XII

494 24 1
                                    

Viserra

Jechałam z moim rodzicami i najmłodszymi braćmi gotowa już do septu. Stresowałam się wszystko działo się tak szybko. Matka i ojciec prawie, by nie zdążyli przez pogodę na morzu, lecz zdążyli przybyć na ten ważny dla mnie dzień.

- Wyglądasz pięknie siostro. - Aegon szepnął mi na ucho, był dosyć smutny.

- Czemu się smucisz mój słodki bracie? - troskliwie na niego spojrzałam.

- Brakuje im ciebie jak i wszystkim. - ojciec objął Aegon za ramię. - Zieloni zabrali nam ciebie.

- Przecież zawsze możecie mnie ojcze odwiedzić. - spojrzałam na ojca, po czym skierowałam wzrok na Aegona. - A dla was mój mały książe specjalnie dosiąde Srebnoskrzydłej, by was spotkać.

- Będę czekał. - Viserys się do mnie przytulił.

- Bardzo chcieli z nami jechać. - matka na mnie troskliwie spojrzała. - Dobrze cię tu traktują? Zwłaszcza mój brat?

- Królowa i król strali się, by było dobrze, natomiast mój przyszły mąż był dla mnie uprzejmy i wyrozumiały, myślę że się dogadamy. - uśmiechnęłam się szeroko, ukrywając przed nimi sytuację z namiestnikiem.

- Nie sądziłem, że dziecko tej suki może być dobre dla mojej córki. - prychnął złośliwie pod nosem.

- Daemonie tu są dzieci. - skarciła wzrokiem ojca moja matka.

Nareszcie dotarliśmy. Staneliśmy w samym wejściu do septu wraz z moim braćmi. Stresowałam się strasznie. Było tyle ludzi, a ja nie miałam okazji przećwiczyć.

- Zawsze możemy zrezygnować z tego wszystkiego. - szepnął na ucho mi ojciec, na co matka krzywo się spojrzała.

- Dam radę tato. - spojrzałam na niego uspokajając go.

- Moja dziewczynka - delikatnie przytulił mnie. - Będzie z ciebie wielka księżna niż księżniczka.

Wtedy otworzyły się drzwi kolejne i cały wzrok skierowany został na mnie. Czułam się tak jak za pierwszym razem, gdy przybyłam do Królewskiej Przystani. Matka spojrzała się na mnie czy jestem gotowa, na co kiwnęłam że tak i ruszyliśmy do wyznaczonego miejsca przed maesterem, gdzie czekał na mnie już Aemond, z królową Alicent i królem Viserysem. Poczułam na sobie jego wzrok, lecz starałam się nie patrzeć jeszcze na niego. Gdy doszłam przed oblicze maestera, stanęłam koło mojego przyszłego męża, któremu nad wyraz dopisywał humor.

- Lordowie, poddani i wszyscy goście tu zgromadzeni. W dzisiejszym dniu Siedmiu chciało nas pobłogosławić nowym małżeństwem w królestwie. - Cały czas próbowałam się skupić, lecz chłopak zerkając na mnie rozpraszał mnie cały czas. Nim się obejrzaliśmy skierował się do nas maester. - A teraz razem wymówcie słowa przysięgi.

- Ojciec, kowal, wojownik, matka, dziewica, starucha, nieznajomy. - wymawiając Siedmiu maester związał nasze ręcę wspólnie, na znak że stajemy się małżeństwem. - Ja należę do niej, on należy do mnie, od dziś aż po kres dni moich. - po czym złożył delikatny, szybki pocałunek na moich ustach.

Wszyscy wiwatowali. Czułam się szczęśliwa. Razem ruszyliśmy w kierunku karocy, która miała nas zawieźć do zamku. A zaraz po nas mieli przybyć goście.

- Niesamowicie dziś wyglądasz. - skomentował siedząc koło mnie.

- Ty też niczego sobie. - żartobliwie odpowiedziałam. - Ale czym sobie zasłużyłam na komplement z twoich ust?

- Pragnę być miły dla ciebie, moja księżniczko. - na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech. - Pamiętam, że nie lubisz jak tak mówię.

- I cieszy mnie to, że to pamiętasz ale grabisz sobie młody książe. - udawałam oburzenie, po czym będąc pod pałacem, wraz za królewską parą skierowaliśmy się na wielką salę.

***

Przyjęcie trwało już dosyć długo. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. No może wszyscy. Siedziałam przy stole, gdy Aemond poszedł do swojej rodziny od strony matki. Zerkałam z daleko na moich braci -  Jacaerysa, Lucerysa i Joffreya.

- Księżniczko, może jeszcze zatańczymy jak ostatnio? - zza mną stanął książe Daeron podając mi dłoń.

- Z wielką przyjemnością. - powstałam i ruszyliśmy do reszty co tańczyli.

Gdy tylko podeszliśmy na parkiet rozbrzmiała wesoła muzyka. Do tańca dołączyły moje siostry i bracia. Wszyscy byliśmy młodzi i pragnęliśmy rwać się do tańca. Nawet dziwnym przypadkiem Aegon i Helaena razem zatańczyli. W międzyczasie dostrzegłam jak mój mąż mi się przygląda, lecz nie przerywałam tańca z Daeronem. Czaił się z daleka, a gdy muzyka zrobiła się spokojniejsza podszedł do nas.

- Drogi bracie, pozwól że zatańczę teraz ja z Viserrą. - uśmiechnął się delikatnie białowłosy, po czym Daeron ucałował moją dłoń oddając mnie Aemondowi. Wzrok mojego męża był bezcenny.

- Czyżbyś był zazdrosny najdroższy? - szepnęłam się chichocząc.

- Wydaje ci się. - złośliwie się uśmiechnął, a ja głową pokręciłam.

Pierwszy raz tańczyłam z swoim mężem. Nie był w tym najgorszy, choć ja nie grzeszyłam umiejętnościami w tańcu. Czułam się wyjątkowo tańcząc z nim. Jak prawdziwa księżniczka, którą co prawda byłam. W pewnym momencie złapaliśmy kontakt wzrokowy. A jednak pokochałam swojego wroga i udało nam się być tu, gdzie przez ostatnie dni miałam wątpliwości, że się uda. Gdy ucichła muzyka król postanowił wznieść toast za nas. Aemond unikał interakcji z ojcem. Nie sądziłam, że mają takie relacje. Z oddali zobaczyłam moją matkę, która stała koło Alicent. Wygladały tak jakby miały sobie skoczyć do gardeł. Modliłam się w środku, by nikt nie rozpoczął żadnej szopki.

- Niedługo musimy iść. - podszedł blisko mnie, by mi to szepnąć.

W tymczasie co poszedł do matki, poszłam do moich braci - Jace'a i Luke'a

- Widzę, że między wami kwitnie. - zaśmiał się Jace żartobliwie.

- Jace, dorośnij trochę. - strzeliłam mu z łokcia.

- Żona jednookiego, jak się z tym czujesz? - Luke objął mnie, a ja tylko przekręciłam oczami.

Wiem, że tylko droczyli się ze mną. Byli blisko mego wieku.

- Zobaczymy jak wasze żony przyszłe będą czuć się, bracia jak będą mieć takich niegrzecznych mężów jak wy. - potargałam im włosy.

- Dajcie siostrze spokój chłopcy. - matka się wtrąciła podchodząc z ojcem, a oni odeszli. - Poczułam się, jakbym widziała samą siebie z młodości. Mam nadzieję, że nie straciłaś dziewictwa?

- Oczywiście, że nie matko. - spojrzałam na nią dziwnie, na co odetchnęła z ulgą.

- Jak tylko pomyślę, że ten gówniarz cię dotknie to słabo mi się robi. - mój ojciec wtrącił.

- Daemonie, jakoś podczas mojego ślubu tak nie marudziłeś. - skarciła go jednoznacznie. - Natomiast córko, życzę ci dobrej nocy.

Przytuliłam się z nimi na pożegnanie i odeszłam w tłum. Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za dłoń.

- Szukałem cię Viserro, chodźmy z stąd po cichu. - oznajmił mój mąż, wymykając się razem ze mną...

****
Wstawiam szybko dla was kochani ten rozdział. Mam nadzieje, że się spodobał wam. Pozdrawiam was, buziaki.
and happy birthday for me ❤️

the cruel || aemond targaryenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz