Jest druga w nocy. Piję trzecie piwo i przeglądam galerię zdjęć. Roi się tam od szczęśliwych twarzy, ta dziewczyna miała naprawdę udane życie i fajną rodzinę. Co ja pieprzę, ma, nie miała! Wstydzę się, że powiedziałem to w czasie przeszłym. Tak, jakby już nie żyła... Dalej widzę zdjęcia małego kundelka, leży, siedzi, jest w jakimś czerwonym ubranku, dalej na jakiejś łące. Moją uwagę przyciąga sześć zdjęć z najświeższą datą. Jedno przedstawia kawałek samochodu, widać na nim tylne siedzenie i rąbek tylnej szyby. Jest przyciemniona, niemalże czarna. Zdjęcie jest tak ciemne, że muszę zwiększyć jasność na maksa, aby cokolwiek zobaczyć. Na kolejnym widać tył głowy jakiegoś łysego faceta. Po przyjrzeniu się, widzę, że na głowie ma tatuaż, to chyba wąż. Zdjęcia są tak kiepskiej jakości, że naprawdę ciężko cokolwiek z nich odczytać. Dalsze wyglądają, jak czarna plama, nic na nich nie zobaczę. Wnioskuję, że dziewczyna robiła zdjęcia drogi, jaką przebyła z tym draniem. A potem zabrali jej telefon...
Przez chwilę zastanawiam się, czy powinienem poinformować jej rodziców o tym odkryciu. Szybko jednak wybijam sobie ten pomysł z głowy. Przecież oni od razu powiadomiliby policję. Przestaję już logicznie myśleć. Wchodzę w wiadomości, ostatnia została wysłana do tego Wojtka. Otwieram szeroko oczy widząc link z lokalizacją. Niestety, wiadomość nigdy nie została dostarczona.
***
Tej nocy w ogóle nie spałem. No, może zapadałem w drzemki trwające dwadzieścia minut, a potem budziłem się zlany potem. Myślę, że przez to jestem jeszcze bardziej zmęczony, niż jakbym nie spał wcale. Wychodząc z domu kupuję w osiedlowym sklepie energetyka i wypijam go duszkiem. Wiem, że to tylko na chwilę postawi mnie na nogi. Wsiadam do auta i bardzo powoli ruszam w stronę firmy. Staram się nie rzucać w oczy, nie chcę, żeby zatrzymała mnie policja. Boję się, że zauważyliby moje zdenerwowanie i zaczęli dociekać, a ja nie umiałbym skłamać, że wszystko jest w porządku. Wzdrygam się na samą myśl i skupiam na drodze.
Z ulgą parkuję pod firmą, mam jeszcze chwilę, żeby zapalić. Opieram się o parapet budynku i zaciągam dymem. Pierwszy raz w życiu nie wiem co powinienem zrobić, mam w głowie totalny chaos. Najchętniej pozbyłbym się tych piekielnych rzeczy i wyjechał jak najdalej stąd. Czarna plama na podłodze w przedpokoju przypomina mi o całej sytuacji. Próbowałem zmyć ją wszystkim, użyłem też domestosa. Nawet nie wyblakła! Jest dokładnie taka jak wcześniej.
- Halo? - To z kliniki!
- Witam pana, mam świetną wiadomość. Udało nam się opanować sytuację, Fred jest jeszcze trochę słaby ale nie ma przeciwwskazań, żeby pan zabrał go dziś do domu.
- Świetnie, czy mogę być po szesnastej?
- Oczywiście, do zobaczenia.
Nie wierzę w swoje szczęście. Momentalnie jednak karcę się za wybuch radości. Ja za chwilę zobaczę Freda i zabiorę go do domu, ta rodzina już prawdopodobnie nigdy nie zobaczy swojej córki.
Dzień w pracy mija zaskakująco szybko. Niewiele dziś zrobiłem, myślami byłem zupełnie gdzie indziej. W międzyczasie odebrałem kilka dołujących smsów od matki. Ma pretensje, że nie idę na ślub tego buca Mareczka. Twierdzi, że jestem nierodzinny, myślę tylko o sobie. I w ogóle jestem egoistką, nierobem i samolubem. Mam ochotę zablokować jej numer, ale to jednak moja matka. Postanawiam ją ignorować. Wrzucam dwuzłotówkę do automatu i biorę espresso. Oczy mi się kleją, a ja mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy. Odpalam papierosa i patrzę w niebo. Chyba już wymyśliłem, co zrobię. Tak naprawdę myślę o tym od wczorajszego wieczoru. A smsy od matki tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że to dobra decyzja. Udowodnię jej, że nie jestem takim egoistą za jakiego mnie uważa.
***
- Dzień dobry, ja po kota. - Na szczęście w poczekalni nikogo nie ma. Weterynarz zaprasza mnie do gabinetu i przynosi mojego futrzaka. Fred na mój widok zaczyna głośno miauczeć i domaga się, żebym jak najszybciej przejął go od lekarza. Pakuję zwierzaka w transporter, płacę niemałą sumę i w końcu możemy wracać do domu.
Po półgodzinie mogę wypuścić Freda z transportera. Ten zaczyna od razu zwiedzać mieszkanie, jakby przez dwa dni cokolwiek się tu zmieniło.
- Ej, zostaw to. - Kot zatrzymał się przy czarnej plamie i zaciekle ją wącha. Wiem, że już nic mu nie grozi, bo na sam koniec trzy razy wyszorowałem podłogę preparatem przyjaznym dla zwierząt. Nie podoba mi się jednak to, że w ogóle zbliża się do tego miejsca.
Odpalam laptop i przepisuję link lokalizacji. Zajmuje mi to dobre czterdzieści minut, mylę się przy tym dwukrotnie i muszę zaczynać od nowa. Jasne, że łatwiej byłoby go skopiować, ale przecież nie mogę wysłać wiadomości do siebie. W różowym smartfonie ustawiłem już tryb samolotowy. Mam nadzieję, że nie ma wbudowanego GPS'a. Chociaż jakby miał to na pewno już dawno by ją odnaleźli.
Lokalizacja wskazuje środek lasu, niedaleko plaży. Miejscowość mieści się bowiem nad samym morzem. Przybliżam ale niestety nie ma tu możliwości przemieszczania się ludkiem, jak po zamieszkałych terenach.
"Siema, jakiś browarek wieczorem?" - Grzesiek znów wyrwał się swojej żonie i ma ochotę zaszaleć.
"Niestety dziś nie dam rady, sory, nadrobimy." - Mam nadzieję...
Przeglądam ponownie zdjęcia, zwłaszcza te ostatnie. Niestety, nie dochodzę do żadnych nowych wniosków. Chodzę w kółko po pokoju i zastanawiam się co robić. Czy już do końca postradałem zmysły? Nie mam pojęcia. Chwytam telefon i wybieram numer do szefa.
- Pan Dominik?
- Dzień dobry szefie, ja przepraszam, że tak po pracy, ale potrzebuję wziąć od jutra zaległy urlop. Czy jest taka możliwość?
- Ile czasu?
- Dwa tygodnie?
- Dobrze, wpisuję urlop. I tak mamy teraz luźniejszy okres.
- Dziękuję szefie!
- Miłego wyjazdu.
Pukam trzy razy w drzwi pani Leokadii. Staruszka zaprasza mnie do środka i pokazuje pokaźne pudło stojące w salonie. Ekspres! Na śmierć o nim zapomniałem. Przepraszam kobietę i tłumaczę się przemęczeniem.
- Mam do pani prośbę, jutro muszę wyjechać. Czy mogłaby pani zająć się Fredem?
Staruszka z uśmiechem odpowiada, że to żaden problem. Obiecuję jej, że jutro zostawię klucze. Sobie natomiast obiecuję, że po powrocie kupię jej wielkie pudełko czekoladek. O ile wrócę...
CZYTASZ
Nie Odbieraj Mnie
Mystery / ThrillerDominik prowadzi samotne, bezbarwne życie. Jego dni ograniczają się do pracy w korporacji, jedzenia i przesiadywania w internecie w towarzystwie puszki piwa. Pewnego dnia postanawia zamówić tajemniczą przesyłkę z darkwebu. Po jej otrzymaniu oddałby...