X

526 25 2
                                    

Viserra

- Właź noo - mamrotałam pod nosem, próbując założyć buty męskie. Jak widać przystałam na propozycje Aegona. Postanowiłam ubrać się w strój giermka i włosy schować pod czepkiem. Miałam wątpliwości, czyby na pewno dobrze robię?  Wahałam się, ale to była moja okazja, poza tym i tak sztywno mnie tu w pałacu trzymano pod okiem strażników. Potrzebowałam też takiej swobody jak w Pentos. Gdy byłam już gotowa, nie czekając już dłużej wymsknęłam się tajnym wyjściem w ścianie i powędrowałam schodami w dół, po czym przez lochy szłam do wyjścia dla służących. Tam już czekał zakapturzony Aegon.

- Jednak królewska buntowniczka się zdecydowała. - parsknął śmiechem z nutą sarkazmu.

- Zanim tu zgnije chce mieć chwilę wolności i przy okazji, chce spotkać się z nim - rzuciłam jednoznaczne spojrzenie i kiwnęłam głową byśmy już ruszali. 

Szliśmy jakimiś uliczkami, pełnymi ludzi. Miasto totalnie inaczej wyglądało niż za dnia. Tu ludzie z tej bogatszej dzielnicy bawili się świetnie. Ta radość w ich oczach. Mimo, że dręczyły mnie myśli o Aemondzie, próbowałam dać sobie na luz. 

- Trzymaj się mnie, jeśli nie chcesz by ktoś cię zauważył. - cicho skierował do mnie słowa. - Masz tu worek z monetami, za które możesz coś kupić, ale niewiele jest. 

Wzięłam ten worek i  z powrotem rozglądałam się wokół. Wszystko było tu takie wyjątkowe. Szliśmy w stronę straganów. Było tam wiele owoców i innych rzeczy na sprzedaż.

- Oni nawet w nocy tu stoją? - szłam za nim cały czas.

- Tak, myślałaś że skoro u nas wszyscy śpią to tu też. Tu dopiero zaczyna się życie. - rzucił jedną złotą monete za jabłko.

- Często tu przychodzisz?

- Prawie codziennie, po co gnić tam w pałacu. Nie trzeba stawiać obowiązków ponad siebie. - ugryzł swój owoc zażarcie.

Kierowaliśmy się do jakiejś tawerny, przepełnionej ludźmi. W środku było dosyć obskurnieNajwięcej było tu mężczyzn, którzy dziwnie spoglądali w naszą stronę.

- Czemu oni tak na nas patrzą? - szepnęłam próbując przybrać gruby głos.

- Nie odwracaj się do nich i nie wchodź z nimi w żaden zgryz - podszedł i usiadł przy barze. - Dajcie mi wino i memu giermkowi.

Zaskoczona popatrzyłam i usiadłam koło niego. Starałam się nie wyróżniać, by nikt we mnie nie rozpoznał członka rodziny królewskiej.

- Nie rozsiadaj się tu dobrze, długo tu nie pobędziemy. Muszę ważną rzecz objaśnić. - oznajmił po czym napił się wina swego.

Siedzieliśmy tu niedługo, może z godzine lub trochę więcej. Wina wypiłam niewiele. Wolałam zachować zdrowe myślenie niż Aegon, który już był wstawiony. Już wiadomo czemu te monety ze skarbca szybko giną. Przepija wszystko w takich miejscach, gdzie każdy nawalony siedzi. Wychodząc jakiś mężczyzna mnie zaczepiał.

- Chłoptaś chudy, giętki kto cię tu przyprowadził. - śmiał się nieznajomy wlewając w siebie wino.

- Zostaw mego giermka szczurze miejski - odwrócił się do tego mężczyzny Aegon, który prawie był gotowy do bójki. Tego mi brakowało, by ktoś nas odkrył.

- Mój panie czas nas pogania, a na takich szczurów nie warto marnować czasu. - załapałam go za ramię, starając sie utrzymywać męski głos.

Po czym wyszliśmy z tego brudnego, paskudnego miejsca. Aegon zaczął mnie prowadzić w kolejną uliczkę, gdzie widać było bardziej dostojniejszych ludzi, ale tajemnicze kobiety.

the cruel || aemond targaryenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz