✮5✮

188 7 9
                                    

★━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━★
no no, trochę mnie nie było 😅
ale musicie mi to wybaczyć
szkoła uniemożliwia mi pisanie
nie mam czasu na to, ale staram się.
i będę się dalej starał mimo wszystko<3
chcę kontynuować tą książkę i nie porzucać jej. no już nie będę przedłużał miłego czytania!<3
★━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━★

Spojrzałem przez szybę. Na widok czerwonej twarzy z gwiazdami uśmiechnąłem się. Jedną ręką zgniotłem kartkę, a poodchodziwszy do okna puściłem ją zrzucając na ziemię. Otworzyłem okno i oparłem się o parapet.

- Słucham ja ciebie proszę pana. - Powiedziałem, i oboje się cicho zaśmialiśmy.

- A widziałem jak zdenerwowany wracasz, cóż się stanęło? - Odsunąłem się aby mógł wejść, co też zrobił.

- Niiiic - odpowiedziałem mu, przeciągając samogłoskę.

- No nie no, mów - Rozsiadł się na łóżku, jakby był u siebie. Cicho westchnąłem.

- Nic a nic ci nie powiem. - usiadłem na krześle przy biurku, przyglądając się dywanowi wiszącemu na ścianie.

- Mi nie ufasz? Mi? - Położył dłoń na klatce piersiowej i udawał urażonego.

- Chiny wiesz że ci ufam jak nikomu innemu. - zacząłem się lekko kołysać. - Ale wiem że tego akurat nie zrozumiesz. Nie chcę żebyś o mnie źle myślał. - Podniosłem głowę do góry przyglądając się lekko pękniętemu sufitowi.

- Ja? O tobie? Nie wiem jakie okropieństwo musiał byś zrobić żebym myślał o tobie źle. - zapewniał mnie, jednak ja dobrze wiedziałem, że miłość między dwoma chłopakami była niewyobrażalnie poniżana, i zabroniona.

- Wiesz... - Byłem już gotowy się wygadać, jednak się powstrzymałem. - A z resztą nie ważne. Jak tam z Wietnamem? - szybko zmieniłem temat.

- Ignoruje mnie - Udał, że szlocha. - no ale powiedz mi proszę! - nadal nalegał.

- Chiny ja nie mogę ci powiedzieć bo wiem że zmienisz o mnie zdanie! - Położyłem dłonie na swoich oczach po czym przetarłem nimi twarz, zatrzymując palce na ustach.

- Ale nie możesz zostać w tym sam w takim razie.

- Ale też nie mogę ci powiedzieć...

- Czemu?

- To... Prywatne... I jeśli ktokolwiek by się dowiedział straciłbym swoją reputację.

- Rusek, wiesz że nie jestem twoim przyjacielem że względu na twoją popularność. Możesz mi zaufać

Zastanowiłem się chwilę.

- powiem ci kiedyś... Ale to kiedyś nie jest dzisiaj. - Wstałem, i się rozciągnąłem co wydobyło ze mnie cichy jęk. - chodźmy gdzieś się przejść czy coś, co ty na to? - mój towarzysz od razu wstał z miejsca. Znów się uśmiechnąłem.

Wstałem i zaprowadziłem go do drzwi wejściowych.

- Папа! Wychodzę! - Wykrzyczałem podczas zakładania butów.

- Dobrze, uważaj na siebie! - po usłyszeniu głosu mojego ojca wyszedłem z domu.

Skierowaliśmy się w miejsce znajdujące się za lasem. Była to nie wielka rzeka z drewnianym mostkiem prowadzącym na drugi brzeg. Tam właśnie znajdowały się ruiny szpitalu, w którym zazwyczaj przesiadywaliśmy. Przejście przez most wcale nie było takie bezpieczne, most był stary i deski łatwo się łamały. Jednak za każdym razem gdy złamała się pod nami deska, szliśmy do mnie aby wziąć nową, i umieścić na miejscu starej. W ten sposób odnowiliśmy około jedną czwartą mostu. Kiedyś odnowimy go w całości, ale jak na razie nie jesteśmy w stanie.

Po sukcesywnym przejściu przez most, bez złamania żadnej deski usiedliśmy na murku. Dawniej w tym miejscu znajdowało się okno, jednak szyby zostały wybite, a reszta okna rozmontowana. Ułożyłem jedną nogę na murku, a jedną nogę zostawiłem opartą o ziemię. Chiny za to siedział z obiema zwisającymi, nie wiele centymetrów nad ziemią. Był niższy ode mnie, więc nie dziwiło mnie to mocno, a fajnie było się z niego czasami pośmiać z tego powodu. Z dystansem oczywiście.

Chiny wyjął z kieszeni małą paczkę papierosów i zapalniczkę. Można by pomyśleć że jesteśmy nie wiadomo jak okropnymi bachorami, ale to uzależnienie jest praktycznie jedyną rzeczą której można się u nas doczepić. Może i jestem trochę agresywny w szkole, ale mam szacunek do innych, szczególnie starszych tak długo jak oni okazują ten szacunek wobec mnie. Próbowaliśmy zrobić coś aby rzucić palenie, jednak jak widać nie udało nam się.

Chiny podał mi jednego papierosa. Trzymałem go dwoma palcami gdy on włożył swojego do ust po czym podpalił oba. Zaciągnął się, i spojrzawszy na mnie wypuścił dym z ust. Musiał się trochę zaniepokoić moim zachowaniem, siedziałem wpatrując się w palącą się nikotynę zawiniętą w papier.

- ZSRR, proszę powiedz mi co się dzieje zaczynam się martwić. - Odwrócił się przodem w moją stronę podwijając prawą nogę pod siebie, aby mu nie przeszkadzała.

- powiem ci, jak mi obiecasz że mnie zrozumiesz i pomożesz, i nie zmienisz o mnie zdania.

- oczywiście, obiecuję. - przez chwilę patrzyłem mu prosto w oczy chłodnym wzrokiem, jednak on nadal nie stracił zainteresowania sytuacją i nie chciał zmienić tematu.

- no dobra...


❖ ── ✦ ──『✙』── ✦ ── ❖

Długo to zajęło wiem i jeszcze raz przepraszam 😥
Naprawdę staram się wstawiać wtedy kiedy mogę...

anyway! Jak wam idzie szkoła? :]

❖ ── ✦ ──『✙』── ✦ ── ❖

[[ fuck their opinion ]] ⟨⟨ ZSRR x III Rzesza ⟩⟩ PL verOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz