"Gdzieś'wa łeb ma ten nieszczęsny nieboszczyk?"
czyli
'Rozsypane Pierze'
c.d.
Upiorny orszak wszedł na teren obejścia, minął podwórzec i bramę, aż znalazł się na tyłach, gdzie stała zagroda dla świń. Zatrzymano się boku, na granicy rozdeptanego racicami błota.
Znajdujące się tuż za chlewem miejsce było wygrodzone plecionym z wikliny płotem. Cuchnęło. Tuż pod ścianą chlewu, już pod zadaszeniem, leżała na boku gruba maciora. Koło niej kłębił się miot prosiaków.
Pełniący rolę przewodnika gromadnik wysunął się do przodu.
- To tutaj, a tam nalazła - wskazał zwierzę
- Gdzie?
- Tu, podle lochy..
- I szukaliście tu głowy? - Nenni bacznie rozglądała się dookoła. Nie było to żadnych zarośli, żadnych kamieni ani nierówności podłoża, czegokolwiek co mogłoby posłużyć jako miejsce gdzie cokolwiek mogłoby się ukryć przed nieuważnym wzrokiem.
- Szukalim. Nie było nalieźlim nigdzie. Nawet śladu po krwie nie widzielim. Musiała nieboszczka utłuc w domu, a potem tu na sromotę podrzucić.
Teito również badała wzrokiem podłoże. Patrząc z wysokości siodła można było zobaczyć znacznie więcej, więc liczyła, że dojrzy coś rozglądając się czujnie. Błoto cuchnęło odchodami.
Siąpiący stale deszcz zamieniał ziemię w rozmiękłą breję.
- Od kiedy są te młode?
- Ano nieba dali i juże będziem je od lochy odstawiać. Po zimowym kryciu som. Najlepsze warchlaki są zawsze na wiosnę. Lubił je mały, tak lubił z niemi psować...
- Aha.... Potrzebuję kawał świeżego mięsa - rzekła Teito - nadal rozglądając się uważnie.
- A na co? - wójt niemal zastrzygł uszami
CZYTASZ
Ostoja - Prolog, czyli trochę thillera w scenerii fantasy.
General FictionPiszę to co sama chciałabym przeczytać. Piszę bo chcę opowiedzieć ważną historię. Oddaję Wam do rąk, drodzy Czytelnicy, fragment , który powstał jako preludium, wstęp i wprowadzenie do całej, znacznie dłuższej i bogatszej w zdarzenia opowieści. W t...