Ciemny pokój

1K 13 0
                                        

Emily otworzyła oczy z których od razu zaczęły płynąć łzy. Zaczęła płakać i powtarzać w głowie:
-To się nie dzieje.

Siedziała na czymś miękkim a jej ręce były przywiązane do jakiegoś zimnego słupa. Tak samo nogi. Nie mogła się poruszać bo wszystkie jej ruchy, hamowały węzły.

Siedziała w ciemnym pokoju w którym jedynym źródłem światła była malutka na około 5cm dziura w ścianie. Była umieszczona wysoko, prawie wchodziła na sufit.

Emily wzięła głęboki oddech i starała się uspokoić myśli.
-Pomyśl- zaczęła mówić sama do siebie.- Może to tylko sen.

Emily ugryzła się w język z nadzieją, że może się obudzi. Niestety, nie był to sen, tylko rzeczywistość.

Łzy znów znaczyły napływać jej do oczu.
-Nie, to nie sen.
Emily zamarła. Usłyszała głos ale nie swój, lecz Any.
-Ana?
-Emily...

Ana spojrzała się w stronę z której dobiegał głos przyjaciółki.
-Są tu też chłopacy. Jakiś mężczyzna wnosił ich tu z 20 minut temu. Jeszcze...Jeszcze się nie obudzili.

Emily nie wiedziała co powiedzieć. Łzy lały się jej strumieniami a myśli nie chciały się uspokoić.
-Przepraszam... przepraszam, przepraszam, przepraszam- płakała Emily.
-Emily. Uspokój się. Jeśli ktoś może nas stąd wydostać, to tylko i wyłącznie ty.

Emily patrzyła w ciemność. W otchłań która ją otaczała.
Nagle drzwi się otworzyły a stał w nich mężczyzna z samolotu i hotelu. Ten sam zjeb i psychol który porwał nasze niewinne, małe duszyczki.

Emily ogarnęła złość.
-Czego od nas chcesz?!
-Moja piękna Emilka.
Podszedł do niej o pogładził ją po włosach.

Emily cofnęła głowę czym najwyraźniej zdenerwowała mężczyznę. Ana patrzyła na Emily którą dobrze widziała w świetle zza drzwi.
-Więc chcesz wiedzieć czego chce ja. To bardzo proste. Chce zemsty.

Emily patrzyła na niego lecz nie wiedziała o cho chodzi.
-Jakiej zemsty? Nic ci nie zrobiliśmy...
-Cii...Nie płacz skarbie. Powiedział bym że wszystko będzie dobrze, ale to nie prawda.

Mężczyzna uśmiechnął się i popatrzył na Emily z wyraźną satysfakcją. Ich spojrzenia zetknęły się. Emily poczuła wielki strach. Czuła się jakby spojrzała w oczy złu w najczystszej postaci.

Mężczyzna wstał i odszedł od Emily podszedł do Leo który obudził się słysząc krzyki. Był zszokowany i przestraszony. Mężczyzna podniósł Leo który w jego rękach wydawał się leciutki jak piórko.

Leo zaczął krzyczeć.
-Zostaw mnie! Pomocy! Pomoc...
Mężczyzna zamknął drzwi do ciemnego pokoju. Zza ściany nic nie było słychać.

W pokoju znów było ciemno a głos roznosił się echem.
-Ana?
-Tak Emily?
-Zanim zginiemy...

Ana zaczęła płakać ale dusiła to w sobie żeby Emily też nie zaczęła.
-Pamiętaj że cię kocham.
-Też cię kocham Emily.

Mężczyzna znów wszedł do pokoju. Tym razem podszedł do Any. Tak samo jak Leo, wziął ją i wyniósł za drzwi. Ana nawet nie krzyknęła. Siedziała cicho. Tylko Emily krzyczała za Ane. Po chwili znów wszedł i zabrał Jakoba.

Emily wiedziała że za chwilę przyjdzie po nią lecz nie chciała dopuścić do siebie myśli że..że zaraz zginie.

Jak przypuszczała wszedł do pokoju i wziął tym razem ją.
Położył ją na podłodze i zaciągnął worek na głowę.

Gdy go zdjął, Emily była już w innym pokoju. W dużym białym pomieszczeniu z szafką na narzędzia, całą we krwi.
Wszyscy siedzieli na krzesełkach obok siebie.

Nikt nie wiedział co się wydarzy. Czekali w milczeniu.
Mężczyzna podszedł do każdego i wsadził im materiał do buzi, żeby nie krzyczeli. Wolną buzię zostawił tylko Emily.

-Psycholu! Halo!
Mężczyzna nic nie odpowiadał. Emily rozejrzała się do okoła. Zauważyła okno. Mężczyzna się odwrócił a ona za zaczęła płakać.
-Halo? Gdzie ja jestem?- spojrzała na okno.-Pomocy! Ratunku!- krzyczała cała zapłakana.
-Ciiii...Nie płacz już. Zaraz będzie po wszystkim- chwycił nóż i jedyne co było słychać to żałosne krzyki Emily.

Myślicie że zabił Emily? Nic bardziej mylnego. Zabił Leo.
Emily zaczęła krzyczeć. Podszedł dalej. Jakob nie żyje. Podszedł do Any...

Emily zaczęła krzyczeć i płakać. Szarpała się najmocniej jak potrafi lecz nie dała rady się wyrwać.
Nie zależało jej już na niczym.

Mężczyzna popatrzył na nią.
-Pytasz pewnie dlaczego to robię. Więc...Ma to związek z twoją mamą.
Emily wzięła wdech i spojrzała na mordercę.
-Z mamą?

Facet uśmiechnął się i zaczął opowiadać.
-Miałem kiedyś piękna żonę. Nasze małżeństwo było cudowne lecz Lidia nie mogła zajść w ciążę. Nie było szans żebyśmy mieli dzieci. Lecz pewnego dnia, udało się. Jakimś cudem okazało się że jest w ciąży. Bardzo się cieszyliśmy. Do rzeczy. Poznałem Mary. Gdy urodziło mi się dziecko, ja i Mary byliśmy już przyjaciółmi. Gdy nasza mała Rosa miał prawie roczek, Mary miała się nią zająć. Kochała Rose bo sama nie miała dzieci. Gdy poszliśmy z żoną mą randkę, wróciliśmy a Rosy i Mary już nie było. Zabrała moje dziecko, nazwała je Emily i wychowała je, mówiąc że jest jej matką.

Emily popłynęła łza. Jej przyjaciele nie żyją a jej całe życie to kłamstwo. Nie wiedziała co zrobić ani co powiedzieć.

Mężczyzna znów zaczął mówić.
-Po stracie córki a później żony, postanowiłem że odnajdę moją małą Rose. I obiecałem że już nikt mi jej nie zabierze.

-----------------------------
814 słow ❤️
To przed ostatni rozdział ale to nie znaczy że Porwanie dobiegnie końca. Jeśli zechcecie, to będzie jeszcze druga część 😘

Porwanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz