21

30 4 2
                                    

//Matthew//

Po trzech kilometrach zrobiliśmy sobie postój.

- Kto ma ochotę na kanapkę z serem, kotletem, sałatą, musztardą i ogórkiem konserwowym.

- Dziękuję kochanie.- Misaki ucałowała mężczyznę karmiąc przy tym dziecko z butelki.

- Ricko jestem.- Podał mi kanapkę i usiadł obok.

- Matthew.- Przedstawiłem się zabierając za jedzenie kanapki.

- Jak się czujesz?

- Hm? Jest wszystko okej.

- Za co cię wywalił?- Spytał wgryzając się z swoją kanapkę.

- Za wpieprzanie się w nie swoje życie, ale nie żałuje, że odszedłem przynajmniej wy będziecie szczęśliwi.

- Idiota, ale cię kocha, a ty jego.

- Sądzisz, że to miłość? Od początku tylko szczerzymy do siebie kły.- Prychnąłem.

- Może, ale obserwowałem was od dłuższego czasu i wiem co widziałem. Kilkukrotnie go uratowałeś. Najpierw gdy zaatakowały go te wilki, zawaliłeś misję, ale ocaliłeś życie. Potem rzuciłeś się w jego stronę gdy miał zostać stracony. Tą twoją determinacja by go ocalić to było coś pięknego i za trzecim razem osłoniłeś go przed strzałą choć mogłeś zginąć, jednak miałeś to gdzieś. Kochasz go choć chcesz zaprzeczyć.

- Skąd to wiesz? To o ratowaniu Owena.- Spytałem zaniepokojony.

- Misaki prosiła mnie bym cię obserwował, nie miej jej tego za złe jest nadopiekuńcza. Tak było przez dwa pierwsze przypadki, a o strzale powiedziała mi Misaki.

- Czyli byłeś w wiosce w trakcie pożaru?

- Tak, nie wiem kto to był, ale znam gatunek, którym jest. To była hybryda Lisołaka i Lisołaka Zimowego.- Wstałem w milczeniu.- Co się stało?

- Idźcie prosto do swojego domku niebawem do was dołączę.

- A ty dokąd idziesz?

- Muszę ratować swoje stado. Ricko?

- Tak?

- Dbaj o nią to złota kobieta i miałeś rację.. Kocham tego dupka.- Przemieniłem się i pobiegłem w stronę domu.

//Owen//

~ Jesteś pierdolonym, JEBANYM, PIEPRZONYM, IDIOTYCZNYM KUTASEM!

WIEM!

~ STRACILIŚMY GO BO TY MASZ NIEWYPARZONY JĘZYK!

WIEM KURWA!- Dotknąłem policzka po której spłynęła łza.

- Dobra zbieraj się.

- Co?- Zdziwiłem się słysząc głos ojca.

- Przed nami cały dzień podróży do zimowego zakątka.

- Idziesz ze mną?

- Mam córkę do przeproszenia i Matta też muszę. Przestań już się użalać nad sobą.

~ Może w końcu staniesz się Alfą jakim powinieneś być od początku.- Nic nie odpowiedziałem tylko przemieniłem się i razem z ojcem wybiegliśmy z domu.

- Gdzie najpierw?- Spytałem.

- Rozdzielamy się ty do Zimowego Zakątka, a ja do domku Misaki.

- Skąd wiesz, że jakiś ma i gdzie?

- Straż mi powiedziała.- Przytaknąłem i równo z ojcem pobiegliśmy w dwie różne strony. Dzięki sprawności Alfy dobiegłem tam akurat gdy się ściemniało.

- Mira!

- Czego tu szukasz Owen!?

- Wiem, że zjebałem po całości i nie chcesz mnie tu widzieć, ale proszę powiedz, że Matthew tu jest.

- Sądzisz, że pozwoliła bym ci z nim rozmawiać!?

- Powiedz tylko czy jest.

- Nie, nie ma.

//Matthew//

Biegnąc po między drzewami tylko przyspieszałem czułem jak cały mój świat zaraz zniknie, że muszę go ocalić.

~ To tuż za tymi krzakami! Skacz!- Skoczyłem na skradającą się Lisołaczkę szykujące się do ataku na mojego Alfę.


~ 🎶Don't blame me, love made me crazy

If it doesn't, you ain't doin' it right
Lord, save me, my drug is my baby
I'll be usin' for the rest of my life
Don't blame me, love made me crazy
If it doesn't, you ain't doin' it right
Oh, Lord, save me, my drug is my baby
I'll be usin' for the rest of my life!🎶

Lisołaczka skuliła się lekko zdezorientowana, a ja stanąłem w pozycji bojowej warcząc gdy płonie otoczyły stojącego za mną wilka. Gdy uciekła płomienie znikły.

~🎶Don't blame me, love made me crazy

If it doesn't, you ain't doin' it right...🎶

Zamknij się nie masz talentu.

- Matthew?- Powoli i zadyszany odwróciłem się do Owena i pozostałych. Chwiejnym krokiem szedłem do wilka, źle postawiłem łapę i prawie upadłem lecz Owen ochronił mnie przed twardym upadkiem.- Musisz przestać mnie ratować.

- Nie oczekuj niemożliwego. Zabradzo cię kocham by pozwolić ci na śmierć.

Hejka Ludzie!

Bardzo, bardzo, bardzo BARDZO BARDZO bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo
was przepraszam za nie wrzucanie tu rozdziałów! Mam nadzieję, że ten wam się spodobał. Obiecuję częściej je tu wrzucać.
Pozdrawiam serdecznie!

Bikiblog

Ruda Kita Przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz