Uwielbiałam pracę na uczelni w szczególności za różnorodne godziny, w których muszę się tam pojawiać. Byłam zaangażowana zarówno w spotkania ze studentami, jak i w projekty w instytucie. Jednak w okresie świąt dawałam sobie pewną dyspensę na mniejszą ilość godzin, na co łaskawie mój szef przymykał oko. Dlatego też, tego pięknego dnia po nakarmieniu Newtona, wciąż w parku, leciałam na szmacie, polerując mieszkanie od góry do dołu. Świąteczna głupawka – najwyższego stopnia. Nie nawiedziłam tego, jednak wychowana w duchu tradycyjnego przygotowania do świąt, sprzątałam w rytm świątecznych piosenek. Święta w domu bez zapachu pasty do polerowania podłóg, nie była takie, jak powinny być. I najważniejsze! W wysprzątanym domu, można było ustawić świąteczne drzewko.
Po kilku godzinach, utracie dwóch świeżo zrobionych paznokci i oceanie kawy, z dumną spojrzałam na swoje dzieło – mistrzostwo świata. Zawczasu wyciągnęłam z piwnicy moje ozdoby świąteczne, które grzecznie czekały na swoją kolej i już miałam zabierać się do dekorowania drzwi wejściowych, gdy usłyszałam dzwonek telefonu, który przyporządkowałam mojemu bratu.
– Czego duszo pragniesz? – zapytałam.
– Cześć Poluś.
– Nie ma czasu. Streszczaj się.
Kochałam go, lecz w tym momencie, niezbyt mocno. A po jego pierwszych wydukanych do telefonu słowach, zdawałam sobie sprawę, że poprosi mnie o coś, czego nie będę mogła odmówić.
– Bo wiesz... to mieszkanie, które teraz remontuje...
– Wyduś to z siebie, bo przycisnę cię stopą renifera do podłoża.
– Pola, ty i te twoje porównania.
– Gadasz czy nie? Dekoracje mi leżą odłogiem.
– Dekorujesz – powtórzył za mną zrezygnowany. Od najmłodszych lat, rozumiał, że w tym momencie nikt nie powinien mi przeszkadzać.
– Piotrek, słucham. Masz ostatnią szansę na wypowiedź. Jedno stęknięcie więcej i się rozłączam!
– Poluś hydraulik mi nawalił. Zostały tylko krany.
– Co? Mam ci zakładać karny?
– Nie znajdę nikogo, a jest ich tylko cztery. Jeden w kuchni, trzy w łazience. Sam wciąż gładzie kładę. I maluję. Chłopaki się pochorowali. Za bardzo ich cisnąłem.
– I teraz chcesz mnie cisnąć?
– Pola, to ważne.
– Piotrek, nie pierwszy raz obsuniesz się z robotą.
– Ale to przyjaciel.
– Jak przyjaciel, to weź go do siebie.
– To nie takie proste. Proponowałem, ale nie chce.
– No to ma koleś problem. Nie potrafi sam tego zrobić?
– Wyjechał, a ja obiecałem, że przynajmniej będzie miał gdzie się wykąpać jak wróci. Pola, facet nie raz uratował mi dupę. Bez niego pewnie teraz byłbym bankrutem i mieszkał pod mostem, a moje dzieci jadły kamienie.
– Ty to wiesz, jak człowieka podejść – westchnęłam.
– Dziękuję! Wynagrodzę ci to!
– Oczywiście, że wynagrodzisz. Ile płacisz?
– Mam ci zapłacić za te krany?
– A co myślałeś? Przyda mi się trochę grosza przed świętami.
– Standardowa stawka za godzinę? Odpowiada?
– Niech będzie. Jutro wpadnę po pracy.
– Poluś, a nie mogłabyś dziś? Proszę.

CZYTASZ
Świątecznie przechwycony -WYDANA
Chick-LitKomedia romantyczna, prosto z polskiego miasta, zaprawiona duża ilością przyprawy piernikowej i humoru Grincha 🎄 W ramach kalendarza adwentowego ukaże się się w 12 częściach, które będą dodawane w nieparzyste dni grudnia, zaczynając od pierwszego �...