💚|01|💚

818 33 98
                                    

W.

Własnie minąłem bramę wiazdową na parking w szkole. W uszach miałem swoje bezprzewodowe słuchawki. Gdy usłyszałem dźwięk powiadomienia od razu sięgnąłem po telefon. Napisała do mnie moja przyjacółka Jane. W wiadomości zadała mi pytanie kiedy będę. Widząc ją przez okno jak stoi ze swoim bagażem obok autokaru nawet nie zamierzałem jej odpisać. W głowie miałem tylko jedne pytanie" Czy naprawdę udało jej się mnie na to namówić? " Z moich przemyśleń wyrwała mnie mama która zaparkowała samochód już jakiś czas temu.

- Nie wysiadasz?- wyciągnałem słuchawki z uszu i schowałem je do pudełeczka 

- Wiesz możemy jeszcze zawrócić i tak nas nikt jeszcze nie widział- odpowiedziałem wpatrując się w moją przyjaciółkę.

Żałowałem tego że dałem się omamić mojej najelpszej przyjaciółce. Uparala się aby jechać na ten głupi obóz letni. Dopiero tydzień temu zakończył się rok szkolny dzięki czemu miałem tylko jeden tydzień odpoczynku który tak czy siak spędziłem w domu oglądając filmy i seriale a  raz na jakiś czas spotkając się z Jane. Teraz spędzę  pięć tygodni na jakimś obozie na który pojadę tylko ze względu na Jane. Nie chce jej robić przykrości nie pojawiając się.

- Nie przesadzaj nie będzie aż tak źle, a poza tym obiecałeś to Jane- no jasne, nasza głupia zasada

Jane była moją przyjaciółką od zawsze. Od dziecka mnie wspierała i pomagała, a nawet jeśli nie wiedziała jak, to zawsze wysłuchała. Widziała kiedy coś się dzieje i widziała kiedy nie chce o tym rozmawiać. Jane była najlepszą przyjaciółką jaką mógłbym sobie wyobrazić. Dziewczyna jest dużo niższa ode mnie, ma brązowe krótkie włosy i piwne oczy. Ma strasznie podobne poczucie humoru do mojego. Jest miła, opiekuńcza i pomocna. Chodzimy razem do szkoły jak i do klasy. Ona tak samo jak ja nie wie dlaczego wybrała profil Biologiczno Matematyczny, dzięki temu mamy jeszcze więcej wspólnego.

Gdy byliśmy dziećmi złożyliśmy sobie zasadę która mówiła o tym żeby nie łamać wcześniej obiecanych obietnic. I właśnie miesiąc temu zostałem poproszony o wspólny wyjazd z nią na obóz letni. Nie  bardzo byłem za tym pomysłem ze wzgelu na to że dziewczyna chciała pojechać tam tylko po to aby poznać kogoś nowego.

Razem z Jane nie jesteśmy jakoś mega, super lubiani. To nie tak że nikt nas nie lubi, po prostu nie potrafimy się z innymi dogadać, chyba że trafi się jakiś fajny temat.

Po długich namowach udało jej się mnie przekonać. Obóz był dla chętnych osób z  dwuch szkól licealnych. Dla mojej, jedenej z najlepszych szkół ponadpodstawowych w mieście  i drugiej gdzieś po innej stronie Hawkins. Dyrektorzy naszych szkół zgadali się aby wymyśleć coś wspólnie dla uczniów. Hawkins jest to stare i dosyć duże miasto. Jest w nim wszystko czego człowiek potrzebuje czyli różne sklepy, szkoły, galeria handlowa itd.

Telefon w moich spodniach ponownie zawibrował. To znowu brunetka, dziewczyna nie może się doczekać aż pojedziemy na nasz obóz.

- Dobra idę- powiedziałem ziewając. W końcu jest piąta rano, mam prawo być śpiący

- Jak coś się będzie działo to dzwoń- powiedziała moja mama a ja wysiadłem z samochodu

- Jasne, papa- zatrzasnąłem drzwi i jeszcze wyciągnąłem swoją niewielką walizkę z  bagażnika.

Patrząc jak szare auto mojej mamy odjeżdża jeszcze na chwilę zamknąłem oczy ciesząc się chwilą spokoju. Gdy tylko odwróciłem się w stronę mojego celu, miałem ochotę iść i położyć się pod pędzące auto.

Powolnym krokiem udałem się pod autokar. Patrząc na ilość osób trochę się spszyłem. Na oko było ich około pięćdziesiąt jednak nie jestem pewien. Nie byłem za bardzo towarzyskim człowiekiem, lubiłem ciszę i spokój nie byłem taki jak Jane - chaotycznym i szalonym człowiekiem. Ja Will Byers  byłem spokojny i opanowany, no może nie zawsze.

𝑆𝑢𝑚𝑚𝑒𝑟 𝐶𝑎𝑚𝑝 |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz