VIII - Ona

75 6 0
                                    

– Idziemy razem na randkę z Tindera – oświadczyła Monika, wpadając jak burza do mieszkania.

– Ale my nie musimy się umawiać na Tinderze – rzuciłam ironicznie. – Jak tak bardzo chcesz, to możesz mnie zaprosić już teraz.

– No przecież wiesz, o co mi chodzi – odparła Monika, zdejmując buty.

– Właśnie nie za bardzo – odpowiedziałam i uniosłam brwi.

Monika weszła do salonu, usiadła obok mnie na kanapie i uważnie mi się przyglądała, jakby nie była pewna, czy żartowałam, czy mówiłam serio.

– No tak, ty nigdy nie byłaś na randce z Tindera – zorientowała się po chwili.

– Miałam chłopaka, więc nie musiałam – wzruszyłam lekko ramionami. – To o co chodzi?

Monika najwidoczniej nie wiedziała, od czego powinna zacząć, bo kilkukrotnie otwierała i zamykała usta.

– Widzisz, umawianie się na randkę z Tindera to jest loteria – zaczęła. – Do końca nie wiesz, na kogo trafisz. Niby masz jego zdjęcia, niby miło piszecie sobie na czacie, ale dopiero na pierwszej randce okaże się, kim ten człowiek jest naprawdę. A zazwyczaj albo trafiasz na napalonego gościa, który od razu chce cię zaciągnąć do łóżka, albo na nudziarza, z którym czujesz się jak na stypie. Już po pierwszych paru minutach wiesz, z kim masz do czynienia i dlatego zawsze trzeba mieć w pobliżu kogoś, kto cię uratuje z niezręcznej sytuacji.

– A nie można po prostu zakończyć spotkania i powiedzieć czegoś w stylu: sory, nie pasujemy do siebie, bo szukam kogoś innego?

– Co ty, to tak nie działa – odpowiedziała Monika z dużą pewnością w głosie. – Musisz dać facetowi silniejszy sygnał, że nie jesteś zainteresowana. Na przykład mówisz, że idziesz do łazienki i nie wracasz, a potem nie odbierasz telefonów i nie odpisujesz na żadną wiadomość. Wtedy koleś dostaje wyraźny komunikat, że nic z tego nie będzie, a ja nie muszę się z niczego tłumaczyć.

– Nadal nie rozumiem, po co w takim razie mam z tobą iść – powiedziałam.

– Dla bezpieczeństwa – rzekła Monika z pełnym przekonaniem. – Zawsze trzeba zakładać najgorsze. Jak się okaże, że koleś, z którym się spotykasz, jest psychopatą albo porywaczem, to szybko wysyłasz mi wiadomość i od razu rzucam ci się na ratunek.

– Żartujesz, prawda? – spojrzałam na przyjaciółkę z niedowierzaniem. Gdy tylko Monika zobaczyła moją minę, roześmiała się promiennie.

– Oczywiście, że żartuję – dziewczyna osłoniła dłonią usta, by opanować śmiech. – Musimy iść razem, żeby dodać sobie otuchy. A przede wszystkim, żeby nie pójść do łóżka z niewłaściwym facetem.

Szeroko otworzyłam oczy ze zdumienia. Byłam pewna, że Monika za chwilę znów wybuchnie śmiechem, jednak z jej twarzy wyczytałam, że ostatnia deklaracja była zupełnie poważna.

– I jak to miałoby wyglądać? – spytałam zmieszana. – Ty jesteś na randce w restauracji z jakimś chłopakiem, a ja ma siedzieć kilka stolików dalej i czekać na znak, kiedy mam cię uratować?

– Nie, ty w tym czasie jesteś na randce z kimś innym – Monika powiedziała to tak, jakby mówiła o najoczywistszej rzeczy na świecie.

– Teraz to już zupełnie nic nie rozumiem. Jak mam cię ratować, kiedy sama też jestem na randce?

Monika usiadła wygodniej na kanapie, wyprostowała się i wyciągnęła ręce przed siebie, by przy ich pomocy unaocznić mi wszelkie zachodzące zależności.

– Zobacz, ja idę z kimś na randkę i ty idziesz z kimś na randkę – przyjaciółka kreśliła dłońmi znaki w powietrzu. – Jesteśmy w dwóch różnych miejscach, ale nie tak daleko od siebie, najlepiej gdzieś na Piotrkowskiej. Co bardzo ważne, jedziemy i wracamy razem, tego koniecznie musimy się trzymać. Cała reszta zależy już od tego, co się wydarzy na spotkaniach. Jeśli obie trafimy na beznadziejnych facetów, to po prostu zamawiamy taksówkę i uciekamy. Jak obie spotkamy fajnych chłopaków, to nie pozwalamy im się odwieźć, tylko spotykamy się w umówionym miejscu i jedziemy do mieszkania same. Dzięki temu żadna z nas nie zrobi jakiegoś głupstwa, którego potem będzie żałować. Zresztą, nie chodzi się do łóżka na pierwszej randce.

AlicjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz