𝟭𝟮: impreza

74 6 0
                                    

Harry nacisnął dzwonek, a chwilę później drzwi do mieszkania otworzyła jej uśmiechnięta dziewczyna, którą kojarzyła z Ministerstwa Magii. Carol McCain była niewysoką blondynką o ciemnych brwiach i ciepłym, orzechowym spojrzeniu, które pomimo szoku, nosiło w sobie ślady wielkiego szczęścia.

- Cześć, Harry! Miło cię widzieć! Do ostatniej chwili myślałam, że nie będziesz mógł wpaść do nas! Syriusz chyba umrze ze szczęścia, gdy cię zobaczy! - Carol zwróciła się bezpośrednio do Harry'ego, który został postawiony na podłodze w przedpokoju. Ciepły ton po części wydawał się nie na miejscu, gdyż było to ich pierwsze spotkanie, ale aparycja chłopca mogła przekonać każdego, do wydobycia z siebie tego, co najlepsze. - Syriusz jest w salonie. Pamiętasz, gdzie to jest, prawda? - Chłopiec energicznie pokiwał głową, po czym wybiegł z pomieszczenia, zostawiając kobiety same. Honore zdjęła płaszcz, wieszając go na wieszaku, po czym wręczyła torebkę prezentową gospodarz imprezy.

- To nic wielkiego, ale dziękujemy za zaproszenie - powiedziała gładko, jak to miała w zwyczaju podczas wielkiej ilości spotkań, które odbywała zamiast Barty'ego, który coraz częściej powierzał jej istotniejsze obowiązki, zamiast tych odpowiednich dla sekretarki. Coraz mocniej zaczynała wdrażać się w pracę przełożonego, który coraz częściej przebąkiwał o emeryturze i spokoju, na które po części już sobie zasłużył.

- Nie zaprosiliśmy cię dlatego, że chcieliśmy. Nie muszę chyba rozwijać tego tematu, prawda? - Po ciepłym tonie nie został nawet cień. Carol przechodząc przez kuchnię wyrzuciła torebkę do kosza, po czym podeszła do jednej z czarownic, którą Honore kojarzyła jeszcze z czasów szkolnych. Wydawało jej się, że wszyscy siódmoklasiści rozstali się w najlepszych możliwych na tę chwilę warunkach, ale widocznie kilka lat robiło swoje. Kilka plotek prawdopodobnie też. Rozejrzała się dyskretnie po pomieszczeniu, po czym przeszła do salonu, w którym praktycznie nikogo, poza Syriuszem i Harrym siedzącym mu na kolanach, nie znała. Westchnęła ciężko, łapiąc za nóżkę od kieliszka, po czym powoli podeszła do oddalonego fotela, siadając na nim bezdźwięcznie. Towarzystwo i tak nie zwróciło na niej uwagi, co w gruncie rzeczy było jej na rękę. Po komentarzu kobiety, która otworzyła drzwi, jasne było, że została zaproszona tylko dlatego, by Harry mógł tu być. Siedziała przez kilka minut w ciszy, gdy przypadkiem jeden z gości zahaczył nogą o dywan, oblewając jej szatę sokiem.

- Przepraszam panią! Nawet nie wiedziałem, że ktoś tu siedzi! - Rzuciła na siebie zaklęcie, po czym ze zmartwieniem zmierzyła się z małym blondynem, który wyglądał, jakby się gdzieś spieszył. Natychmiast wstała, naprawiając szklankę i podając mu ją, z małym uśmiechem. Chłopiec widocznie odetchnął z ulgą, po czym kiwnął jej jeszcze z szacunkiem głową, po czym uciekł do innego pomieszczenia w sobie tylko znanym celu. Zamieszanie w salonie nie zwróciło na nich właściwie żadnej uwagi, ze względu na Harry'ego, który z dumą prezentował w towarzystwie wszystkie "magiczne sztuczki", których zdążył nauczyć się do tej pory. Syriusz wychwalał Pottera ponad wszelkie uwagi swoich przyjaciół, starających się zwrócić uwagę na to, że w tym wieku to nic takiego. Honore ze zmartwieniem ruszyła do kuchni, chcąc odstawić pusty kieliszek i wziąć następny. W głębi duszy ciekawiło ją to, jak rozpieszczony mógłby być jej przybrany syn, gdyby dorastał obok tak dumnego i pysznego mężczyzny, jakim był Black. Mężczyzna podczas swoich nastoletnich lat nigdy nie chciał przebywać w rodzinnym domu. Nigdy nie wyjeżdżał na święta, a wakacje niemalże w całości spędzał z rodziną Potter. Mimo tego, nazwisko robiło swoje.

- To ta pani - powiedział cicho chłopiec, chowając się za suknią swojej matki. Gruby materiał i bogato zdobiona koronka była dokładnie wykonana, tak, jak przystało na Narcyzę Malfoy, która powolnym krokiem zbliżała się do stojącej przy blacie Potter. Carol uśmiechnęła się złośliwie, obserwując całą scenę z odległego rogu, myśląc, że niedoszła miłość mężczyzny, w którym podkochiwała się od wielu lat, w końcu dostaje za swoje. Nie była dobrze doinformowana o tym, co się stało pomiędzy nimi. Black nie zamierzał odpowiadać na jej pytania w tej kwestii, ale zraniony wzrok, gdy czasem o niej mówił, doskonale pozwolił wizualizować jak okrutna w swoim odrzuceniu była. Na początku strasznie sprzeciwiała się zaproszeniu Malfoyów. Dopiero, gdy dojrzała ich podobiznę na Drzewie Genealogicznym w salonie, stwierdziła, że każdy członek rodziny powinien zostać zaproszony. W tej chwili pani gospodarz gryzła się w język, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak wielki błąd popełniłaby. Spektakl przed nią warty był każdej ceny.

Femme Honoré • Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz