𝟰: herbatka w kolorach krwi

136 13 1
                                    

- Promieniejesz. Bycie opiekunką ci służy, ale niestety, dalej nie wyobrażam sobie ciebie z ciążowym brzuchem. To byłoby dość szokujące - zaśmiała się Minerwa, odkładając beżową filiżankę w lilie na talerzyk, a później obserwując jak właścicielka domu podnosi się do góry. Honore na początek odkryła swój specyficzny masochizm, który objawiał się tym, że wszędzie w tym mieszkaniu były lilie. Nigdy nie lubiła tego kwiatu. Owszem, pachniał i wyglądał ładnie, ale za tym pięknem kryła się okropna trucizna, szybkie umieranie oraz bezwiednie wykorzystanie wszystkiego co się da, aby przeżyć. Parszywa roślina, po której Evans odziedziczyła imię całkiem zasłużenie. Wraz z starszą czarownicą odpoczywały razem w magicznie wytworzonej jadalni w mieszkaniu Potter, która najwyraźniej radziła sobie o wiele lepiej, niż pani profesor zakładała. Szczerze powiedziawszy, gdyby to był jej wybór, nigdy nie powierzyłaby w te ręce żadnego dziecka. Mimo pierwszego zaskoczenia, gdy spotkały się w gabinecie dyrektora, gdzie przyznała jej rację i z ulgą przyjęła fakt, że mały Harry w końcu będzie miał normalny dom, teraz była przeciwna tej decyzji. Doskonale znała tą wyuzdaną, rozszczekaną i nieodpowiedzialną czarownicę, która prawdopodobnie tylko marzyła o tym, aby móc szlajać się po barach i sprowadzać tutaj facetów jak popadnie. Nie wierzyła, że kilka lat mogło coś zmienić, nie w tym przypadku. A jednak Harry powoli stawał się doskonale zadbanym, otwartym dzieckiem, które ponad wszystko umiłowało sobie magię i było nad wyraz spokojne oraz grzeczne. Nawet w tej chwili grzecznie siedział obok swojej ciotki, czytając książkę o zaklęciach i nie odzywając się nieproszone. Wyglądało to tak, jakby poza całą uwagę Honore, otrzymywał ją także od kogoś innego, jednak po wystroju pomieszczenia nie mogła zorientować się kogo. W salonie było jednak sporo fotografii, jednak żadna z nich nie wskazywała na to, aby mieszkał tu jeszcze ktoś poza nimi. - Harry, jak ci się mieszka z ciocią? Na pewno nie chciałbyś, aby ktoś inny się tobą zajął? Jestem pewna, że Albus zaraz znajdzie sposób, abyś wrócił...

- Minerwo! - Naprawdę oburzona dziewczyna spojrzała na swoją byłą nauczycielkę z gniewem w niebieskich oczach, a pokój lekko zawirował od natężenia mocy dwójki rozwścieczonych Potterów. Kobieta zadrżała, czując w powietrzu nie tylko magię dziewczyny, ale i jej podopiecznego, który wydawał się równie zły przez tą propozycję. Trzaśnięcie dłońmi w stół było jak grzmot z jasnego nieba, podczas którego cała porcelanowa zastawa zatrzęsła się mocno, a metalowe łyżeczki uderzyły o porcelanę. Honore nie mogła przyjąć do wiadomości, jak bezczelnym można być, aby wprosić się w niedzielne popołudnie na herbatę, tylko po to, aby insynuować, że Dumbledore doskonale poradzi sobie z znalezieniem nowych opiekunów lub odesłaniem chłopca do tych parszywych mugoli. Miał już rodzinę i to taką, która bez wahania zawierzyła mu całe swoje dotychczasowe życie, byleby mógł spokojnie dorosnąć. - Albus nie zrobił nic, aby obronić Harry'ego! Czego nie rozumiesz w zdaniu, że mąż Petunii się nad nim znęcał? Bił go, głodził i zamykał. A ty chcesz oddać go w łapy tego pomyleńca, aby co? Aby go znowu tam odesłał? Mojemu bratankowi jest tu dobrze i żadne z was mi go nie zabierze, chociażbym miała potraktować was Avadą, każdego z osobna. - Z każdym wyrazem uspokajała się i wyciszała. Była to sztuczka, którą podłapała od Severusa jeszcze za czasów szkolnych i działała jak złoto na James'a. Po pierwszym gniewie został tylko zjadliwy ton i zimne spojrzenie, które wręcz wypraszało kobietę z mieszkania.

Minerwa również wstała, oburzona groźbą, której właśnie doświadczyła. Chciała podejść do Harry'ego, ale przeszkadzała jej ta okropna dziewucha, która puściła się prawdopodobnie z każdym chłopcem na swoim roku. McGonagall czuła się bezsilna w tej chwili, więc bez wahania przyłożyła otwartą dłonią w twarz, a później pociągnęła za włosy, aby Potter wylądowała na ścianie. Kalkulacje jednak nie poszły po myśli profesor, gdy głowa byłej uczennicy uderzyła mocno o kant stojącej niedaleko, niskiej komody. Chłopiec zaczął płakać i się wyrywać, gdy nauczycielka próbowała go złapać i przekonać, że od teraz już wszystko będzie z nim dobrze.

Femme Honoré • Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz