odezwała się kobieta.

Tak jak jej przykazano, dziewczyna poszła w strone swojej komnaty. Ubrała delikatną niebieską suknie, a włosy delikatnie poprawiła. Nie miałam ochoty wyjść z tej komnaty i pójść do sali. Po wyrazie twarzy matki, czuła że coś tu nie gra. Przeczuwała, że nic dobrego to nie wróży. Powolnym krokiem kierowała się w kierunku sali. Próbowała nie myśleć, co usłyszy z ust króla. Obawiała się, że zostanie gdzieś wysłana czy wydana za jakiegoś starego lorda.

Wchodząc do sali, zastała rozmowe między jej rodzicami a królem. Matka wyglądała na dosyć zmartwioną, a z oczu ojca można było ujrzeć złość. Otto Hightower szyderczym uśmiechem spoglądał na ich rozmowe.

- Księżniczka Viserra Targaryen - wywołał jej imię na głos królewski strażnik. Wszystkie oczy powędrowały na Viserre. Nowo przybyci patrzyli na księżniczkę z niedowierzaniem. Powiadali, że jest jedną z najpiękniejszych panien w Westeros i pewnym stopniu ziarno prawdy było w tej plotce. Powiadali szeptem, że nawet sam Otto Hightower był zaskoczony urodą młodej księżniczki.

- Podejdź do mnie moje drogie dziecko - odezwał się król Viserys, siedzący na tronie Smoczej Skały.

- Wasza Wysokość, miło cię widzieć - powolnie ukłoniła się jasnowłosa. Nie chciała, zostać skrytykowana o jakiś nawet najmniejszy błąd.

- Moja jedyna wnuczko, droga Viserro dobrze cię widzieć, tak rozpromienioną i piękną. - zaczął władca. - Proszę powstań, gdyż chciałem wraz z twoimi rodzicami ogłosić decyzje, która dziś tu zapadła.

- Czy to można nazwać decyzcją?! - prychnął pod nosem, oburzony Daemon, po czym odruchowo Rhaenyra chwyciła go, by się uspokoił.

- Zapewniam cię książe, że ta decyzja, była dobrym wyborem. - zaatakował słownie Otto zezłoszczonego Daemona. Wzajemnie się nie trawili, więc zawsze dolewali przy sobie oliwy do ognia.

- Możecie wreszcie powiedzieć, o co chodzi. - wykrzyczała Viserra, mająca dość trzymania w niepewności. Wszystkie spojrzenia zleciały się na nią.

- Zatem, moje drogie dziecko wraz z twoimi rodzicami, postanowiliśmy że poślubisz mojego syna -księcia Aemonda. Dzięki temu, zachowamy czystość krwi, dotrzymując starą tradycje Targaryenów i zapewni stabilność w naszej rodzinie. Mam nadzieję, że po tym ślubie nasza rodzina znów się złączy po wielu niezgodnościach i burzliwej przeszłości.

Zamurowało ją. Odkąd, tylko Viserra Targaryen spotkała Aemonda, można było wyczuć niechęć i wrogą atmosfere. Nie dażyli do siebie sympatii, a po wydarzeniach z pogrzebu lady Velaryon ich relacje były chłodne. Dziewczyna miała ochotę, popłakać się i wybiec z stąd, by jak najdalej z stąd uciec. Niestety nie miała wiele do powiedzenia. W jej sercu nie było złości na rodziców, że postanowili ją oddać wrogom, lecz czuła, że zawiodła się na nich.

- Kiedy miałoby to wszystko nastąpić? - próbując ukryć swe wszystkie skryte niechęci Viserra doczekiwała odpowiedzi.

- Mamy nadzieję, że za dwa tygodnie, nastąpiłby ślub w Septonie, a przyjęcie w Czerwonej Twierdzy. - odezwał się dumnie namiestnik. - Natomiast już jutro, musiałabyś być już w Królewskiej Przystani.

W jego zachowaniu można dostrzec, że ten ślub miał mieć korzyści dla zielonych. Otto Hightower zawsze znajduje korzyści w nadarzających się okazjach. W tej sprawie mogli, też inni maczać palce. Niestety, ale było zapóźno, by odmówić.

- Zgoda, ale nie polecę tam bez Srebnoskrzydłej. Jest częścią mnie i nie zostawie mojej smoczycy. - stanowczo księżniczka powiedziała z nutą grozy.

- Oczywiście, że możesz zabrać swojego smoka, w Smoczej Jamie nie brak miejsc dla smoków. - uradowany król potwierdził, że warunek zostanie spełniony. - Ten związek przyniesie spokój dla naszych rodzin i kontynuacje zachowania czystości krwi. My już dzisiaj wyruszymy, a księżniczka na swojej smoczycy dołączy jutro.

- Od eskortuje ją - oznajmił młodszy brat króla. - Wedle tradycji to ojciec oddaje córke w następne ręce.

Król pokiwał twierdząco na wypowiedź brata, a następnie zaczęto pakowanie rzeczy. Księżniczka zaczęła się pakować wraz matką.

Już jutro miał się zacząć dla niej nowy etap, który miał zmienić jej życie na dobre.

___
Krótki prolog, ale obiecuje, że nowe będą bardziej ciekawsze i intereujące.
Zapraszam do dalszego czytania, postaram się jak najszybciej wstawić nowy rozdział.

the cruel || aemond targaryenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz