XIX. Cieszę się, że ciebie mam

41 3 14
                                    

Stephanie

Przez cały następny dzień myślałam jak tu połączyć ze sobą Ethana i Olivie, kiedy siedziałam na swoim łóżku a Nathan obok mnie nagle do mojej głowy wpadł cudowny plan

- Widzę nad twoją głową żarówkę- zażartował

- Dobrze widzisz, już wiem co trzeba zrobić

- Już jestem ciekawy co takiego wymyśliłaś

- Dobra, słuchaj. Kiedy Olivia do mnie przyjdzie powiem jej żeby poszła na chwilę do pokoju Ethana bo coś tam zgubiłam ale oczywiście będzie to kłamstwem a on już tam będzie siedział jak zwykle, w tym wszystkim ja mam swój plan i ty też, ty jako przyjaciel mojego brata zajmiesz go czymś na chwilę, kiedy Olivia wejdzie masz się ewakuować pod jakimś pretekstem, natomiast kiedy wyjdziesz ja zamknę drzwi na klucz od pokoju żeby nie mogli uciec, takimi o to sposobem wyjaśnią sobie pare rzeczy, być może porozmawiają o swoich uczuciach i tak o to mój plan działania wyjdzie- skoczyłam mówić na co chłopak był w totalnym szoku

- Wow

- Wiem cudowny plan ale musimy go wcielić w życie. Także ja teraz zadzwonię do Olivii a ty idź do mojego brata- wzięłam telefon do ręki po czym wybrałam jej numer

- Halo

- Cześć, mam do Ciebie małą prośbe

- Jaką??

- Czy mogłabyś przyjechać do...- chciałam mówić dalej ale poczułam owijające się ramiona wokół mnie i usta pewnego osobnika na szyi, przez co przeszedł mnie dreszcze- do mnie

- A co się stało??

- Bo, zginęła mi...- nie dokończyłam ponieważ teraz jego usta zjechały na ramię a później na drugą stronę szyi-
bransoletka- prawie że jęknęłam z przyjemności na co jego usta rozszerzyły się w uśmiechu

Dostał jebaną satysfakcję

- A zostawiłam ją gdzieś w pokoju Ethana a nie chcę mi się szukać samej bo ma bulder

- Okej, zaraz będę. Pa

Nie zdążyłam nic powiedzieć bo zostałam lekko popchnięta na plecy po czym poczułam jego usta na swoich, odwzajemniłam pocałunki co jemu się spodobało

- Olivia...zaraz...tu...będzie- powiedziałam między pocałunkami

- Ale narazie jej tu nie ma

Zawsze ma jakiś argument którego się nie da podważyć

- To jak??- zapytał a ja się zaśmiałam

- No nie wiem, pomyślmy...- zrobiłam zamyśloną minę- Może tak....a może nie- spojrzałam na niego i widziałam że się niecierpliwi

Moje ulubione zajęcie to droczenie się z nim

- Stephanieeee, co będziemy robić kiedy nasz plan już się uda??- zmienił temat ale nie zmieniał pozycji w której jesteśmy

- Kochaniutki chyba ci się coś pomyliło, to jest mój plan a nie nasz

- Nie łap mnie za słówka- wstał ze mnie po czym usiadł razem że mną wygodniej na łóżku, wtuliłam się w niego i powiedziałam:

- Cieszę się że cię mam, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, przy tobie zapominam o całej chorobie, o całym życiu, jesteśmy tylko ty i ja, nikt więcej. Jesteś moją nadzieją, promykiem słońca który rozjaśnia mój pełen smutku wyraz twarzy w piękny uśmiech, jestem szczęśliwa, mam nadzieję że będzie tak do ostatniej chwili mojego życia, czyli przez 4 dni- po chwili poczułam jak spada na mnie coś mokrego, spojrzałam na chłopaka, kiedy zauważyłam spływajace łzy po jego policzkach zrozumiałam, teraz nie ukrywał się, nie starał się być silny przede mną...dla mnie

A Chance MeetingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz