15.

30 5 4
                                    

- Siema stary, w końcu jakiś browarek? - Grzesiek odbiera telefon po trzech sygnałach.
- Sory, nie tym razem. Mam do ciebie ogromną prośbę.
- Już się boję. - Kumpel śmieje się, ale wiem, że za chwilę przestanie.
- Pójdziesz do mnie do mieszkania. Klucze weźmiesz od sąsiadki, pani Leokadii. Fred jest u niej. Powiem jej, że wpadniesz. Jak coś to pracujemy razem, a ty musisz wziąć jakieś papiery do roboty. Okej?
- Gdzie teraz jesteś?
- Nie mogę powiedzieć, wyjaśnię ci wszystko na żywo. Z mieszkania weźmiesz maskotkę. Jest w worku pod zlewem. Wyślesz mi ją paczkomatem. Podam ci adres.
- Dominik? Czy ty coś brałeś? - Domyślałem się, że o to spyta. Który normalny facet prosi o przesłanie mu pluszaka.
- Nie kurwa, Grzesiek, skup się. To sprawa życia i śmieci. Dosłownie.
- Zaczynam się ciebie bać...
- Pomożesz mi? - Kumpel zaczyna mi grać na nerwach. Jeśli jeszcze dziś nada paczkę to powinna być u mnie pojutrze. A to oznacza jeden dzień bezczynności. To w tej sytuacji okropnie długo.
- Pomogę. Od tego są kumple, nie? Może przywiozę ci to osobiście? Może potrzebujesz jakiegoś wsparcia?
Już chcę wykrzyczeć, że tak. Niech przyjedzie! Tak bardzo chciałbym, żebyśmy byli w tym gównie razem. Rzecz jasna, nie mogę tego zrobić. Nie mogę narazić swojego najlepszego przyjaciela. I tak już wystarczająco rzeczy spieprzyłem.
- Nie, to jest bardzo zły pomysł. I przede wszystkim niebezpieczny.
- Daj spokój, ty nieraz wyciągałeś mnie z opresji. Pamiętasz ostatnio? Zabalowałem, a ty powiedziałeś Justynie, że masz złamane serce i siedziałem u ciebie.
Boże, on naprawdę nic nie rozumie. Jego problemy wydają mi się takie przyziemne, nic nie znaczące. Najgorsze jest to, że nie mogę mu nic powiedzieć.
- Słuchaj, muszę załatwić to sam i kiedyś mi za to podziękujesz. - O ile będziemy mieli okazję jeszcze się spotkać, oczywiście mu o tym nie wspominam. - Proszę cię jedynie o przysłanie tej jebanej maskotki. Nie pytaj mnie o nic więcej. Po prostu powiedz, czy to zrobisz.
- Dobra, już dobra. Ale naprawdę zaczynam się martwić. - Martwić to się dopiero zacznie. Jak zobaczy, w jakim stanie jest ten pluszak. Pomyśli, że zwariowałem.
- Zadzwonię do sąsiadki. Uprzedzę, że będziesz. Dasz radę zrobić to jeszcze dzisiaj?
- Dobra, zaraz jadę.
- Dzięki, i bez względu co sobie pomyślisz, ta rozmowa i sytuacja musi zostać między nami. Po prostu musi, rozumiesz?
Przyjaciel potakuje ale słyszę, że ma niepewny głos. Upewniam się jeszcze trzy razy, że nic nikomu nie powie. Mam nadzieję, że dotrzyma tajemnicy.
Kończę rozmowę i dzwonię do pani Leokadii. Zapewniam, że świetnie bawię się na wyjeździe i opisuję jak wygląda mój kumpel. Wolę mieć pewność, że sprawdzi, czy to na pewno on. Zrobiłem się strasznie podejrzliwy, ale to chyba nic dziwnego patrząc na sytuację w jakiej się znalazłem.
Ruszam i kieruję się w stronę restauracji. Muszę coś zjeść, poza tym nie mam ochoty wracać do hotelu. Siadam na zewnątrz i zamawiam dużą pizzę. Nie pamiętam kiedy ostatni raz to jadłem. Dobieram dwa sosy i colę. Mam wielką ochotę na zimne piwko ale niestety, prowadzę. W drodze powrotnej zahaczę o jakiś sklep i uzupełnię zapasy na wieczór.
W momencie, gdy kelner stawia przede mną pachnący posiłek rozlega się dźwięk telefonu. Wstaję od stolika i odchodzę kawałek dalej odpalając papierosa.
- Kurwa, czy ty masz jakieś kłopoty? - Oho, Grzesiek chyba jest już u mnie w mieszkaniu.
- Nie... To znaczy tak, to znaczy trochę, ale staram się je ogarnąć. W sumie to nawet nie ja - plączę się nie wiedząc, co mu odpowiedzieć.
- Nie podoba mi się to. Czemu trzymasz to coś pod zlewem? Czemu chcesz żebym ci to wysłał?
- Ciszej. - Albo mówi za głośno, albo ja bzikuję. - Po prostu mi to wyślij. Wysłałem ci esemesem adres paczkomatu. Zrób to jak najszybciej i na razie zapomnij o całej sprawie.
- Jak, kurwa, jak? To coś będzie mi się śniło po nocach.
- Muszę kończyć. - Nie wytrzymam dłużej tej rozmowy. Poza tym burczy mi w brzuchu, a na stole stygnie pizza. - Wyślij mi to i pamiętaj, nikomu ani słowa. Mam nadzieję, że mogę na ciebie liczyć. Jak wrócę, to się spotkamy i wszystko ci wyjaśnię, obiecuję.
Nie czekając na odpowiedź, kończę połączenie. Mam nadzieję, że Grzesiek da mi spokój. Źle się z tym wszystkim czuję, ale nie mogę mu powiedzieć prawdy. Robiąc to, naraził bym go na niebezpieczeństwo. Wracam do stolika i wgryzam się w miękkie ciasto pizzy. Zdążyła już nieco wystygnąć, ale to nic. Jestem tak głodny, że w ogóle mi to nie przeszkadza.
Wsiadam z powrotem do samochodu i kieruję się do supermarketu. Kupuję przekąski, butelkę wódki i jakieś soki. Bez porządnego drinka na pewno nie dam rady dzisiaj zasnąć. A korzystając z okazji, że jutro nie mam nic do roboty napierdolę się jak świnia. O tak, to brzmi jak idealny plan na dzisiejszy wieczór.
Parkuję dwie ulice dalej i zmierzam w stronę budynku na piechotę. Bezpieczniej się czuję, gdy auto z nadajnikiem stoi trochę dalej. Chociaż oni i tak wiedzą, gdzie jestem...

Nie Odbieraj MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz