08. Lucjusz Malfoy

201 28 12
                                    


Harry Potter zeznawał na procesie Lucjusza Malfoya. Nie było to samo co u Draco czy Narcyzy, bo robił to, by ich bronić. W przypadku głowy rodu Malfoy'ów było to, by go pogrążyć.

Lucjusz był Śmierciożercą. Podrzucił Ginny dziennik Toma Riddle'a. Chciał zabić Harry'ego na drugim roku, tylko dlatego, że uwolnił Zgredka. Jako jeden z pierwszych pojawił się na cmentarzu, gdy Voldemort się odrodził. Podczas Bitwy w Departamencie Tajemnic jego rola była zbyt duża, by mogła zostać pominięta. Nawet, gdy poszedł do Azkabanu, to tylko na krótki czas w porównaniu z rzeczami, które zrobił.

Ale właśnie z tego powodu – z pobytu w Azkabanie – Lucjusz Malfoy zyskał tatuaż więzienny. Rzecz, którą nosił ze wstydem, ale nie miał jak jej ukryć.

Hary widział ten tatuaż podczas jego rozprawy. Piętno, które jasno pokazywało, że ta osoba siedziała w Azkabanie. Syriusz miał takie samo piętno. Ciąg cyfr, które określały cię jako człowieka, ale nie mówiły o tobie nic więcej.


***


Harry podczas swojej pracy jako Auror musiał podróżować i bywać w różnych miejscach. Melinach, ulicy Śmiertelnego Nokturnu, opuszczonych piwnicach, Ameryce, Paryżu i Rumunii. Ale gdy zbliżała się dziesiąta rocznica śmierci Syriusza, Harry dostał rozkaz eskortowania Narcyzy Malfoy na ostatnią wizytę do Azkabanu, by mogła się pożegnać z Lucjuszem Malfoyem przed wykonaniem Pocałunku Dementora.



***


To nie było miłe. Azkaban nadal przyprawiał o dreszcze mimo że Dementorzy nie pilnowali już tego miejsca, a przebywali tutaj tylko wtedy kiedy mieli wykonać Pocałunek. Ale nadal czaiła się tutaj śmierć, strach wręcz obezwładniał, a Harry miał wrażenie, że słyszy krzyki Syriusza i szaleńczy śmiech Bellatrix mimo że obydwoje od lat nie żyli.

Harry nie pytał, ale podejrzewał, że Narcyza czuła podobnie. Przemierzali kolejne piętra Azkabanu, by dostać się do Sali odwiedzin, która była niczym innym jak pustym pokojem z dwoma krzesłami i stolikiem ustawionym na środku.

Lucjusz siedział skuty łańcuchami. Był wrakiem samego siebie, z matową skórą, która wisiała na nim jakby była niedopasowanym ubraniem, w więziennym stroju, z zniszczonymi włosami, których było zatrważająco mało w porównaniu z jego fryzurą, gdy Harry miał jakieś dwanaście lat. Worki pod oczami były zbyt duże, by było można je przegapić, a wysuszone wargi ułożyły się w imię jego żony, gdy tylko ją dostrzegł.

Harry stał przy drzwiach i patrzył na tą dwójkę ludzi, którzy widzieli się po raz ostatni w swoim życiu. Potter zrozumiał, że czasami pożegnania są trzy razy gorsze, niż ich brak. Narcyza starała się być silna, ale jej drżąca dłoń, którą wysunęła w stronę męża ją zdradzała. A, gdy widzenie się zakończyło, Harry starał się nie patrzeć na ślady łez na jej policzkach, tylko ukradkiem podał jej chusteczkę.

Lucjusz Malfoy mógł od lat przebywać w Azkabanie, ale był więźniem dużo dłużej niż większość myślała.

Następnego dnia, Harry przeczytał nagłówek Proroka mówiący o tym, że więzień Lucjusz Malfoy dostał Pocałunek Demetora. Zdjęcie przedstawiało wyniszczoną twarz mężczyzny, który trzymał w dłoniach tabliczkę z więziennym numerem.


***


Gdy Harry pomyślał o tym tatuażu na początku sądził, że to będzie upamiętnienie Syriusza. Zrozumiał jednak, że to nie powinno tak wyglądać. Syriusz był kimś więcej niż więziennym numerem, który określał go przez dwanaście najgorszych lat jego życia. W szczególności, że trafił tam jako niewinny człowiek. Azkaban go zniszczył, przeżuł i wypluł jak niepotrzebnego śmiecia. Chociaż tak naprawdę wolał go tłamsić, aż do śmierci.

Mimo wszystko Harry umówił się na ten konkretny tatuaż. Był to więzienny numer Syriusza Blacka, ale nie jako upamiętnienie jego osoby. Nie wytatuował sobie tego również w miejscu, gdzie więźniowie mieli te tatuaże, bo mimo wszystko był Aurorem i nie mógł się z tego tłumaczyć.

Ten rząd cyfr i symboli znajdował się na wewnętrznej stronie prawego nadgarstka, miał symbolizować coś innego. Jego zadaniem było przypominać Harry'emu, żeby zawsze dążył do prawdy. Żeby zawsze rozważał winę podejrzanego. Żeby wystrzegał się chwili, gdy skaże niewinną osobą na pobyt w Azkabanie. Że czasami ludzie zakładają zbyt wiele rzeczy, zamiast dążyć do prawdy. Harry obiecał sobie, że nigdy nie będzie tego typu Aurorem. Że nie stanie się człowiekiem na tyle zadufanym w swoich umiejętnościach, że nie będzie umiał się zastanowić czy jego myślenie jest prawidłowe i czy może nie popełnił błędu.

Harry Potter wybrał ten zawód z wielu powodów, ale nie po to, by stać się czyimś katem i sędzią w jednej osobie.

Miał pilnować porządku w czarodziejskim świecie i łapać złych czarodziei i czarodziejki. Nie skazywać niewinnych na Azkaban. Nie chciał być i przysięgał sobie, że nie będzie, odpowiedzialny za złamanie czyjegoś życia, wysyłąc go bezpodstawnie do więzienia. W ich świecie wystarczył jeden Syriusz Black. Nikt nie potrzebował kolejnego. 





****

Wiedziałam od początku czemu rozdział ma obnosić się do Lucjusza Malfoy'a i jak przerobić to, by nawiązać do Syriusza. Ale zaczęłam się zastanawiać i to co jest przedstawione jako rozmyślenia Harry'ego to moje rozmyślenia na ten temat. Mam wrażenie, że ten tatuaż jest ważniejszy niż data bitwy o Hogwart. 

Następny rozdział jest o Lavender Brown. Będzie ciekawie, tyle powiem ;) 

Do następnego, 

Demetria1050 


Seria atramentowa || Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz