[22] Zakończenie przybiera różne formy

263 12 27
                                    

Minęło trochę, no dobrze może nawet całkiem sporo czasu od pamiętnej misji mrocznego duo, jednak oni nie zakończyli swojej działalności. Wtopienie się w tłum zwykłych ludzi z tak mroczną przeszłością jest niemożliwe i nudne, a w końcu żadne z nich nie będzie marnować czasu na nudy. Można powiedzieć, że wiele się pozmieniało przez najbliższe kilka miesięcy, chodź wiele to nie znaczy wszystko.

Chuuya właśnie spokojnym krokiem zmierzał w stronę gildii, a dokładniej jej siedziby. Gdy wszedł do budynku odrazu został przywitany przez Louisę, Lucy czy też Alana... Tak cóż Poe przynajmniej próbował. Odkąd Chuuya regularnie odwiedzał gildię wiele rzeczy w zachowaniu jej pracowników stało się dla niego jasne, chodźby to dlaczego pokój przydzielony Poe jest większy od reszty, a jego podłoga zasypana jest przeważnie książkami różnego rodzaju.

- Czy mógłbym porwać moją makrelę na chwilę? - zapytał przedśmiewczo mafioso wchodząc do biura Francisa.

- Nie widzę przeciw wskazań. - stwierdził Amerykanin.

Osamu słysząc tą wiadomość pogodnie się uśmiechnął, podszedł do Chuuy'i i go przytulił. Brunet wyszedł razem z rudym i spacerując obok siebie co jakiś czas na siebie spoglądali.

- Jak pomiędzy tobą i tą jaszczurką? - zapytał brunet.

- Tachihara jakoś pogodził się z tym wszystkim, w końcu ma Tanizakiego.

- Tym lepiej.- stwierdził oschle detektyw.

- Wiem że go nie trawisz Dazai ale-

- Ale co? Ale ten pocałunek sprzed kilku dni, gdy byłeś pijany to tylko wypadek?!

- Ja nie-

- Tanizaki mógł mu wybaczyć, ale ja nie! On wykorzystał moment w którym byłeś pijany Chuuya.

Pewne siebie oczy z dość chłodnym wyrazem patrzyły przed siebie, jednak po spotkaniu zaszklonego czystego błękitu oczu mafioso, jakby zmiękły i się zatrzymały. Ich spojrzenie padało idealnie na zatopioną w delikatnych łzach twarz rudzielca.

- Ja wiem! Wiem to i przepraszam to była moja wina okej! Wiedziałem że on się we mnie podkochuje i pozwoliłem mu to zrobić!

- Chuuya byłeś pijany.

- W jaki sposób mnie to usprawiedliwia!? To nie ma nic do rzeczy, pozwoliłem mu na cholerny pocałunek, bez różnicy kiedy i teraz wiedząc jak się czujesz... Wiedząc jak bardzo cię to martwi... Czuję się jakbym cię zdradził z najlepszym przyjacielem! - Chuuya zaniósł się płaczem.

Brunet momentalnie przytulił ukochanego i chodź Chuuya chciał go odepchnąć to Dazai nie poddawał się tak łatwo.

- To była moja wina Osamu!

Brunet w końcu zamknął Chuuyę w szczelnym uścisku.

- Hej, już dobrze Chuu nie płacz dobrze? ~ - głos Osamu był kojąco spokojny.

- Ale-

- Chuuyuś... Byłem nieco zły, ale na niego nie na ciebie. A moja zazdrość była trochę zbyt duża i to wywarło na tobie presję... Przepraszam.

- Miałeś prawo być zły.

- Ale nie wywoływać u ciebie tym poczucie winy, nawet jeśli nie specjalnie.

- Czyli między nami napewno jest dobrze? - zapytał niepewnie mafioso i spojrzał w czekoladowe oczy partnera.

- Oczywiście że tak głuptasie~ - Osamu uśmiechnął się do błękitnookiego i pocałował go delikatnie w nosek.

Ta miłość... Nigdy nie pozwolę jej umrzeć! / soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz