"Gdzieś'wa łeb ma ten nieszczęsny nieboszczyk?"
czyli
'Rozsypane Pierze'
c.d.
- Jeszcze raz więc pytam, aby ustalić stan rzeczy: gdzie wasze domostwo człowieku? - zwróciła się do Teszomerianina
- W dole wsi, pani. W stronę brodu, przy strumieniu w jarze.
- Jak rozumiem jest to prawie na skraju zabudowań. Blisko karczmy i brodu, tak?
- Tak, pani.
- Wasz dom, wójcie, jest w środku wsi. Byliśmy w waszej zagrodzie. Czy jest możliwe, aby rankiem, gdy wszyscy pracujecie w obejściach, przejść stamtąd do waszego domu niepostrzeżenie? Przejść tak, aby być zupełnie niezauważonym przez kogokolwiek? Mimo, że wasz dom jest tutaj nieopodal, prawie w samym środku wsi, tuż przy placu z pręgierzem, i otacza go pierścień sąsiedzkich zabudowań?
- To były czary, pani! Nic innego jak czary! - zaoponował Wójt zawzięcie, ale reszta nie była już taka pewna siebie.
Teszomerianin w geście rozpaczy uniósł ręce ku niebu.
- Pobożni ludzie opamiętajcie się! Co wam zawiniliśmy? Co za czary? Co to za zarzut? No coś takiego trzeba dowodu!
- Wasza kobieta nam zawiniła. Dla was chleb piekła. A może to na wasze rozkazanie? Co w jukach macie? Też coś do czarów?!
- To co zamawialiście. Ludzie, pomyślcie! Ciężka wasza strata, ale my nie winni tego. Słuchajcie co mówi Danika, a i Reszaj wam potwierdzi...
- Taki on nasz jak wasz! Mieszaniec!
- Co to znaczy? - zapytała Nani
- On z teszomerskiej matki, pani - ozwał się najstarszy z rajców postępując krok do przodu. Wstawiał się za jednym ze swoich.
- Nasz, bo wedle naszych praw gromadny, choć golec. Ojca z ziemi wyświecono*, bo taka wola jego dziada była, kiedy ów się z obcą parzył. Nie można ziemi na wiatr rzucać, a ów hańbę na ich dom sprowadził. Wiela tych mieszańców napłodził, bez praw zachowku po swoich. Szczęściem to wszytko pomarło. Matka tego tu, Reszaja, rychło szczezła w połogu. Z tych młodych co staremu zostawiła, ino ten ostał. Ociec zszedł do Podziemi roków z pięć będzie. A ten ów, parobek, pracuje tu uczciwie i pobożnie. To porządny człek. Sam cierpi, że mieszaniec, ale co ma zrobić? Skoro bogi nie zabrali to żyje. Wójt boleje, to i tak gada. - wzruszył ramionami jeden z trzymających się z boku starszych Gromady.
CZYTASZ
Ostoja - Prolog, czyli trochę thillera w scenerii fantasy.
General FictionPiszę to co sama chciałabym przeczytać. Piszę bo chcę opowiedzieć ważną historię. Oddaję Wam do rąk, drodzy Czytelnicy, fragment , który powstał jako preludium, wstęp i wprowadzenie do całej, znacznie dłuższej i bogatszej w zdarzenia opowieści. W t...