Objetnica Zero

611 46 10
                                    

*P.O.V. Zero*

Patrzyłem jak krzyczy na Rukię. Była przerażająca, ale w tym samym czasie tak piękna... Gdy skończyła, już przemieniona przeniosła nas przed klasę. Złapała mnie za rękę i mówiąc, że musimy patrolować teren odeszła ciągnąc mnie za sobą. Warto było. Miny wampirzej klasy były bardzo zróżnicowane... Widniało na nich wiele uczuć. Od zdezorientowania, przez zdziwienie, aż do złości... Tak. Zdecydowanie było warto. Nim się obejrzałem znaleźliśmy się na dziedzińcu. Nic niezwykłego. Zwykły plac wyłożony był betonem. Na środku znajdowała się sporych rozmiarów fontanna. Był on zewsząd otoczony drzewami. Głównie liściastymi. Tak jak mówiłem... Nic nadzwyczajnego... Obróciła się do mnie. W jej oczach były łzy... Ale dlaczego? Dlaczego miałaby płakać? Chciałem ją przytulić, ale... Jakby czytała w moich myślach zarzuciła mi ręce na szyję. Wtuliła się w mój tors, a z jej oka spłynęła po lekko zarumienionym policzku jedna łza. Obiąłem ją i zacząłem delikatnie pocierać jej plecy dłonią. Po chwili się uspokoiła. Odsunąłem ją na długość moich ramion. Delikatnie wytarłem łzę kciukiem. Spojrzała mi w oczy. Dlaczego ona musi być tak piękna?
- Czemu płaczesz? - spytałem. Przygryzła dolną wargę.
- Czy możesz mi coś obiecać...? - zmarszczyłem brwi. Dlaczego odpowiada pytaniem na pytanie?! Przecież nie ma nic do ukrycia, prawda...?
- Najpierw mi odpowiedz... - westchnęła.
- Dlaczego tak bardzo cię to interesuje? Nie możesz po prostu zapomnieć? - Czemu unika odpowiedzi? Co chce ukryć?
- Nie. Nie mogę o tym zapomnieć. A teraz proszę... Odpowiedz... - zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech i znów je otworzyła. Tym razem widziałem w nich determinację...
- Dlaczego? Bo się martwię. Jesteś jak brat. Nie chcę, żeby coś ci się stało. Wiem, że jesteś silny, ale to nie znaczy, że dasz radę wygrać z całym światem. Czas na drugą i trzecią lekcję. Nigdy nie możesz nie doceniać przeciwnika. Jego siły, inteligencji i liczebności. Nieważne, jak potężny jesteś. Zbytnia pewność siebie może cię zgubić. Nie pozwól, by ona przejęła nad tobą kontrolę. Pamiętaj, że to ty jesteś panem swojej duszy. Ty rządzisz swoimi uczuciami, a nie one tobą. Nie możesz kierować się nienawiścią, czy zazdrością.
- D-dobrze... Ale wiesz... Ja wszystko przemyślałem. Chcę stać się demonem. Chcę być taki jak ty. - to moja ostateczna decyzja. Wiem już kim chcę być. Wiem, gdzie moje miejsce. Ono jest u boku mojej nowej siostry. Obok Kagome. Nic już nie zmieni mojego zdania na ten temat. Będę zawsze przy niej. Nie opuszczę jej. Nie pozwolę, by cierpiała.

*P.O.V. Kagome*

Czy on naprawdę tego chce? Heh! Nie może być jak ja. Nikt nie może.
- Chcesz być demonem?
- Tak. Teraz już to wiem. Chcę nim być. Chcę zostać u twego boku już na zawsze. - Heh. Ciekawe. Bardzo ciekawe.
- Musisz mi coś obiecać...
- Co? Zrobię wszystko.
- Połóż prawą dłoń na sercu, a lewą podaj mi. - bez pytania wykonał polecenia. - Dobrze. A teraz odpowiadaj zgodnie z prawdą.
- Zero, czy zgadzasz się na przemianę w demona? - niby już to mówił, ale musimy zawrzeć tę przysięgę. Nasze złączone ręce otoczyła błękitna poświata.
- Tak. Zgadzam się.
- Czy nie masz nic przeciwko dokonaniu ceremonii przemiany przezemnie? - Dlaczego miałby mieć, przecież nie zna innych demonów...
- Nie. Nie mam.
- Czy... Czy obiecujesz przestać żywić nienawiść do innych ras, takich jak wampiry, wilkołaki i inne? - to pytanie może sprawić mu trudność. On nienawidzi wampirów. Nie dziwię mu się. Bądź co bądź... To właśnie wampir czystej krwi wymordował mu rodzinę.
- Ja... - tak jak się spodziewałam. Powiedział, że zrobi wszystko, ale nie jest na to gotowy. Mimo wszystko... Zaczął składać przysięgę. Nie może się teraz wycofać. Zapytam jeszcze raz.
- Czy obiecujesz? - kogo ja oszukuje... Nie zrobi tego. Nie wybaczy tak łatwo. Nie odpuści. Obiecał zemstę i dokona jej. Choćby miał umrzeć. Wiem to.
- Obiecuję. - Słucham?
- C-co powiedziałeś? - muszę się upewnić. Na pewno się przesłyszałam, albo moja wyobraźnia płata mi figle. Tak. To z pewnością to.
- Powiedziałem, że obiecuję. Ale mimo to dokonań zemsty. Zabiję tylko tego jednego, jedynego wampira. Tego, który odważył się skrzywdzić moich bliskich. Dobrze? - on naprawdę jest zagadką. Jest jedyną osobą, której nie mogę rozszyfrować. Wiem, co czuje i rozumiem jego odruchy, ale nie mogę przewidzieć wszystkich jego decyzji. Nie sądziłam, że posunie się tak daleko. Ale chyba mogę się na to zgodzić. Po prostu nagniemy parę zasad. To wszystko.
- Dobrze. Jeśli tego pragniesz... - uśmiechnął się do mnie delikatnie. - Ale muszę coś wiedzieć.
- Tak? - dezorientacja spływała id niego falami.
- Co teraz? Czy nadal chcesz ukrywać to co nas łączy? - spojrzałam mu w oczy.
- Nie. Ale... Teraz, gdy mnie przemienisz, to kim ja właściwie dla ciebie będę?
- Bratem. Starszym bratem. - Uśmiechnęłam się do niego. - Kiedy chcesz się przemienić?
- Jak najszybciej. Proszę. - Heh. Nie sądziłam, że aż tak mu śpieszno.
- Niech więc tak będzie. Przemienię cie pod koniec tygodnia. - zrzedła mu mina.
- Ale mamy dopiero czwartek... - jęczał i wysunął dolną wargę dąsając się. To było tak zabawne! Nigdy nie sądziłam, że do żyję dnia, w którym wielki Zero Kiryuu będzie "strzelał focha". Hah! Niezapomniany widok. Szkoda tylko, że nie mam aparatu, by to uwiecznić.
- Wiem. Ale nie mogę wcześniej. Do piątku mamy zajęcia i ciągłe patrole nocne, więc nie będziemy mieć zbyt dużo czasu. W sobotę musimy udać się do miasta po pewien składnik do eliksiru umożliwiającego twoją przemianę. Nim go zrobię minie jedna noc. Tak więc zacząć będziemy mogli w niedzielne popołudnie.
- Dobrze. Chodźmy już. Patrol sam się nie zrobi. - Zaśmiał się, co odwzajemniłam. Tylko przy nim mogę się otworzyć. Ukazać moje prawdziwe oblicze. Tylko jemu ufam. Mam tylko nadzieję, że mnie nie zawiedzie...

Book 1: VampiresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz