Startowanie

1.2K 9 3
                                    

Wszyscy czekali ale jak zawsze lot się spóźniał o dwie godziny. Dziewczynom to nie przeszkadzało. One zawsze potrafiły znaleźć sobie zajęcie. Oby dwie miały bujne wyobraźnie. Nie przeszkadzał im wiek i myśl że powinny dojrzeć, bawiły się  jak dzieci ale kiedy trzeba było potrafiły zachować się jak należy.

Emily była podobna do Mary a Ana do Susan, jej matki. Uważały że to dobrze bo Dave i Edward byli ch#jowymi ojcami.

Najlepsze przyjaciółki bawiły się właśnie w osobliwe dzieci. Wybrały sobie dwie moce i władały światem. Niestety nie mogło to trwać wiecznie. Gdy zauważyły że dzieci się zbierają pobiegły do nich.

Idealnie na sprawdzanie obecności. Poddenerwowana matematyczka nie chciała liczyć swoich podopiecznych że strachu że znów będzie kogoś brakowało.
Na szczęście wszyscy byli. Wzięli bagaże i weszli na pokład samolotu.

-Emi chyba jakiś błąd.
-Co się stało Ana?
-Nie dali mi siedzenia z tobą...
-SŁUCHAM?! Czekaj to z kim siedzisz?
-Z Leo.
-Jakim Leo?
-No TYM Leo.
-TYM Leo?

Dziewczyny wymieniły się porozumiewawczo spojrzeniem.
-Ana! Siedzisz ze swoim crashem!
-Cicho! Myślisz że nie wiem? Proszę uratuj mnie. Nie chce z nim siedzieć. Ja chcę z tobą.
-Taa nie ma mowy że nie usiądziesz z...O kurde.
-Co się stało?
-Ja siedzę z Jacobem...

Ana wybuchnęła śmiechem.
-No widzisz. To co robimy?
-Zamiana miejsc, TERAZ.
Emily podeszła do przystojnego chłopca Jacoba
Nic nie powiedziała tylko dała mu bilet Any. Chłopak najwyraźniej zrozumiał o co chodzi. Wziął bilet a sam oddał jej swój.

-Szkoda że razem nie usiądziemy-powiedzial- Bardzo cię lubię.
Jacob uśmiechnął się do Emily i poszedł na nowe miejsce. Obrócił się jeszcze do niej i uśmiechnął się tak pięknie że Emily zabrakło tchu.

Z bujania w obłokach wyciągnęła ją Ana. Popchnęła ją do okna i usiadła na swoje miejsce.

Ana bała się latać ale miała już wyćwiczony plan. Latała kilka razy z Mary która zawsze zabierała ich na wycieczki. Mary i Susan niby były dla siebie obce, ale traktowały się jak siostry.

Nigdy się nie rozdzielały na długi czas. Kiedyś jak Mary była sama z córką w wielkim domu myślała nawet żeby zamieszkać z Susan. Wtedy na przeszkodzie stanął Edward. "Cudowny" mąż matki Any. A teraz? Dom Mary jest domem Susan a dom Susan domem Mary.

Wracając do teraźniejszości, Emily w końcu się uspokoiła.
-Widziałaś jego spojrzenie?
Było takie piękne...
-Tak, tak dawał ci znak że chce spędzić z tobą resztę życia.
-Bardzo śmieszne.
-No co? Czasami trzeba pożartować. Co teraz robimy?

-Serial? Film? Gra? Możemy zrobić wszystko tylko musimy siedzieć w fotelach. I zapnij pasy. Zaraz będą o tym gadać.
-Już, już. Dobra to gry w telefonie czy może w realu?
-Ana już rozumiem.
-co?
-Chcesz odwrócić uwagę od startowania. Nie bój się. Zróbmy co ostatnim razem.

Emily złapała Ane za rękę. A ta zaczęła się uspokajać. Wzięła kilka wdechów a samolot zaczął startować. Ana zamknęła oczy i ścisnęła rękę przyjaciółki.

Gdy było po wszystkim stewardessa chodziła po samolocie i pytała się czy ktoś czegoś nie potrzebuje.

I zaczęły rozmawiać o różnych tematach. Gadały tak przez chwilę gdy nagle Ana zauważyła zaniepokojenie u Emily.
-Co się stało?
-Spojrz w telefon.

Ana spojrzała na wiadomości które Emily zaczęła jej wypisywać...
Pierwszą była:
-Zachowuj się naturalnie
A zaraz po niej:
-Ktoś nas obserwuje...

-----------------------------
533 słowa 😝
Kolejny zwrot akcji 😅
Kolejna część jest już pisana ale będzie wstawiona dopiero jutro...

Porwanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz