– Gas... co? – spytała Monika marszcząc brwi.
– Gaslighting – dokończyłam. – Tak przynajmniej twierdzi terapeutka.
– Na czym to polega?
– Sama nie wiem, czy dobrze to zrozumiałam – powiedziałam i tuż po wypowiedzeniu tych słów doszło do mnie, że terapeutka miała rację. Zawsze kiedy próbowałam coś wytłumaczyć, na wszelki wypadek zaczynałam od formułki, że mogłam coś źle usłyszeć czy opacznie zrozumieć. Tak bardzo byłam zmanipulowana.
– Alicja, poczekaj, doleję ci wina i wszystko mi opowiesz.
Monika wstała i poszła do drugiego pokoju. Nigdy nie mogłam zrozumieć, po co wynajmuje dwupokojowe mieszkanie, skoro wystarczyłaby jej kawalerka, za którą płaciłaby zdecydowanie mniej niż obecnie. Kiedy ją o to spytałam, odpowiedziała, że lubi mieć przestrzeń i musi mieć oddzielną sypialnię, bo nie chce spać w salonie. Poza tym w końcu zamierza sobie znaleźć faceta na stałe, więc kiedy się do niej wprowadzi, to będą mieli komfortowe warunki do wspólnego szczęśliwego życia. Tyle że przez ostatnich pięć lat studiów zmieniała chłopaków jak rękawiczki i żaden z nich nie był nawet blisko przeprowadzki. Najwyraźniej po prostu lubiła to mieszkanie, trafiła zresztą na właściciela, który nie tylko nie robił Monice żadnych problemów, ale też pozwolił jej urządzić je po swojemu. A taka deklaracja to błogosławieństwo dla przyszłej architektki.
Mieszkanie miało niecałe trzydzieści sześć metrów kwadratowych. Na wprost od wejścia znajdowała się łazienka, która co prawda potrzebowała gruntownego remontu, ale właściciel nie kwapił się do inwestowania, dlatego pozwolił Monice pomalować paskudne zielone płytki na biało. Drzwi po prawo prowadziły do minimalistycznej sypialni składającej się z dużego łóżka, prostej białej szafy i toaletki na drewnianych nóżkach. Po lewo zaś wchodziło się do sporego salonu z przechodnią kuchnią. Uwagę od razu przykuwała jasnoszara kanapa w kształcie litery L z dziesiątkami poduszek w odcieniach bieli, szarości i pudrowego różu. Salon nie wydawał się być przesadnie zagracony, choć znalazło się w nim miejsce na szeroką komodę z telewizorem, spory biały stół i niewielki stolik kawowy na metalowych nogach.
Monika wróciła z otwartą butelką czerwonego wytrawnego wina i przelała je do dwóch sporych kieliszków. Ostrożnie podała mi jeden z nich i usiadła na drugim końcu kanapy.
– No, to teraz opowiadaj – rzekła i pociągnęła spory łyk.
Westchnęłam, próbując poskładać myśli i przypomnieć sobie, jak wyjaśniała to terapeutka. Upiłam nieco wina i odstawiłam kieliszek na stolik.
– Oglądałaś może film Gaslight? – zapytałam, a Monika pokręciła przecząco głową. – To taki stary film o początkującej śpiewaczce, która zakochała się w pianiście. Po kilku tygodniach związku Paula i Gregory wzięli ślub i zamieszkali w Londynie, w domu, gdzie zamordowano jej ciotkę, kiedyś bardzo znaną śpiewaczkę operową.
– Brzmi jak początek albo słabego romansidła, albo słabego horroru – skwitowała Monika.
– Ale to jest thriller, zresztą, naprawdę dobry – powiedziałam. – Po przeprowadzce do Londynu Gregory znęcał się nad Paulą psychicznie. Bez przerwy sugerował, że z jego żoną coś jest nie tak. A to że zgubiła broszkę, a to że zdjęła obraz ze ściany i gdzieś go ukryła, a to że ukradła jego zegarek i o tym nie pamiętała. Wiele razy przeinaczał jej słowa, żeby pozbawić ją pewności siebie. Był tak bardzo przekonujący, że Paula w końcu zaczęła myśleć, że jest chora psychicznie, dlatego przestała nawet wychodzić z domu i z nikim się nie spotykała. A przede wszystkim totalnie wierzyła w to, co powiedział jej mąż.
– I jak to ma się do ciebie i Michała?
– Czy mówiłam ci już, dlaczego poszłam na terapię? – spytałam, a Monika znów pokręciła głową.
CZYTASZ
Alicja
RomanceOn - rozwodnik po trzydziestce. Ona - studentka po toksycznym związku. Oboje poważnie doświadczeni przez życie i szukający stabilizacji. Czy pomimo wszelkich przeciwności i różnic uda im się stworzyć szczęśliwy związek i uniknąć błędów przeszłości?