W.
- Mówiłam że ten obóz dobrze nam zrobi - Powiedziała Jane gdy już staliśmy pod drzwiami salonu w którym mieliśmy oglądać film.
- Proszę nie mów o tym nikomu - Powiedziałem a zanim ona zdążyła odpowiedzieć drzwi zostały otworzone a w progu stanęła blondynka która nas zaprosiła. Powitała nas i wprowadziła do środka.
Nie było jakiejś dużej ilości osób, oprócz nasz paczki był jeszcze James, Troy oraz ten Marc z którym wcześniej Angela przesiadywała w swoim pokoju. Usmiechnąłem się do Mike'a który posłał mi błagające spojrzenie o pomoc. Nie wiedziałem o co mu chodzi dlatego zacząłem też rozglądać się po pokoju aby się tego dowiedzieć. Brunet siedział na kanapie obok Dustina, miejsce po drugiej stronie było puste ale nie na długo. Chwilę później Angela wgromaliła się w miejsce pomiędzy Mike'em i Marc'em. Szkoda, bardzo chciałbym posiedzieć obok Mike'a no ale trudno, może trudniej będzie się domyśleć że jesteśmy razem.
Jane szybko zajęła miejsce przed kanapą obok Max a ja nie wiedząc co mam ze sobą zrobić usiadłem na pufie obok kanapy. Była obrócona tak że miałem dobry widok na ekran ale równie dobrze w każdej chwili miałem jak patrzeć na resztę osób w pokoju. Na przeciwko mnie siedział Troy, który wpatrywał się we mnie nieodgadnionym spojrzeniem.
Gdy ktoś zgasił światło, od razu po tym na ekranie zaczęły pojawiać się napisy z tytułem filmy. Po samej nazwie wywnioskowałem że to będzie horror, nigdy nie lubiałem horrorów a po każdym obejrzanym takim bałem się spać w nocy, dlatego też od dłuższego czasu staram się unikać takiego rodzaju filmów.
Spojrzałem na moją przyjaciółke która tak samo patrzyła się na mnie, ona dobrze wiedziała że nie lubię takich filmów. Widziałem jak ta powstrzymuje śmiech ale zignorowałem to i starałem się skupić na filmie. Poczułem jak pufa na której siedziałem się ugina dlatego szybko się obróciłem. Zobaczyłem James'a który zszedł z kanapy i dosiadł się do mnie. Usmiechnąłem się pogodnie i szybko wróciłem wzrokiem na ekran, starałem się ignorować zaczepki w moją stronę które cały czas dostawałem od bruneta.
Film trwał i na razie nie było aż tak strasznie, może czasem coś ruszyło się tak gwałtownie że aż podskakiwałem ze strachu ale do tej pory jeszcze żadna postać nie zginęła ani nie pokazali żadnej krwi więc jest dobrze.
Kątem oka spojrzałem na mojego chłopaka, mocniej scisnąłem szczękę gdy zauważyłem jak głowa dziewczyny obok niego spoczywa na jego ramieniu. Ja rozumiem że on nie chce dać po sobie niczego poznać ale bez przesady. Wpatrywałem się jeszcze w niego chwilę dopóki nie usłyszałem głośnego huku z telewizora, nie wiedziałem co się stało a j tak prawie pisnąłem. Nie umknęło to uwadze mojemu koledze który cały czas mi się bacznie przyglądał.
- Boisz się? - Zapytał szeptem, szybko obróciłem się w jego stronę i podrapałem się nerwowo po ramieniu
- Tylko trochę - Odpowiedziałem równie cicho a zaraz po tym poczułem dotyk chłopaka na mojej dłoni. Wyrwałem się z jego uścisku czując jego nieprzyjemny dotyk. Dużo się różnił od tego jakim obdarowywał mnie Mike.
Posłałem mu przepraszający uśmiech tak aby zrozumiał że nie czuje się komfortowo w takiej pozycji i myślę że zrozumiał moje przesłanie. Do końca filmu siedziałem z podkulinymi kolanami, starałem się nie skupiać na filmie ponieważ wydawał się straszny ale nie dało rady. Do tej pory moje palce były zaciśnięte na moich rękawach. Gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe odetchnąłem z ulgą. Rozprostowałem swoje ręce gdy zapalili się światło.
- Słuchajcie, ja z Marc'em chyba już pójdziemy ale jak chcecie to wy możecie tu zostać i obejrzeć coś jeszcze. Andrew pozwolił tu być do północy, czyli jeszcze ponad dwie godziny - Powiedziała wpatruąc się w każdego pokolei za to Marc całą swoją uwagę zwracał na dziewczynę ktorą zapewne zaraz pójdzie gdzieś puknąć
- Jasne - Odpowiedział pogodnie James. Porzegnaliemy się z dwójką osób i zaraz zaczęła się kłótnia o film który będziemy oglądać.
Zauważyłem spojrzenie Mike'a które zapraszało mnie na miejsce obok niego. Z szerokim uśmiechem usiadłem obok niego ale przecież dwie osoby wyszły czyli że dwa miejsca się zwolniły. Zaraz obok mnie pojawił się James. Gdy kolejny film się właczył odetchnąłem gdy nie okazał się horrorem.
Swoją dłoń trzymałem na swoim kolanie, dokładnie tak samo jak Mike trzymał swoją. Światło zgasło a jedyne światło które oświetlało pokój to te z telewizora. Wpatrywałem się w film z większym zaciekawieniem niż przy po przednim. Ten film to jakaś komedia. Kiedyś już go oglądałem z bratem ale było ciekawe i mógłbym to obejrzeć po raz kolejny.
Gdy poczułem delikatny dotyk na mojej dłoni szybko spojrzałem na nią. Mike wsuwał swoje palce pomiędzy te moje, swoje ślepia miał wpatrzone w telewizor i nie zwracał uwagi na mnie chodź widziałem ten uśmiech pod jego nosem. Podciągnąłem kolano do siebie tak aby James który siedział obok mnie nic nie zauważył. Mike splotł nasz palce i już nie ruszając dłonią wróciłem do oglądania filmu.
Minęła już z godzina tego filmu a ja czułem jak odrobinę przysypiam. Starałem się nie odpłynąć co było trudne i to nie dlatego że film był nudny, po prostu za wcześnie dzisiaj wstałem. Poderwałem się gdy usłyszałem jak drzwi z hukiem się otwierają, do pokoju wbiegł zadyszany Steave.
- Tu jesteście! - Wykrzyczał w naszą stronę po czym sparł się rękoma o swoje uda - Byłem w waszym domku a tam pustka, dosłownie wdrapałem się na tą górę aby was znaleźć a wy siedzicie se tu, świetnie - Dodał patrząc się na nas. Popatrzyłem na Mike'a po czym spowrotem na Steave'a
- Mamy kłopoty? - Zapytał niepewnie Mike
- No a dlaczego miałbym was szukać? - Zapytał ironicznie po czym udał się do drzwi - Byers, Wheeler idziemy - Powiedział stanowczo a my nie chcieliśmy się z nim kłócić dlatego posłusznie poszliśmy
Posadził nas na jedenj z ławek i stanął na przeciwko z założonymi rękami na biodrach. Patrzył się na nas z jakimś wyrzutem jednak ja nie przypominam sobie abyśmy coś przeskorbali
- Miałem z wami porozmawiać już trzy dni temu ale jakoś wypadło mi z głowy. Chodzi mi o to co zrobiliście w szopie - Powiedział patrząc się na nas z gniewem w oczach. Posłaliśmy mu zdezorienotwane spojrzenia bo oboje nie wiedzieliśmy o co dokładnie chodzi - Połamaliście łuk prawda? - No teraz to ma jakiś sens bo faktycznie coś takiego się stało
- Możliwe - Odpowiedział cicho Mike
- Nie będę pytał jak to się stało ale Charlie kazał dać wam jakąs kare, takie sytuacje zdarzają się zbyt często. Pamiętacie jak mówiłem w o imprezie która jest pod koniec obozu? Ostrzegałem was że nie pójdziecie i wydaje mi się, że tylko to mogłoby was czegoś nauczyć, więc gdy rzekoma impreza się obędzie wy macie siedzieć w domku jasne? - Przytaknelismy gdy ten pogroził nam palcem - A wcześniej pomożecie z zorganizowaniem jej - Odpowiedział odsuwając się od nas - Jeszcze jakiś numer a stąd wylecicie. A teraz zmiatajcie bo jest późno - Dodał na sam koniec poklepując nas po ramieniu po czym odszedł zostawiając nas samych
Odwróciłem się w stronę bruneta gdy ten dosłownie podtrzymywał śmiech. Szczerze to nie zależało mi na tej imprezie, nigdy nie lubiałem takich wydarzeń i mam nadzieję że Mike nie jest za to zły. Wiem że to bardziej jego klimaty ale myślę że mógłby odpuścić.
- Jesteś zły?- Zapytałem a ten jeszcze bardziej się roześmiał
- Zły? Żartujesz, przecież to zapowiadało się nudno. Nikogo ciekawego tam nie będzie a osobę którą najbardziej chciałbym oglądać, będzie odczekiwac ze mną karę w naszym domku - Powiedział lapiąc mnie za dłoń - A nie wieże że ty chciałeś tam iść, nie wyglądasz na osobę która lubię takie klimaty
- Nie wiesz jeszcze o mnie wszystkiego ale masz rację, nie lubię imprezować - Przyznałem mu rację wstając z ławki
- A ja się zgadzam z tym że nie wiem o robię wszystkiego - Wstał ciągnąć mnie za rękę - Chodź, poznamy cię bliżej - Dodał głupkowato się uśmiechając po czym zaczeliśmy biec w stronę naszego domku.
***
Czyżby rozdział trzeci dzień z rzędu? Nie możliwe? A jednak. Mam nadzieję że wam się podoba a jeśli macie jakieś uwagi piszcie
CZYTASZ
𝑆𝑢𝑚𝑚𝑒𝑟 𝐶𝑎𝑚𝑝 |BYLER|
Romantizm17-letni William Byers jedzie na letni obóz ze względu na swoją przyjaciółkę Jane. Na parkingu przed wyjazdem spotyka chłopaka który na początku nie przypada mu do gustu i sam jego uśmiech go irytuje. Tak samo jak tego drugiego irytuje obecność Will...