Harry Potter. Syn Jamesa i Lily Potterów. Chłopiec-Który-Przeżył. Bohater. Dziwadło. Sierota. Uczeń. Czarodziej. Przyjaciel. Wróg. Szukający. Wężoustny. Chrześniak. Bliznowaty. Śmierdziel. Kłamca. Szaleniec. Wybraniec. Chłopiec z przepowiedni. Zbieg. Poszukiwany numer jeden. Wybawiciel. Władca Śmierci. Ocalały. Zdobywca Orderu Merlina Pierwszej Klasy. Auror.
Harry Potter był nazywany tysiącem imion, przezwisk i pseudonimów. Był nimi wszystkimi i żadnym jednocześnie. Stał się kimś kogo łatwo nazwać, a trudniej poznać.
Pewnego dnia obudził się, spojrzał na śnieg za oknem i zrozumiał, że nawet ozdabiając swoje ciało zapomniał o samym sobie w tym wszystkim. Zaczął upamiętniać ważne osoby, dawać znaczenie każdemu tatuażowi, który zrobił. Był gotowy opowiedzieć dokładną historię każdego z nich, podać morał i osobę, która miała wpływ na wzór, który wykonał.
Zapomniał o sobie w tym wszystkim. Ale nie o bohaterze, czy Aurorze. Zapomniał o Harrym. Po prostu Harrym.
I gdy wyszedł spod prysznica i w lustrze spojrzał na każdy pojedynczy tatuaż jaki miał na swoim ciele, zrozumiał, że czegoś brakowało. Ubrał się i zszedł na dół, by zrobić sobie porządne śniadanie. Miał dzisiaj wolny dzień, ale zapowiadało się, że to będzie naprawdę pracowity dzień.
Gdy w jednym ręku miał łyżkę z owsianką i w drugiej trzymał ołówek, a obok miski z śniadaniem leżał cały blok kartek.
Harry próbował narysować coś co wyrażało jego samego. Nie historię, którą przeżył. Nie kogoś kogo stracił. Chciał czegoś co było tylko jego. Odrzucił rysunek błyskawicy, bo jedna na jego ciele była już wystarczająca, a poza tym to nie było nic dobrego. Skreślił szkic okularów, bo nienawidził ich od kiedy był dzieckiem i Dudley łamał mu je specjalnie, by Harry miał problemy z poruszaniem się i dostrzeganiem małych rzeczy. Myślał nad numerem cztery, bo w końcu spędził pod tym adresem większość życia. Egzystencji, której nienawidził i gardził. To tak jakby chciał przypomnienia mieszkania w komórce pod schodami i bycia skrzatem domowym.
Zatrzymał się dłużej nad Patronusem jelenia, ale to była rzecz, którą dzielił ze swoim tatą. I to nie tak, że nie był z tego dumny. Bo był. Ale to nie chodziło o to w tym wszystkim.
A, gdy w końcu zaczął sunąc ołówkiem po kartce zupełnie bezwładnie i nie myśląc nad tym co rysuje, jego oczom ukazało się coś idealnego. Coś tylko jego. Coś co miało dla niego znacznie. Harry uśmiechnął się szeroko.
***
Harry teleportował się do Liverpoolu, bo z tego co mu mówiła Lua, było to miasto idealne by zrobić sobie od ręki tatuaż i żałować tego jak tylko zobaczy efekt końcowy. Harry dlatego wybrał to miejsce.
***
Gdy Harry miał jedenaście lat i od krótkiego czasu wiedział, że był czarodziejem, błąkał się po Hogwartcie nocą. Nie szukał kłopotów. Nie szukał przygód. A na pewno nie szukał tego co znalazł.
Harry miał jedenaście lat i po raz pierwszy spojrzał w lustro Ain Eingarp. Dostrzegł tam siebie, a za nim, po obu stronach, stali jego rodzice. Z rękami na jego barkach, uśmiechnięci, spokojni, żywi. Byli dużo piękniejsi niż w jego wyobrażeniach, bo nie miał ich zdjęć i nie miał pojęcia jak naprawdę wyglądali.
Stali tak blisko niego, ale gdy Harry odwrócił wzrok od lustra i zerknął za siebie, była tylko pustka. Stał sam.
Pamiętał, że później pobiegł do Rona i odkrył, że to lustro pokazywało to co chciało się widzieć. Nic więcej. Nic mniej.
Harry starał się nie pamiętać o tym co powiedział mu Dumbledore przy tym samym lustrze.
***
Tatuaż był całkiem spory, a jednocześnie prosty. Ozdobna rama lustra Ain Eingarp, która przypominała ramę okna z czasów, gdzie kościoły i zamki były zbyt mroczne i grube. Z wieżyczkami i ostrymi zakończeniami. Miejsce przeznaczone na szkło, było wyzwaniem dla tatuatora, ale udało mu się uzyskać coś pomiędzy efektem zamarzniętej tafli wody, a chropowatą powierzchnią księżyca z światłem, który się w niej odbija. A zamiast napisu na górze o pragnieniach, było napis Yrrah Oklyt.
Harry Potter był dla wielu kimś ważnym. Dla innych był nikim. Większość widziała w nim kogoś więcej, niż sam Harry kiedykolwiek dostrzeże.
Ale najważniejsze było to co sam Harry o sobie myślał. Co widział, patrząc w lustro. Czego pragnął.
A on chciał być tylko Harrym.
Nikim więcej. Nikim mniej.
Czasami okazało się to wystarczające.
****
Nie wiem co ja sobie myślałam jak wymyślałam tytuł tego rozdziału. Ale zapomniałam o tym i musiałam wymyślić coś nowego. Nie wiem czy Harry wytatułowałby sobie coś takiego. Ale osobiście podoba mi się wizja tego jak można to wytłumaczyć.
Zachęcam do podzielenia się wrażeniami a propos tego rozdziału.
W nastęnym rozdziale jest Ginny Weasley i tutaj od dawna wiem jak to ma wyglądać, także nie będzie kombinowania.
Do następnego,
Demetria1050
CZYTASZ
Seria atramentowa || Harry Potter
Hayran KurguWszystko zaczęło się od Syriusza Blacka i jego cholernych tatuaży. Harry był całkowicie o tym przekonany. Potem zaczął je dostrzegać u innych osób, a kiedy wojna w końcu się skończyła, Harry miał dwadzieścia lat i szedł wykonać swój pierwszy tatuaż.