Wpatruję się w zielone kafelki na ścianie przychodni weterynaryjnej. Lekarz widząc w jakim stanie jest Fred przyjął nas poza kolejką. Mój przyjaciel jest za drzwiami gabinetu, a ja umieram ze strachu. Wyprosili mnie tłumacząc się jakimiś dodatkowymi badaniami. Ja jednak boję się, że stało się najgorsze. Może go właśnie reanimują?
Na samą myśl wątłego ciałka zwierzaka robi mi się słabo. Muszę oprzeć się o ścianę, inaczej za chwilę upadnę. Pani siedząca koło drzwi patrzy się na mnie ze smutkiem. Mam wrażenie, że chce coś powiedzieć, może nawet pocieszyć. Ale widzę, że się poddaje. Nie dziwię się, w takiej chwili żadne słowa nie będą odpowiednie i mile widziane.
Nie wiem, co zrobię jak Fred odejdzie. Moje życie straci już jakiekolwiek sens. Kurwa, co mi strzeliło do głowy. Dlaczego nie mogłem iść do jebanego łóżka. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nigdy. Obiecuję sobie, że jak tylko Fred przeżyje przestanę pić. No może nie do końca, ale przysięgam, mocno ograniczę alkohol. I postaram się rzucić palenie. I będę zawsze sprzątał. Błagam, niech on tylko przeżyje. Będę się z nim częściej bawił, będzie miał zawsze czystą miskę.- Zapraszam pana. - W drzwiach gabinetu numer dwa staje weterynarz. Ten sam, który zgodził się przyjąć nas poza kolejką. Nogi mam jak z waty, kiedy wchodzę do pomieszczenia. Nie mam pojęcia co za chwilę usłyszę.
- Proszę siadać. - Posłusznie wykonuję jego polecenie. - Nie do końca wiemy jeszcze co dokładnie mu jest. Ale objawy wskazują na bardzo silne zatrucie. Czy nie zostawił pan w domu czegoś nieodpowiedniego? Czegoś co mógł zjeść?
Boże, a więc żyje. Wypuszczam powietrze ze świstem i zaprzeczam. Nie mogę przyznać się do tego, co zrobiłem. Zamawianie jakichkolwiek rzeczy stamtąd na pewno nie jest legalne. Poza tym i tak nie mam pojęcia co wypłynęło z tej przeklętej paczki.
- Co z nim będzie?
- Na razie rokowania są bardzo ostrożne. Mamy do czynienia z zagrożeniem życia. Robimy mu płukanie żołądka i cały czas podajemy leki. Mam podejrzenie, że dorwał gdzieś jakąś trutkę. Ale mówi pan, że nie wychodzi z mieszkania...
- Absolutnie, proszę ratujcie go. - Mam wrażenie, że za chwilę się rozpłaczę. To wszystko moja wina. Jestem jebanym idiotą.
- Robimy co w naszej mocy. Będzie musiał u nas zostać, jak pojawią się nowe informacje, to od razu do pana zadzwonimy. - Lekarz wstaje i daje mi do zrozumienia, że rozmowa jest zakończona. Mam sobie iść. Niestety, nie pozwala mi zobaczyć Freda. Mówi, że ma teraz płukany żołądek. Nie mam wyjścia, podaję weterynarzowi rękę i wychodzę z gabinetu.
- Jak sytuacja? - Kobieta, która wcześniej mi się przyglądała wstaje i idzie w moim kierunku.
- Żyje, rokowania ostrożne.
- Proszę być dobrej myśli! Moja Pusia była już jedną nogą na tamtym świecie, ale lekarz Pawłowski czyni cuda. Macie szczęście, że akurat był w pracy.
- Dziękuję za miłe słowa. - Uśmiecham się do kobiety i po chwili już jestem na zewnątrz. Dopiero tutaj pozwalam emocjom wypłynąć na światło dzienne. Dosłownie. Łzy lecą mi ciurkiem po twarzy, trzęsącymi się rękami odpalam papierosa. Nie mam ochoty stąd odjeżdżać, chcę być jak najbliższej mojego przyjaciela.
Po półgodzinie jestem nieco spokojniejszy. Płakałem chyba pierwszy raz od dziesięciu lat. Na ogół staram się zgrywać twardego faceta. Mam nadzieję, że nikt mnie nie widział. Wrzucam jedynkę i wyjeżdżam z parkingu, w międzyczasie sprawdzając jeszcze, czy nie ma nowych wieści z kliniki. Niestety, zero nowych połączeń. Walę w kierownicę, ale szybko się uspokajam. Zdaję sobie sprawę jak komicznie to wygląda.
Po drodze wstępuję do sklepu. Kupuję kilka mocnych środków czystości i nowe opakowanie rękawiczek jednorazowych. Muszę jak najszybciej się tego pozbyć.
CZYTASZ
Nie Odbieraj Mnie
Mystery / ThrillerDominik prowadzi samotne, bezbarwne życie. Jego dni ograniczają się do pracy w korporacji, jedzenia i przesiadywania w internecie w towarzystwie puszki piwa. Pewnego dnia postanawia zamówić tajemniczą przesyłkę z darkwebu. Po jej otrzymaniu oddałby...