Minęły trzy dni, a Winx w Alfei były pochłonięte książkami w bibliotece na tematy portali, innych wymiarów i tym podobnych sprawach, a Bloom za to odbywała praktykę magiczną pod okiem ciotki Dorcas w wymiarze ciemności.
- Podstawą rozwoju magii Bloom jest to by magia pochłonęła ciebie tak jak ty ją i tak jak w naturze musi być zachowana równowaga, to taka sama równowaga musi powstać w tobie. Dzięki tej medytacji osiągniesz równowagę, bo nadal twoje moce są niestabilne, a emocje targają nie tylko twoim umysłem ale też mocami. Musisz je rozdzielić. - Doradzała Dorcas chodząc wokół Bloom siedzącej na podłodze po turecku z zamkniętymi oczami i rozłożonymi rękoma na boki z otwartymi dłońmi.
- W szkole uczyli mnie by magię łączyć z emocjami i to najlepiej dobrymi by panować nad magią. - Oznajmiła Bloom.
- Błędne myślenie. Emocje są dobre gdy jesteś doświadczoną czarodziejką wzmacniają moc. Młode czarodziejki mają dużo rozpraszających bodźców, przez które magia bywa niebezpieczna i przejmuje kontrole nad ciałem, a to ty masz władać smokiem, a nie on tobą. Smok zacznie cię słuchać gdy go okiełznasz Bloom, a wyczułam w twojej mocy niestabilność, a więc nie okiełznałaś jeszcze magii. - Wyjaśniała Dorcas.
- Cóż.... Ja wychowywałam się bez użycia magii, a moi przybrani rodzice nie potrafili czarować. - Odpowiedziałam.
- Czyli wychowali cię wojownicy... nie mieli czarodziejskich znajomych którzy pomogliby ci z magią? - Zapytała.
- Wychowali mnie zwykli ludzie na ziemi, to nie są wojownicy. - Odrzekłam.
- To wszystko wyjaśnia. Wypracujemy u ciebie perfekcję, bo czyje w tobie niesamowity potencjał, a nawet możliwe że jesteś arcymistrzynią smoka, ale nie rozpędzajmy się pewnie się mylę i jesteś po porostu tak silna jak Marion. - Oznajmiła Dorcas, a Bloom starała się medytować.
W tym samym czasie przystojny wojownik ze smoczym mieczem szedł przez lodowe pustkowie, a ognista aura na jego ciele chroniła go przed niskimi temperaturami. Zawzięcie przemierzał wiele kilometrów mimo zamieci śnieżnej, która podejrzanie przybierała na sile i w która stronę by się nie odwrócił to, szedł pod wiatr. Mimo że on tego nie mógł widzieć, to był otoczony przez magiczną bańkę, która podawała za nim i wewnątrz niej wiatr wiał z wiekszą siłą niż poza nią.- Przeklęta ziemia! - Wypowiedział wściekły wojownik i wykonał mieczem agresywne cięcie w powietrzu, a miecz uwolnił ognisty atak w postaci ostrza miecza, które zniszczyło magiczna bańkę, ale resztki z zaklęcia, które miało utrudnić mu drogę opadły na ziemię, a z ziemi powstały lodowe wilki, które otoczyły go i szykowały się do ataku. Wojownik ze wściekłością wbił miecz w ziemię, po czym wykrzyczał.
- Wściekłość Smoka! - I miecz uwolnił ognistą energię, która w postaci zaledwie cieplnego strumienia stopiła lodowe wilki i przełamała zaklęcie.
- Żałosna magia. - Powiedział wojownik wyciągając miecz i poszedł dalej nie dręczony już przez cudzą magię.
Alfea odizolowana od świata przez barierę ochronną wydawała się być bezpieczna, ale czarodziejki zamknięte w środku czuły się jak ptaki w klatce nieudolnie szukając w resztkach ocenzurowanych przez Rosalind książkach choćby drobnej informacji jak mogą pomoc Bloom, a w tym czasie do królowej Luny w zamku Solarii dotarły niepokojące wieści i Królowa zawiadomiona przez jednego z uczonych przeszła do laboratorium gdzie na mapie innego świata ukazywały się magiczne anomalie i gołym okiem było widać, że na zmarzlinie dawniej zwanym Domino na granicy z Eraklyon'em doczłapałam do serii magicznych interakcji co byłoby normalne na reszcie planety, ale Domino nie było zamieszkałe, ani nawet odwiedzane ze względu na złą historię i przesądy.- Co to może być? - Zapytała Luna.
- Możliwe że to gówniarze. - Stwierdził uczony.
- Jednak te anomalie mają piąty stopień energetyczny, a młodzież nie posługuje się taką magią. - Odparł młody asystent.
- W każdym razie jest to podejrzane i może mieć związek z jakąś organizacją przestępczą wykorzystującą Domino dla przykrywki wiedząc, że nikt tam nie będzie nikogo szukał, a więc się zdziwi, bo wyślę tam Laurę i Nicholasa na zwiady. - Stwierdziła Luna i jej słowa odrazu weszły w życie. Laura, to zdolna absolwentka Alfei z profilu specjalistów. Ubrana jest w mundur Solarii i ma zawiązane dwa długie brązowe dobierane warkocze, a cerę delikatnie opaloną, a Nicholas, to młody czarodziej o kruczo czarnych włosach i bladej cerze również ubrany w mundur. Oboje przekroczyli razem granicę Eraklyonu wkraczając na zmarzlinę Domina kierując się w prost na miejsce aktywności magicznej zaobserwowanej przez uczonego z Solarii. W podróży przez wieczną zamieć Nicholas ułatwiał im drogę swoją magią odpychając od nich wiatr i nagle Laura zobaczyła coś w oddali.
- Widzisz? Co to jest?? - Pytała Laura wskazując palcem na coś świecącego w oddali, ale zamieć utrudniała dostrzeżenie tego światła.
- To światło. - Odrzekł Nicholas.
- Nie... to jest czarodziej. - Stwierdziła Laura widząc coraz bardziej widoczną magiczną aurę ognista na konturze postaci zmierzającej prosto na nich, a gdy postać zbliżyła się na odległość wystarczająca by dostrzec twarz i miecz w ręku, to Laura i Nicholas postanowili zatrzymać nieznajomego.
- Nieznajomy zatrzymaj się w imię królowej! - Wykrzyczała Laura.
- Ja jestem królem. - Odpowiedział mężczyzna.
- Jak śmiesz... król Radius zginął zamordowany przez czarownice. - Odrzekła Laura dając jazno do zrozumienia, że nie pozwoli kpić z korony Solarii.
- Nie wiem kim był Radius. Ja jestem Oritel z Domina i to ja jestem jedynym królem Magix. - Odpowiedział zdenerwowany mężczyzna.
- Ostrzegałam, a teraz poniesiesz karę! - Wykrzyczała Laura i wyciągając miecz pobiegła z atakiem na Oritela.
- Laura nie! - Krzyknął Nicholas, ale to nie powstrzymało wojowniczki, i wymierzyła mieczem atak na Oritela, a gdy ich ostrza mieczy się zetknęły, to miecz Oritela przeciął miecz Laury na pół magicznym gorącym ostrzem i Laura wyrzuciła resztę stalowego miecza z ręki bo ja parzył w dłonie. Laura spojrzała z przerażeniem na Oritela i jego wściekłość na twarzy, po czym zrobiła dwa kroki w tył.
- Kim ty jesteś? - Zapytała Laura przerażona i wtedy Nicholas uderzył w Oritela błyskawicą, ale oprócz naelektryzowania konturu jego ciała to nic mu się nie stało i Oritel spojrzał na niego jak na żałosnego nędznika.
Oritel w powietrzu machnął mieczem i magiczna siła uwolniona przez miecz uderzyła w Laurę która padła na ziemię i straciła przytomność.
Nicholas wymierzył dłonie w kierunku SpriteKit chcąc ponownie uderzyć magicznym atakiem i już rzucał czar.- Energia smoka! - Wykrzyczał Oritel i magiczna prędkością nagle znalazł się za plecami Nicholasa trzymając mu miecz na gardle, a zaklęcie Nicholasa trafiło w miejsce gdzie wcześniej stał Oritel.
- Nawet nie drgnij magu. - Rozkazał Oritel, a Nicholas z przerażeniem niemal zamarł.
- Błagam nie zabijaj mnie... zrobię co zechcesz, mogę ci służyć, tylko błagam oszczędź nas. - Błagał Nicholas.
- Przysięgniesz mi oddanie i posłuszeństwo wypowiadając magiczną Formułę. Jak masz na imię? - Zapytał Oritel dalej trzymając mu ostrze na gardle.
- Nicholas. - Odpowiedział Chłopak.
- Będziesz mi bardzo potrzebny Nicholasie, a gdy dzięki tobie spotkam się ze swoją królową uwolnię cię od zaklęcia obietnicy. - Oznajmił Oritel.
CZYTASZ
Przeznaczenie saga Winx sezon 3
FanfictionKontynuacja serialu Fate the Winx saga po tym jak natflix anulował serial po drugim sezonie. Tu przeczytasz moją wersję trzeciego sezonu serialu. #savefatethewinxsaga Bloom spotyka w wymiarze ciemności jak się domyśla swoją biologiczną matkę, ale cz...