Jesień w tym roku zdecydowanie była jedną z najcieplejszych, które odwiedziły Seul w ciągu ostatnich lat. Zazwyczaj na początku października nie widywało się już osób w cienkich sweterkach, a tym bardziej w koszulkach z krótkim rękawem, gdyż temperatura nie przekraczała dwudziestu stopni Celsjusza. Płaszcze mieszkańców stolicy wciąż wisiały na tych samych wieszakach, na których spędziły całe lato, ale im właścicielom nie zdawało się to przeszkadzać. Wiele osób wciąż pamiętało czasy, kiedy przez nagły spadek temperatury wyjmowało się już kurtki. Oczywiście był to przywilej, a może zmora starszego pokolenia, którego wnuki znały prawdziwy śnieg tylko z opowiadań rodziców.
Na dworze było bardzo duszno, wręcz parno, a ludzie niechętnie opuszczali swoje mieszkania. Był to jeden z tych dni, kiedy nikomu nic się nie chciało, zaś sama myśl o tym, że trzeba wyjść z domu wręcz odrzucała. Jednakże praca i nauka goniła każdego, a brak chęci, motywacji nie był żadną wymówką. Czasami po prostu jest tak, że "nic nam się nie chce". Jest to typowo ludzkie, a uznawanie tego za coś dziwnego, samo było dziwne.
Ulice Seulu powoli stawały się coraz bardziej zaludnione, a to znaczyło tylko tyle, iż miasto budziło się do życia. Han Taeyeon obserwowała to spokojnie zza okna wynajmowanej kawalerki ulokowanej na najwyższym piętrze czteropiętrowego bloku, czytając przy tym kolejny raz niezrozumiały fragment jednej z powieści Aghaty Christie. Była myślicielką w każdym tego stwierdzenia znaczeniu.
Kobieta podniosła się powoli ze swojego ukochanego fotela, który bardzo często służył jej nawet jako prowizoryczne łóżko, kiedy zasypiała przy biurku. Praca wzywała, a ona nie mogła się w niej nie pojawić tylko dlatego, że tego dnia nieszczególnie miała ochotę na zrzucenie z siebie ciepłej piżamy. Musiała ona jednak przyznać, iż swoje obecne miejsce pracy oraz współpracowników darzyła szczególną sympatią. Była nawet w stanie przeboleć to, że jej posada wymagała ciągłego kontaktu z ludźmi, który zdecydowanie nie był niczym szczególnie przez nią lubianym. W pewnym momencie zdała sobie sprawę z tego, iż była to po prostu kwestia "zawirowania" jakie ciągle tam panowało. Taeyeon w przeciwieństwie do swoich koleżanek nie czekała na przerwy, a wręcz przepadała za byciem zajętą.
Dwudziestodwulatka zarzuciła na siebie przed wyjściem czarny, niegruby sweter, a na plecy ubrała skórzany plecaczek na długich szelkach. Wyglądała i czuła się ładnie.
Zbiegła na dół klatki schodowej i szybkim krokiem skierowała się w stronę przystanku, z którego odjeżdżał autobus o numerze sto dwa. Pojazdowi zawsze zajmowało trzydzieści minut, aby dojechać do trzynastego postoju na trasie. Czas ten prawie nigdy nie ulegał zmianie. W końcu Korea znajduje się w Azji, a Azjaci lubią mieć nad wszystkim kontrolę. A może tak naprawdę każdy lubił mieć aż za dużą kontrolę nad światem?
W mieście był spory ruch, a pasażerowie zaczynali się niecierpliwić. W takich momentach Han miała nadzieję, iż pośpiech XXI wieku nie dosięgnie jej aż tak wcześnie jak jej rówieśników.
Piosenki na playliście studentki powoli się zmieniały, zaś ona wiedziała, że zbliża się do końca. Nie przejęła się tym ani trochę, ponieważ wiedziała, iż i tak puści ją od początku, ponieważ na chwilę obecną mogła słuchać jej non stop. Nie była wstanie stwierdzić jakie procesy myślowe zachodziły u niej w takich momentach, ale czasami słuchała tych samych piosenek w zapętleniu przez kilka godzin i ani trochę jej to nie nudziło.
Autobus wciąż stał w miejscu, a Taeyeon, choć była osobą całkiem spokojną, targało zdenerwowanie. Nie była osobą spóźnialską - wręcz przeciwnie. Wychodziła z założenia, że lepiej być pół godziny przed czasem, zamiast być na miejscu choćby minutę po czasie. Przez lata swojej edukacji nigdy nie spóźniła się na zajęcia. Być może wynikało to po części ze strachu przed własnymi rodzicami oraz konsekwencjami, ale po latach musiała przyznać, iż wybudowało to w niej bardzo dobry nawyk.
CZYTASZ
Bułeczki Cynamonowe | Kim Namjoon
FanfictionHan Taeyeon przez całe życie skutecznie dążyła do perfekcji, chcąc zadowolić swoje najbliższe otoczenie. Była dobrą córką, przykładnym uczniem oraz wspierającą przyjaciółką, zawsze mającą na uwadze dobro ogółu. Nie przepadała za wychodzeniem przed s...