Kochani, przypominam o nowym opowiadaniu na moim profilu! ,,Mechanical Heart" na Was czeka ;)
Giselle
Obudziłam się z okropnym bólem głowy i zaburzoną pamięcią długotrwałą. Nie pamiętam kiedy ostatnio syndrom dnia poprzedniego dotknął mnie aż z taką siłą. Podparłam się jedną ręką o miękki materaca i podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam piąstką zaspane powieki, a gdy obraz miałam już w pełni wyostrzony, rozejrzałam się dookoła. Nie byłam w swojej sypialni, ale odczuwana panika poniekąd minęła, gdy uświadomiłam sobie, że tę sypialnię już kiedyś widziałam.
-Role się odwróciły... - westchnęłam sama do siebie, sięgając po zestaw, który krzyczał ,,weź mnie" ze stolika nocnego. Składał się on z wody i tabletki. Gardło tak mnie paliło, że przełknięcie pigułki było cięższe niż kiedykolwiek. Udało się to dopiero wraz z drugim haustem wody, po którym potrzebowałam kolejnych czterech. Ostatecznie opróżniłam szklankę do ostatniej kropelki, a to i tak nie ugasiło odczuwanego przeze mnie pragnienia.
Ze wstydem ogarniającym całe moje ciało, opuściłam sypialnię. Wraz z przekroczeniem progu oddzielającego część przeznaczoną do spania z całą resztą apartamentu, do moich nozdrzy doszedł zapach jedzenia. Zanim zdecydowałam się w którą stronę pójść, Fabien rzucił mi przelotne spojrzenie, po czym wrócił do swojego zajęcia. Nie przywitał się, ani nie uśmiechnął, a więc znaczyło to, że jest na mnie zły. Co takiego musiałam zrobić, że zachowywał się w ten sposób?
Bez słowa przemknęłam się do łazienki, by choć trochę doprowadzić się do porządku. Obmyłam twarz zimną wodą, a włosy przeczesałam palcami. Widząc w pobliżu umywalki opakowanie ze szczoteczką do zębów, sięgnęłam po nie, by pozbyć się okropnego smaku w ustach. Kiedy wykonałam wszystkie podstawowe poranne czynności, oparłam dłonie o blat łazienkowy i wlepiłam spojrzenie w obraz nieszczęścia, który miałam przed sobą. Gapiąc się w lustro, wyobrażałam sobie setki scenariuszy, w których to robię największe głupoty pod wpływem procentów. Zwymiotowanie w drogim samochodzie Cohena, bójka z przypadkową dziewczyną w klubie, striptiz na stole na oczach całego Badaboum, a w związku z tym utrata pracy... Musiałam dowiedzieć się, co się stało, ale nie chciałam o to pytać. Chociaż nie pamiętałam poprzedniego wieczoru, doskonale wiedziałam co wydarzyło się rano. Złość i rozczarowanie dalej mnie nie opuściły.
-Jedzenie ci stygnie - w łazience ni stąd, ni zowąd zjawił się Cohen. Choć wzdrygnęłam się na brzmienie jego głosu, nie oderwałam wzroku od swojego marnego odbicia w lustrze. Alkohol zdecydowanie mi nie służył. Nie w takich ilościach.
-Dziękuję, ale nie jestem głodna. Wrócę do domu. - przybrałam chłodny ton głosu, aby nie myślał sobie, że mam do niego pozytywny stosunek.
-Nie wyjdziesz z tego mieszkania, dopóki czegoś nie zjesz. - ton miał równie chłodny, co ja. Ostentacyjnie przewracając oczami, minęłam go w progu, aby zasiąść przy stole. Przed sobą miałam niedużą patelnię z szakszuką, świeże pieczywo oraz sok pomarańczowy. Sięgnęłam po idealnie wypolerowany widelec i nałożyłam na niego trochę pomidorów, celowo omijając jajko. Pierwszy kęs po libacji alkoholowej był zawsze najgorszy. Zdarzało się tak, że nieważne co bym przełknęła, oczywiście nie wliczając w to wody, od razu miałam ochotę zwymiotować. Tym razem mój żołądek postanowił się nie buntować i całe szczęście, bo gdybym miała klęczeć przed nie swoją toaletą, spaliłabym się ze wstydu.
Fabien wrócił do otwartej przestrzeni, na którą składała się kuchnia, jadalnia i salon. Usiadł wygodnie w granatowym fotelu typu uszak, po czym sięgnął po najnowsze wydanie Forbes'a. Śledził wzrokiem po tekście, wyglądając na wyraźnie znudzonego tym, co czytał. Chociaż siedziałam dokładnie na wprost niego, nie zerkał w moją stronę.
CZYTASZ
Rouge séduisant
Romance-Alice, chyba zaraz zwymiotuję. - Przyznałam się, gdy byłyśmy coraz bliżej ochrony, odpowiadającej za sprawdzanie zaproszeń. Jeśli mój kurczący się od stresu żołądek nie skompromitowałby mnie tego wieczoru, nogi, które miałam jak z waty, również mog...