M.
Dzisiaj obiad minął inaczej niż zwykle. Cały czas rozmawiałem z Willem. Chłopak okazał się być miłym i bardzo uprzejmym, miał bardzo podobne poczucie humoru do mojego przez co nie mogliśmy przestać się śmiać. Teraz żałuję że ten tydzień minęliśmy w stanie wojny.
Gdy ja rozwmawiałem z Williamem reszta naszych przyjaciół bacznie nam się przyglądała. Zapewne nie spodziewali się że nawiązemy razem jakiś kontakt, tak samo w sumie jak ja.
Po obiedzie wyszliśmy całą paczką przed stołówkę i rozsiedliśmy się przy drewnianych stołach. Ja usiadłem na krawędzi ławki obok Dustina a na przeciwko mnie usiadł Will. Słonce nie grzało dzisiaj tak bardzo jak zwykle, było pochmurnie i wiał lekki wiatr. Mimo to dalej było ciepło.
- Lubię ale ta jest lepsza - oznajmił Will ukazując mi swój ekran telefonu. Była tam nazwa jednego z utworu ulubionego zespołu mojego i szatyna. Właśnie się dowiedziałem że również mamy bardzo podobny gust muzyczny.
- Myśle że mają lepsze - powiedziałem przeszukując swoją playlistę a chłopak od razu zrobił to samo.
- Nie wierze że wy dwoje macie tyle wspólnego - oznajmiał Dustin przerywając swoją rozmowę z Lucasem. Spojrzałem na Willa który już wcześniej patrzył na mnie i oboje wzruszyliśmy ramionami - To że Mike ich słucha to wiem bo nawija mi o tym od trzech lat ale ty- spojrzał na willa - Wiesz że nie musisz kłamać aby się do niego dopasować - zmarszczyłem brwi, naprawdę miałem nadzieję że Dustin żartuje. Nie powinien mówić tego w mojej obecności. A co jeśli jednak ma rację i to wszystko co nas łaczy to kłamstwo dlatego że szatyn nie chce wyjść na gorszego.
Spojrzałem na chłopaka a ten tylko cicho się zaśmiał i zaraz po tym wyciągnął spod swojej bluzki srebrny łańcuszek z logo omawianego zespołu. Odetchnąłem z ulgą że jednak Dustin nie miał racji, naprawdę uważam że mógłbym mieć dobry kontakt z szatynem.
- Błagam cię, serio uważasz że mógłbym udawać kogoś kim nie jestem dla kogoś takiego jak on - powiedział przez śmiech a ja jeszcze bardziej zmarszczyłem brwi - bez urazy ale no - spojrzał na mnie razem z Dustinem i oboje się zaśmiali
- Wybacz Will że tak cię osądziłem ale po prostu jeszcze nigdy nie widziałem nikogo kto tak dobrze się z nim dogadywał - powiedział popijając swój sok - Pasujecie do siebie - dodał i zaraz po tym odwrócił się spowrotem do lucasa
Spojrzałem na chłopaka przedemną a ten tylko wzruszył ramionami. Zacząłem rozmyślać nad słowami Dustina, może faktycznie z nikim innym się tak nie dogadywałem wcześniej. A to że pasujemy do siebie mam nadzieję że w tej przyjacielskiej wersji.
Chwile jeszcze rozmawialiśmy o muzyce kiedy nagle o stół po naszej stronie oparł się dosyć niski kruczowłosy chłopak. Miał szmaragdowe oczy a jego włosy były czarne jak smoła. Był to James, chłopak z żeglarstwa. Od razu wszyscy zwróciliśmy na niego uwagę bo to trochę nie codzienne że ktoś się do nas dosiada
- Cześć wam - przywitał się krótko na co wszyscy mu odpowiedzieli. Chłopak skierował się w stronę Willa i ukucnął obok niego - Cześć Will- powiedział ponownie na co Will mu lekko pomachał. James oparł się rękoma o kolana chłopaka i wpatrywał się w bruneta co znowu wzbudziło we mnie dziwne uczucie - czy mógłbyś mi pomóc ogarnąć w szopie, Charlie mnie poprosił a samemu mi się nie chce - powiedział błagająco a ja od razu popatrzyłem na szatyna
- Wybacz ale ja właśnie rozmawiałem - powiedział dosyć miło wskazując na mnie .
- Tylko chwilkę, towarzystwo mi się przyda - dalej intensywnie wpatrywał się w Willa co mnie trochę irytowało
- Wiesz ja naprawdę wolę zostać - Mówił szatyn z przybranym sztucznym uśmiechem a drugi chłopak już praktycznie ciągnął go za rękę. Miałem już wstać i coś powiedzieć jednak zostałem wyprzedzony
- Tych dwoje to zabieram ja- powiedział Steave wyrywając willa od jamesa - Ty Wheeler też wstawaj - pociągnął mnie za koszulkę i zaczął prowadzić w stronę pokoju spotkań czyli pokój w którym można sobie posiedzieć i odpocząć. Spojrzałem w kierunku willa a ten tak samo jak ja miał szeroko otworzone oczy - Słyszalem skragi na temat zachowania waszej dwójki i serio zachowujecie się jak dzieci - powiedział rzucając nas na jedną z kanap - Ile wy macie lat żeby wpychać się do jeziora?!- zapytał lekko zdenerwowany - Mi nie przeszkadzacie ale bardzo dwnerwujecie waszego trenera, który kazał mi z wami pogadać
- Przepraszamy?- powiedziałem nie pewnie
- Nie mnie. Przeprosicie Charliego i ogarnijcie się wreszcie - powiedział lapiąc się za głowę. Naprawdę go nie rozumiem przecież nie robiliśmy niczego takiego żeby przeszkadzać innym - Słuchajcie ja naprawdę nie chce ale mi kazano więc muszę wymierzyć wam jakąś karę - powiedział długo się zastanawiając. Wokół nas stało parę osób, niektórzy zajmowali się sobą a inni podsłuchiwali naszą głupią rozmowę - a więc jutro rano wstaniecie wcześniej, jeszcze przed porannym treningiem i przygotujecie sprzęty na wasze zajęcia. Łucznictwo tak? Charlie później wam wszystko wytłumaczy. A jeśli dalej wasze zachowanie się nie zmieni nie będziecie mogli iść na imprezę pod koniec obozu, a to podobna najlepsza część tego obozu więc teraz idźcie i już nikomu nie przeszkadzajcie - odszedł od nas głośno wzdychając
Wyszliśmy z szatynem na zewnątrz, nie mogłem powstrzymać śmiechu dlatego też nim wybuchłem. Will za to miał bardzo skwaszoną mine. Nie czekaliśmy długo a nasi znajomi podbiegli do nas, już bez Jamesa co bardzo mnie cieszyło.
- Czego chciał? - zapytał Dustin a ja dalej się śmiałem
- Z czego się śmiejesz?- zapytał leniwie Will
- Nie widziałes jego miny?- przerwałem na chwilę swoje śmiechy
- Tobie chce się wstawać tak wcześnie i do tego pracować? Ja o tej godzinie nie kontaktuje!- powiedział rozkladając ręce
- Macie karę?- dopytał Dustin a ja mu przytaknąłem - No nieźle
- A nie chcesz może iść tam sam? Bo wiesz ja bym chętnie pospał trochę dłużej - próbował a ja tylko prychnąłem
- Chciałbyś - odpowiedziałem i pociągnąłem go za jego koszulkę - chodź, idziemy do trenera bo później nie będzie mi się chciało- zaczęliśmy się kierować w stronę Jamsa który akurat rozmawiał z Troyem. Chcieliśmy się zapytać gdzie jest Charlie żeby nie szukać go po całym obozie a chłopak podobno pomagał mu wcześniej.
Po rozmowie z blondynem dowiedzieliśmy się że mamy już przed godziną szóstą rano zjawić się na dole i rozkładać potrzebne rzeczy. Widziałem smętny uśmiech Willa. Chłopak uwielbiał spać i naprawdę nie podobała mu się ta kara
- Jeśli pójdziesz wcześniej spać to się lepiej wyśpisz- powiedziałem ciągnąc szatyna w stronę jeziora
- Chciałbym ale cholernie chrapiesz- stwierdził zakladając ręce .
- To nie ja! - Wykrzyczałem w jego stronę - Założę się że to Dustin bo ja i tak nie chodzę spać tak wszystko
- Yhy - cicho mruknął pod nosem i się zatrzymał wpatrując w jezioro. Popatrzyłem na niego i usmiechnąłem się pod nosem. Podszedłem do niego i delikatnie uderzyłem go w ramię
- Gonisz! - Wykrzyczałem i uciekłem, zaraz po tym słyszałem cieche wrzaski chłopaka tak bym się zatrzymał ale ja się nie dawałem. Widziałem jak próbował mnie dogonić jednak na marne.
***
Mam nadzieję że rozdział wam się podoba a jeśli macie jakieś uwagi piszcie
CZYTASZ
𝑆𝑢𝑚𝑚𝑒𝑟 𝐶𝑎𝑚𝑝 |BYLER|
Romance17-letni William Byers jedzie na letni obóz ze względu na swoją przyjaciółkę Jane. Na parkingu przed wyjazdem spotyka chłopaka który na początku nie przypada mu do gustu i sam jego uśmiech go irytuje. Tak samo jak tego drugiego irytuje obecność Will...