Noc

1.3K 56 7
                                    

Odkąd Teodor powrócił z wojny, Kornelia przestała jeść i spędzać czas z rodziną królewską. Tłumaczyła to swoim smutkiem i rozżaleniem z powodu braku wieści z frontu.

Do krainy zawitało gorące lato. Nie dało się całego dnia wytrzymać w zamku. Kornelia uciekała do ogrodu, każdego dnia po obiedzie chowała się wśród cienia drzew z lekturą i tak mijały leniwe popołudnia. Tego dnia była właśnie pogrążona w romantycznej historii niewolnicy z dalekiego kraju i młodego księcia, gdy usłyszała spacerujące dwie osoby.

-Matko, nie uważasz, że to wszystko za daleko zabrnęło?- Teodor najwidoczniej był czymś poirytowany-Jestem zmęczony tą całą sytuacją.

-Synu, przypominam ci, że ożenek jest Twoim obowiązkiem wobec państwa. Tego roku będziesz kończył 27 lat, na co to czekać?- królowa była zdenerwowana postawą syna.

-Może na te jedyną?- do rozmowy wtrącił się Aleksander, a więc było troje rozmówców, stwierdziła Kornelia.

-Dobre sobie bracie- prychną przyszły król

-Tak więc, tym bardziej musimy ogłosić twoje zaręczyny-Powiedziała z wyrzutem królowa- za dwie noce będzie bal i wtedy wybierzesz wybrankę swego serca. Patrząc na to co dzieje się w Królestwie Parte, musisz jak najszybciej spłodzić syna.

- Matko, nie powinniśmy jej powiedzieć o tej sytuacji w Parte?- Aleksander był bardzo zmartwiony.

- Synu powiemy...- Królowa nie skończyła zdania, bowiem za zakrętem ujrzała siedzącą na ławce Kornelie, która wbiła w nią swoje orzechowe oczy i czekała.

-Moje dziecko...

-Mów wasza wysokość!- Kornelia uniosła głos, na co Teodor wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.

- Dwór Dreftu został stracony- Królowej załamał się głos- Twoja rodzina nie żyje.

-Wszyscy?- Kornelia czuła jak traci grunt pod nogami

- Karl schronił się w Królestwie Karino u księcia Maksa- Królowa patrzyła w wielkie oczy dziewczyny, które robił się mgliste po czym dziewczyna upadła i straciła przytomność.

Kornelia obudziła się w swoim łożu, za oknem zapadła noc. Letnią porą świadczyło to o tym, że już jest późno. Usłyszała dwóch mężczyzn szepczących miedzy sobą, od razu pomyślała, że dziś dzień skazują ją na podsłuchiwanie.

- To okrutne, co ją spotkało. Co teraz z nią będzie? - Aleksander wyraźnie był zmartwiony.

- Ojciec powiedział, ze jej pomoże. Wyda ją za mąż aby jej nie zabito.- Teodor mówił to z dziwnym grymasem na twarzy.

- Za kogo?- Kornelia powiedziała zachrypłym głosem

Obaj mężczyźni stanęli na równe nogi.

- Pytam za kogo? - Kornelia prawie warczała.

- Pójdę już, Teodor Ci powie- Aleksander był ewidentnie zbulwersowany pomysłem ojca.

Na patrząc na twarz dziewczyny opuścił komnatę.

Teodor zbliżył się do łóżka dziewczyny i usiadł na brzegu po czym dotknął jej dłoni, ku jego zaskoczeniu dziewczyna nie cofnęła jej. Po tym wszystkim co usłyszała potrzebowała bliskości drugiej osoby. Mimo swojego walecznego i twardego charakteru odczuwała w sercu pustkę, w której gdzieś dojrzała arogancję przyszłego króla. Teodor ostrożnie wziął jej dłoń i pocałował, a ona patrzyła na niego nie wiedząc co będzie dalej.

- Za kogo? -Powtórzyła pytanie niczym małe dziecko.

- Jeszcze nie wiem- odrzekł Teodor.

Kornelia usiadła na łóżku, swoją twarz skierowała ku swojemu towarzyszowi.

- Spędzisz dzisiejszą noc ze mną? - Wszystkie te myśli i wydarzenia, powodowały że nie chciała już dłużej być sama w swojej samotni.

- Jeżeli tego chcesz.- Odparł młody książę nie dając po sobie poznać jak jego serce szybuje ponad chmury.

- Chcę- księżniczka przeszywała swoim wzrokiem jego twarz - śpij ze mną w jednym łóżku, pozwól mi poczuć swoje ciepło. Teodorze ze wszystkich mężczyzn na tym dworze tylko ty powodujesz, że czuję tak wiele sprzecznych uczuć i emocji.

Teodor wstał z łóżka i spojrzał na nią z góry.

- Twoja obecność powoduje, że zachowuje się jak niedorozwinięty- uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów. Kornelia uklękła na łóżku co powodowało, że jej twarz była na wysokości jego twarzy. Zbliżyła się na tyle, że czuła bicie jego serca po czym zaczęła całować jego jabłko Adama. Mężczyzna westchnął, objął ją dłońmi i zbliżył do swojej twarzy, po czym namiętnie pocałował. Dłonie jego spadły na jej pośladki a ciała ich tak napierały na siebie, jak by chciały stać się jednością.

- Pozwól, że wrócę się umyć do siebie dla zachowania pozorów, a potem wrócę tu do ciebie- odrzekł książę

- Idź i wracaj. - Kornelia pocałowała go po raz kolejny.

Teodor podążał śpiesznie do swojej komnaty, aby się odświeżyć i wrócić do pięknej księżniczki. W głowie jego galopowały myśli, dokąd go to wszystko zaprowadzi co z tego wyniknie. Pośpiesznie umył się w zimnej wodzie i odczekał aż w komnacie królewskiej zgasły światła. Po cichu wymknął się z swojej sypialni i ruszył w kierunku pokoi gościnnych. Rozważał pukać czy nie, poczym wszedł pewnie do komnaty i przekręcił zamek od środka. Kornelia była w pokoju łazienkowym. Teodor zajął swoje wcześniejsze miejsce na łóżku i wbił wzrok w podłogę. Spojrzał w momencie gdy zorientował się, że kobieta stoi przed nim. Ubrana jedynie w czarną zwiewną podomkę, Todor wytrzeszczył oczy i otworzył usta.

- Drogi panie książę, chcę spędzić z Tobą niezapomnianą noc.

Czekacie na to co bedzie dalej?

KorneliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz