~Rozdział 4~

807 62 6
                                    

Nie mogłam od niego oderwać wzroku. Wyglądał tak słodko, kiedy spał. Ogarnęło mnie uczucie ciepła, które po chwili zniknęło. Przestraszyłam się, kiedy zadzwonił mój telefon. Dzwoniła ciocia Melissa. Przyciszyłam dźwięk, żeby nie zbudzić gościa i pobiegłam do sypialni.

-Halo? - zapytałam z entuzjazmem w głosie.

- Hej skarbie! Jak się masz? Dlaczego nie dzwonisz? Tęsknię za tobą! - powiedziała jednym tchem.

- Wybacz ciociu, nie miałam czasu. Przepraszam - powiedziałam lekko zasmuconym głosem.

- Coś się stało, kochanie? - spytała zatroskana.

- Nie nic, chyba po prostu się nie wyspałam - łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogłam odpędzić od siebie myśli związanych z wczorajszą nocą - Naprawdę wszystko w porządku - dodałam.

- W takim razie, może zadzwonię później? W sumie, to i tak już wchodzę. Umówiłam się z Clarie na kawę - powiedziała.

-Jasne, nie ma sprawy. Do usłyszenia, kocham cię bardzo - powiedziałam pociągając nosem.

- Ja ciebie też, papa! - rozłączyła się.

Opadłam na łóżko i zaczęłam szlochać w poduszkę. To wszystko co wczoraj się stało, było okropne. To, jak mnie wtedy rozbierał, dotykał, całował. Jednocześnie chciałam zapaść się pod ziemię i dorwać tego gościa. Na szczęście Thomas zjawił się w porę. No właśnie, Thomas! Poczułam zapach spalenizny. Przetarłam oczy i pobiegłam do kuchni. Kiedy zobaczyłam, co się dzieje, na początku się wystraszyłam, ale później wydało się to wręcz komiczne. Całe pomieszczenie było wypełnione dymem. Thomas stał za blatem machając ścierką na wszystkie strony, próbując odpędzić nieznośny dym. Wygląda na to, że próbował zrobić naleśniki. Ah, ci faceci. Zaśmiałam się. Thomas to zauważył, bo popatrzył na mnie z miną oznaczająca coś w stylu "pomóż".

- Nie jestem dobry kucharzem.. - powiedział, ledwo łapiąc powietrze - Chciałem zrobić Ci niespodziankę, ale wszystko fuj strzelił - zmarkotniał.

- Oh, to miłe, ale nie musiałeś. Przynajmniej kuchnia nie wyglądałaby teraz jakby ktoś rzucił tu bombę dymną - zachichotałam.

- Taa.. - powiedział smutny.

Było po nim widać, że naprawdę bardzo się starał. Chciał zrobić mi niespodziankę. Tyle zamieszania dla mnie. Czułam, że się rumienie, aczkolwiek zrobiło mi się go żal. Podeszłam do niego.

- Nic się nie stało, jakoś razem damy radę - przytuliłam go.

***

Przez dziesięć minut próbowaliśmy uporać się z drażniącym dymem, aż w końcu się nam udało. Co prawda, w pokoju jeszcze trochę śmierdziało, ale dało się przeżyć. Ktoś zapukał do drzwi. Popatrzyłam porozumiewawczo na Thomasa, który zrozumiał i poszedł otworzyć drzwi. Nie chciałam tego robić ja, bo nigdy nie wiadomo, kto to może być. Może jakiś psychopata, który chce mnie zabić albo...

-Thomas? - odezwał się dziewczęcy głos.

Odetchnęłam z ulgą. To była Natalie, podeszłam do drzwi. Była razem z Lukiem. Zdziwiłam się. Trzymali się za rękę. Popatrzyłam na przyjaciółkę zdziwiona, która nie odpowiedziała nic, tylko wzruszyła ramionami.

- Nie będziemy tutaj tak stać, wejdziecie? - zaproponował Thomas, jakby był u siebie. Nie miałam mu tego za złe, wręcz przeciwnie.

- Nie ma takiej potrzeby, my tylko na chwilę -powiedziała - Cleo, proszę nie bądź na mnie zła. Tak wszyło, jestem z Lukiem i przeprowadzam się do niego, ale to nic, jest teraz z tobą Thomas - dodała z troskliwym uśmiechem.

Ostatnie słowa zdziwiły mnie najbardziej z tego wszystkiego. "Jest teraz z tobą Thomas" - czy to oznacza, że będzie tu teraz ze mną przez cały czas? Serce zabiło mi szybciej. Popatrzyłam na Thomasa, który był również zagubiony. Wyglądało na to, że Natalie zauważyła, że nie do końca orientujemy się w tym co powiedziała.

- Eh, chodzi mi o to, że Thomas cię będzie odwiedzał, tak? - popatrzyła na niego - Ja z resztą też, przecież nie wyprowadzam się na inną planetę. Będziemy widywać się choćby w pracy - uśmiechnęła się, po czym podeszła, żeby mnie przytulić. Wtedy zobaczyła moje siniaki na szyi.

- Matko Boska, co Ci się stało?! - popatrzyła na mnie zdziwiona.

- Ja... - czułam, jak zaczyna mnie mdlić. Łzy napłynęły mi do oczu i tym razem się rozpłakałam. Dokładnie jak małe dziecko. Wtuliłam się do Natalie.

- Wczoraj wieczorem byliśmy w klubie na plaży. Tańczyliśmy, aż poszedłem po coś do picia. Kiedy wróciłem, Cleo nie było. Szukałem jej, aż w końcu zobaczyłem, że jakiś typ ciągnie ją w stronę składziku. Dobrze, że zainterweniowałem, bo by ją... - odpowiedział Thomas, nie dokańczając.

- Nie mów dalej. Boże, kochana, przepraszam, że zostawiłam cię samą - przycisnęła mnie do siebie - Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, żeby wprowadzać się Luka - wyszeptała.

- Co ty gadasz? Dam sobie radę, a ty przecież nie możesz mnie niańczyć przez cały czas! - odepchnęłam ją.

Czułam, że sprawiłam przyjaciółce przykrość.

- Nie możesz się tak dla mnie poświęcać. Też musisz mieć coś od życia, poważnie, poradzę sobie. Nie martw się - wymusiłam uśmiech.

- Z resztą, mógłbym prowadzić się tutaj na parę dni, żeby mieć Cleo na oku - Thomas popatrzył na mnie i uśmiechnął się kącikiem ust.

- W sumie, to nie jest zły pomysł, ale to zależy od Claudii - wskazała w moim kierunku.

-Jasne, nie mam nic przeciwko - powiedziałam obojętnie, mimo, że w mojej głowie wszystkie uczucia zlały się w jedno. W brzuchu poczułam przyjemny uścisk. Całe moje ciało oblała fala gorąca.

- W takim razie, ja jadę z Thomasem pomóc mu się spakować. Jak wrócę, masz być już gotowa - wtrącił Luke wskazując na Natt.

---------

Witam wszystkich! Wiem, że mówiłam, że rozdział pojawi się w sobotę albo w niedzielę, ale wypadło mi kilka spraw, tak więc jest dzisiaj. Mam nadzieję, że mile zaskoczy was to, że kolejny rozdział pojawi się także dziś.

Historia Thomasa i Cleo zaczyna się już coraz bardziej rozkręcać. Kto wie, może coś z tego będzie? Miłego czytania!





Perfect boy » Thomas Brodie-SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz