[21] Jak za starych dobrych czasów

265 14 13
                                    

- Kto by pomyślał że spotkamy się w takich okolicznościach? Zabawne nieprawdaż?~ - postać kryjąca się w cieniu zachichotała.

Rudzielca przeszedł dreszcz, gdy usłyszał, nieznany chichot. Nie wiedział gdzie znajduje się oponent, a co gorsza otaczała go dosłowna ciemność... Coś podpowiadało mu , że zna miejsce, w którym się znalazł. Jednak nie potrafił stwierdzić na czym opierało się jego przeczucie.

- Coś nie tak Nakahara? Dlaczego jesteś tak czujny?~

Tajemniczy głos ukazał swoją postać, był to nikt inny jak Arahabaki czyli bóg destrukcji połączony z Chuuyą. Wyglądem przypominał demona o białych długich włosach i dosłownie zwęglono-czarnej skórze, jego rogi były czerwonane na końcach, tak jak czerwone dobrze znane Chuuy'i znaki na jego ciele, przepełnione czerwienią oczy wpatrywały się w mafioso ze złośliwym uśmiechem w komplecie.

- A-arahabaki!?

- We własnej osobie~

- Gdzie jesteśmy i co ja tu robię?

- To pustka, już zapomniałeś?

- O czym? - zapytał mafioso nie za bardzo rozumiejąc.

- Jesteś w pustce w momencie, gdy twoje ciało jest zbyt słabe. Na przykład zemdlałeś, oczywiście są też inne możliwości.

- Czekaj czyli ja-

- Tak, prawdopodobnie jakaś zdolność osłabiła twoje ciało.

- Co z Osamu? Pewnie się martwi.

- Martwi to mało powiedziane, ludzie są dziwni...

- Chcę do niego wracać! - stwierdził bez namysłu mafioso.

- Mogę dać ci taką możliwość, ale wpierw wypadałoby abyś wiedział kilka rzeczy.

- Mów ale szybko.

- Przywołuje mnie nie tylko twoje wezwanie, ale także twój strach. Czasem również strach osób obok ciebie. Twoje emocje i wszystko co czujesz, ja to wiem.

- Cz-czekaj czyli ty... - Chuuya spalił buraka.

- Twoje życie miłosne jest bezpieczne, nie ingeruje w nie i nie mam zamiaru.

Chuuya odetchnął z ulgą.

- Więc proszę pozwól mi wrócić do Osamu.

Arahabaki pstryknął palcami i ciemność wraz z nim zaczęła znikać.

~~~~~~~~~~~

Dazai martwiąc się o stan Nakahary chodził w kółko po gabinecie Yosano, fioletowowłosa oczywiście wszystko widziała, mimo iż była zajęta badaniem nieprzytomnego mafioso.

- Dazai uspokój się, nic nie wskazuje na to, by jego stan był krytyczny i powtarzam to już 10 raz!

- Więc ocknie się?

- Tak, gorączka spowodowana zatruciem gazem, a raczej zdolnością mu przechodzi, tętno w normie, a jego stan jest stabilny.

- Akiko są jakieś efekty uboczne leków, które mu podałaś? - zapytał dla pewności brunet.

- U niektórych wywołuje halucynacje.

- Co?! Dlaczego mu je więc dałaś?

- Ponieważ działają i tylko niektórzy mają halucynacje.

Chuuya powoli zaczął się przebudzać, błękitne oczy spojrzały na bruneta i szybko spotkały się z jego czekoladowymi oczami.

- Chuuya! - brunet momentalnie uściskał partnera.

Ta miłość... Nigdy nie pozwolę jej umrzeć! / soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz