~Rozdział 8~

688 57 11
                                    

- Słucham?

- Claudia? - spytał uradowany.

- Tak - odpowiedziałam, starając brzmieć spokojnie. Wtedy zrozumiałam, jak bardzo brakowało mi jego głosu. Jak bardzo pragnęłam, żeby wypowiadał moje imię.

- Bardzo cię za wszystko przepraszam - zaczął - Nie chciałem, żeby to tak wszystko się potoczyło... Gdybyś dała mi powiedzieć to...

- To co? - przerwałam mu - Nadal byś mnie okłamywał?

- Możemy się spotkać? - zapytał ignorując pytanie.

- Co?

- Czy możemy się spotkać? - powtórzył.

- Nie wiem, czy to jest najlepszy pomysł, nie mam czasu, bo...

- Proszę - przerwał mi w połowie zdania - To dla mnie bardzo ważne. Ty jesteś dla mnie bardzo ważna - powiedział łamiącym się głosem.

- Dobra, będę w hotelu za piętnaście minut - powiedziałam udając niewzruszoną, po czym się rozłączyłam.

Złapałam się za głowę i głęboko odetchnęłam. Popatrzyłam kątem oka na przyjaciółkę, która przez cały czas mi się przyglądała.

- No co? - spytałam.

- No nic - wzruszyła ramionami - Podrzucić cię pod hotel?

- Jakbyś mogła - powiedziałam - Mam już dość chodzenia.

***

Pożegnałam się z przyjaciółką i wysiadłam z samochodu. Skierowałam się w stronę drzwi. Spojrzałam na telefon: była godzina dziewiętnasta. Weszłam do hotelu, a następnie udałam się do windy, która zawiozła mnie na piętro, na którym mieścił się mój wynajęty pokój. Zaczerpnęłam powietrza i zapukałam do drzwi. Nie musiałam długo czekać, aż drzwi otworzą się na oścież. Thomas stanął przede mną w okropnym stanie - oczy miał podkrążone, niemalże sine, włosy poszarpane a usta pokrwawione. Krew na ustach wzięła się stąd, ponieważ kiedy się denerwuje, przygryza wargi. Musiał być cholernie zły. Zresztą, co ja się dziwie.

- Wejdź - zaprosił mnie do środka.

- Więc, o czym chciałeś porozmawiać? - spytałam przechodząc przez próg.

Mieszkanie było o dziwo czyste, w takim samym porządku, kiedy ostatni raz z niego wychodziłam. Za nim się obejrzałam, chłopak chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie.

- Przede wszystkim chciałem cię przeprosić, księżniczko - zrobił przerwę i zaczerpnął powietrza - Isabelle to już przeszłość. Od dawna chciałem to zakończyć, ale nie umiałem, dlatego ci o niej nic nie mówiłem, bo to było nie istotne.

- W takim razie, co według ciebie jest istotne? - popatrzyłam na niego.

- To, że kurewsko się w tobie zakochałem! Kocham cię najbardziej na świecie, cholera jasna! - wykrzyczał, po czym mocno mnie przytulił. Zaczął płakać. Naprawdę płakał.

- Wiem, że zachowałem się jak ostatni dupek, ale to wszystko z miłości do ciebie - powiedział łkając - I wiem, że teraz zachowuję się jak małe dziecko. Przepraszam.

- Wcale nie zachowujesz się jak małe dziecko - mówiłam, a łzy spływały mi po policzkach - Albo i tak, ale pieprzyć to. Ja ciebie też kocham, Tommy.

Pogładziłam go po włosach i pocałowałam w czoło. Chłopak spojrzał mi w oczy i namiętnie pocałował. Całowaliśmy się, przytulaliśmy, mówiliśmy sobie, jak bardzo za sobą tęskniliśmy, aż w końcu zadzwonił mój telefon. To Dylan. Matko, to Dylan! Byłam z nim umówiona! Cholera jasna, co ja powiem Thomasowi?! Popatrzyłam na chłopaka, który się uśmiechnął i gestem nakazał odebrać.

Perfect boy » Thomas Brodie-SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz