Rozdział XXI

446 23 0
                                    

Ava


Hayley Moore niewątpliwie była córką Mariny River, a świadczył o tym nie tylko jej wygląd. Miała jej temperament i zdolności. Była jak uśpiony wulkan, wybuchający w najmniej spodziewanym momencie. Łatwo się rozpraszała i szybko zaczynała się niecierpliwić, często starała się robić coś na siłę, co zwykle przynosiło odwrotny skutek od zamierzanego. Musiałam przyznać, że nigdy nie spotkałam bardziej roztrzepanej osoby. A jednak, jedyną rzeczą, jaka różniła ją od Mariny, była jej skrytość. Czasami miałam wrażenie, że Hayley chroni jakaś skorupa, przez którą ciężko się przebić. Nie było łatwo odgadnąć, co w danym momencie czuje, co myśli. Byłam pewna, że także Alfa West nie jest w stanie sprawić, by otworzyła się przed nim, nawet po oznaczeniu. Panienka Moore była więc na swój sposób wyjątkowa i równie wyjątkowo wyprowadzała mnie z równowagi, ale musiałam przyznać, że mam do czynienia z piekielnie zdolną i silną czarownicą.

- Kończcie już. Hayley jest przemęczona.- przerwał moje przemyślenia Steven, który znienacka zjawił się na naszym polu treningowym. Hayley rzeczywiście była wykończona, ale ja nie zamierzałam jej odpuszczać.

- Jej wróg w starciu nie będzie jej pytał, czy ma ochotę odpocząć, tylko ją zabije.- odparłam bezlitośnie. Alfa warknął ostrzegawczo i objął ramieniem swoją mate. Powstrzymałam się od przewrócenia oczami i pozwoliłam im odejść. Miałam ultimatum i nie mogłam o nic się wykłócać. Zdanie Alfy było święte, co niezmiernie mnie denerwowało, szczególnie dlatego, że zwykle posiadałam inne.

Usiadłam na pobliskim pniu i znów pogrążyłam się we własnych myślach. Hayley nie robiła zbyt szybkich postępów, co w obecnej sytuacji nie było dobrym sygnałem. Momentami obawiałam się, że jej moc jest tak ogromna i nieokiełznana, że nawet ja nie wiedziałabym, w jaki sposób mogłaby nad nią zapanować. Jeśli chodziło o alchemię i znajomość właściwości wszelkich kamieni magicznych, radziła już sobie bezbłędnie. Ale jej żywioł przerastał ją. Zawsze długo nie umiała skupić go w sobie i wyzwolić w pożądany sposób. Dopiero wtedy, gdy szargały nią silne emocje, uwalniała z siebie maksimum energii. Byłam pewna, że w ten sposób potrafiłaby nawet nieumyślnie kogoś zabić. Trzeba było wymyślić sposób, który pomógłby jej opanować to, co w niej siedzi. Byłam ciekawa, jaką radę miałaby dla niej Marina River, ale Hayley nie była w stanie już się z nią porozumieć. Bała się i nie wierzyła w siebie, co odcinało jej do niej drogę.Podniosłam się z miejsca i postanowiłam udać się po kilka ksiąg i zapisków Mariny, które miała ze sobą panna Moore. Liczyłam na to, że tam znajdę jakieś wskazówki, choć przeglądałam już wszystko kilka razy. Może jednak Marina pozostawiła gdzieś coś, co przeoczyłam? Z nią wszystko było możliwe.

Kiedy tylko weszłam do domu watahy, jak zwykle zebrałam kilka świdrujących, wypełnionych nienawiścią spojrzeń. Jak zwykle też je zbyłam. Okazało się jednak, że Alfa postanowił wziąć mnie na rozmowę, co szorstkim tonem przekazał mi jeden z jego wilczków. Od razu się domyśliłam, co będzie jej tematem, dlatego niechętnie udałam się do gabinetu pana i władcy.

- Puka się.- syknął nieuprzejmie, kiedy weszłam bez uprzedzenia.- Chciałabym w tym momencie przytoczyć pewien stary dowcip, ale może lepiej nie.- nie powstrzymałam się. Alfa poderwał się z miejsca i spiorunował mnie wzrokiem.

- Ty mi się lepiej pochwal, jak tam twoje dedukcje. Jak wyniki poszukiwań? Obiecałaś mi coś, Verner.

- Zdecyduj się może, West.- odpowiedziałam z wyższością, przechadzając się powoli po całym pomieszczeniu.- Kazałeś mi codziennie szkolić twoją mate, tak, by umiała się bronić. Nie wszystko da się połączyć. Te treningi też trochę mnie kosztują, na przykład nerwy i cierpliwość.

Księżycowa Dama 🌒🌗🌒 || Część 1 || ZAKOŃCZONA ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz