Widok Jihyeonga ubranego w szkolny mundurek zdecydowanie nie był tym, czego spodziewała się Taeyeon we wtorkowe przedpołudnie. Można by było wręcz powiedzieć, że na samym początku była pewna, że się przewidziała, ale widząc starszą siostrę nastolatka kroczącą w jego stronę, nabrała pewności, iż postać stojąca w drzwiach jest prawdziwa. Zmarszczyła brwi, przyglądając się chłopakowi, którego czarne włosy były zabawnie roztrzepane, a grzywka zdawała się być nieco przydługa. Zdjął z siebie granatową kurtkę, odkładając ją na fotel obity zamszowym materiałem tuż obok plecaka, który jeszcze chwilę wcześniej zawieszony był na jego ramieniu.
– Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być teraz w szkole? Miałeś mieć dzisiaj sprawdzian z matmy. Chcesz mi powiedzieć, że zmarnowaliśmy cały weekend z Wonhyukiem, żebyś coś pojął, a ty po prostu olałeś sprawę? – Jiyeong zaczęła bombardować swojego brata pytaniami, patrząc na niego sceptycznie. W przeciwieństwie do niej, wręcz biło od niego pozytywną energią.
– Potrzebuję porady od twojej przyjaciółki – powiedział spokojnie, uśmiechając się szeroko do Han, która stała zdezorientowana za ladą, przygotowując ulubioną herbatę chłopaka, ponieważ dosyć szybko zorientowała się, że zostanie on z nimi na dłużej.
– Porady to ty zaraz będziesz potrzebować, ale od lekarza, gówniarzu – burknęła najstarsza. Czy matkowała swojemu bratu? Z żalem musiała przyznać, że zapewne gdyby tego nie robiła to młodszy już dawno straciłby jakiekolwiek poczucie obowiązku. Ich rodzice skupiali się na wszystkim innym niż własne dzieci, chodząc okazjonalnie na wywiadówki dwa razy do roku. Jedyne co się dla nich liczyło to stopnie pociech, a do tej pory żadne z nich nie było w stanie spełnić ich chorych oczekiwań. Było to jednym z głównych powodów, dlaczego starsza Seo tak szybko wyprowadziła się z domu oraz dlaczego ich nastoletni syn podświadomie szukał schronienia w mieszkaniu siostry. Oczywiście ani Jiyeong, ani jej chłopak nie mieli z tym żadnego problemu, wręcz przeciwnie, ponieważ widok smutnego Jihyeonga, po kolejnej kłótni z matką, łamał ich serca.
– Po pierwsze, dla twojej wiadomości, przywiózł mnie tutaj Wonhyuk po tym jak dowiedzieliśmy się dzisiaj rano, że babki z majcy nie będzie do końca tygodnia – założył ręce na piersi. – Po drugie, napisałem te wypracowania, które muszę jutro oddać i chciałem, żeby Taeyeon-nuna je sprawdziła, bo nie chcę znowu zawalić – wytłumaczył spokojnie, a kiedy zauważył, że dwudziestopięciolatka się uspokoiła, przeniósł swój wzrok na Han, stawiającą na stoliku filiżankę naparu pomarańczowego z nutą cytryny. – Zrobisz to dla mnie, prawda?
– Pokaż co tam masz – westchnęła, rozglądając się uprzednio po pomieszczeniu. Wszystkie koty z wyjątkiem najstarszego wylegiwały się na poduchach i innych legowiskach. Bao natomiast siedział na jednym ze stołów, wpatrując się przed siebie. Yiseo była zajęta tłumaczeniem Suah przepisu na jedną z nowych kompozycji smakowych, która właściwie powracała do menu co roku w nieco zmienionej formie. Nie zawsze był sens wymyślania czegoś nowego, kiedy najlepiej sprawdzały się stare, dobrze znane smaki.
– Jesteś najlepsza, nuna! – krzyknął, chociaż jego dziecięca ekscytacja gryzła się z wyglądem. Był bardzo wysoki w porównaniu do swoich rówieśników, a jego szerokie ramiona przyciągały uwagę wszystkich sąsiadek. – Mam trzy wypracowania na koreański i jedno na angielski, ale z tym akurat nie miałem problemu. Chciałem, żebyś to przeczytała, ewentualnie poradziła coś na następny raz, bo za dwa tygodnie będę musiał oddać kolejne dwa eseje – oparł brodę na złączonych dłoniach. Han była zdumiona tym, ile w nim ekscytacji pomieszanej z chęcią działania, ale postanowiła nie dopytywać o źródło tej nagłej inspiracji.
Wzięła pierwsze kartki połączone ze sobą spinaczem, po czym zaczęła uważnie czytać pierwszą pracę. Jihyeong nie był głupi, wręcz przeciwnie, dlatego nie spodziewała się tego, że będzie zmuszona kreślić po jego rękopisie różowym długopisem, który nastolatek dla niej przyszykował. Spodziewała się ewentualnych błędów interpunkcyjnych czy też stylistycznych, niczego więcej. Nigdy w życiu nie podejrzewałaby go o brak logiki, dlatego zastanawiała się, dlaczego w ogóle musiał poprawiać tyle prac na raz pod koniec semestru. Jedynym sensownym wytłumaczeniem zdawało się być to, iż nie oddawał wypracowań w terminie.
CZYTASZ
Bułeczki Cynamonowe | Kim Namjoon
FanfictionHan Taeyeon przez całe życie skutecznie dążyła do perfekcji, chcąc zadowolić swoje najbliższe otoczenie. Była dobrą córką, przykładnym uczniem oraz wspierającą przyjaciółką, zawsze mającą na uwadze dobro ogółu. Nie przepadała za wychodzeniem przed s...