Rozdział X

132 11 0
                                    

     Po tej długiej opowieści Gabriel czuł jak łzy napływają mu do oczu. Po prostu siedział na łóżku i myślał. "Nie miałem pojęcia przez co ona przeszła zanim zaczęła u mnie pracować. Ile razy musiała zmieniać pracę, walczyć o dobre miejsce zamieszkania i wykształcenie, o dobre warunki i traktowanie. Nikt nie był wobec niej w porządku... a czy ja byłem? Czy ja ją zawsze dobrze traktowałem? Po tym wszystkim co przeszła była w stanie jeszcze poświęcić swoje zdrowie żeby naprawić moje błędy i użyła zepsutego miraculum pawia. Chciała naprawić moją rodzinę... Właśnie rodzina. Czy ona się czuje jej częścią? A może wcale nie... to moja wina... Nigdy nie myślałem o tym w ten spsób. Tyle ile zrobiła dla naszej rodziny, ile razy poświęciła się się dla mnie, wspierała mnie, rozmawiała z Adrieniem, nieraz nawet się kłóciła o niego. Nieraz walczyła nawet o to żebym pozwolił mu wyjść z przyjaciółmi. Zawsze była przy naszej rodzinie... a my? A ja? Czy traktowałem ją dobrze? Jak jej członka? A może wcale nie... w końcu zakumizowałem ją wbrew jej woli, przeze mnie wiele razy stała się jej krzywda, sprawiłem jej wiele przykrości... I jak ja mogłem jej powiedzieć takie słowa, ostatnio podczas kłótni, że nigdy nie będzie prawdziwą matką dla Adrienia. A przecież to nieprawda, ona jest nie tylko wspaniałą matką dla niego, ale i niezwykle bliską mi osobą. Wcześniej w ogóle tego nie zauważyłem. Że ona znaczy dla mnie tak wiele, że chcę z nią spędzić resztę mojego życia... Nathalie nie dostała ode mnie tego na co sobie zasłużyła. Pewnie nigdy nie czuła się częścią naszej rodziny, a może co gorsza czuje się jak obca osoba? I to wszystko moja wina... Zamiast zobaczyć ile ona dla mnie robi, ja bezwzględnie patrzyłem tylko na swoje dobro, czasem nawet jej kosztem. Ile razy na nią nakrzyczałem, a ona nigdy sobie na coś takiego nie zasłużyła... Muszę jej to wszystko wynagrodzić !!!"

Po tym wszystkich przemyśleniach nadal siedział nieruchomo i spoglądał w jeden martwy punkt.
-G-Gabriel... wszystko w porządku? - Nathalie zmartwiła się i położyła mu rękę na ramieniu. Nagle Gabriel gwałtownie odrówił głowę, spojrzał na asystentkę i krzyknął:
-Przepraszam, Nathalie, tak bardzo Cię przepraszam!!! - wykrzyczał.
-A-Ale za co? - spytała zdziwiona Nathalie.
-Powinien Cię lepiej traktować!
-Ale, Gabriel ja nie rozumiem o czym Ty mówisz...
-Nigdy nie traktowałem Cię dobrze... jesteś wyjątkowa, zawsze mogę liczyć na Ciebie i na Twoją pomoc, ale czy ja kiedykolwiek Ci się za to odwdzięczyłem? Nie! Ciągle żyję przeszłością, zamiast skupić się na teraźniejszości i Cię krzywdzę, moimi słowami, jak ostatnio podczas kłótni i swoim zachowaniem. Zawsze byłem dla Ciebie szorstki i oschły, zamiast wyznać Ci ile naprawdę dla mnie znaczysz i dać Ci to wszystko na co zasługujesz! - Tu poczuł, jak delikatnie robi się czerwony. Nathalie też się zarumieniła.
-Ale... ja nigdy nie narzekałam. Jestem wdzięczna za to co mam. Mam Ciebie i Adriena, bardzo Was kocham, jesteście dla mnie jak rodzina. Niczego więcej nie potrzeba mi do szczęścia. - Spojrzała na zaskoczonego Gabriela i lekko się uśmiechnęła. - Poza tym nikt nigdy tak się o mnie nie troszczył kiedy byłam chora albo kiedy było mi smutno...
-Ja... nie miałem pojęcia... ale i tak bardzo Cię przepraszam za to co ostatnio powiedziałem i... - w tym momencie kobieta mocno go przytuliła.
-Zapomnijmy o tym... I chodźmy na śniadanie.
-Emm... Nathalie... jeszcze jedna sprawa...
-Słucham? O co chodzi?
-Bo... ja... muszę Ci się do czegoś przyznać... - tutaj szef trochę się zawahał. - Ja... przeczytałem ten list, wiem, że nie powinien, bardzo Cię za to przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać, bo bardzo się o Ciebie martwiłem... - wykrzyczał nagle na jednym oddechu. Nathalie patrzyła na niego przez chwilę zdezorientowana, a kiedy dotarło do niej o co chodzi Gabrielowi powiedziała:
-Już trudno, nic nie szkodzi, rozumiem, że się o mnie martwiłeś, ale następnym razem tak nie rób... a teraz chodźmy na śniadanie, jestem już głodna.
-Dziękuję za wyrozumiałość. - odpowiedział Gabriel i kamień spadł mu z serca.

-Nathalie, a jak się dzisiaj czujesz? - dopytywał się nadal zmartwiony stanem swojej asystenki.
-Teraz już o wiele lepiej... Kiedy z Tobą porozmawiałam. Nadal mi przykro z powodu brata, bo już go z nami nie ma i bardzo za nim tęsknię, ale pogodziłam się już z tym. I tak nie utrzymywaliśmy kontaktu. Z resztą to już przeszłość, pora skupić się na teraźniejszości...
-Masz rację. - rzekł Gabriel, po czym dodał w myślach - zawsze będę Cię kochać Emilie, ale pogodziłem się już z Twoim odejściem, to przeszłość... tak jak powiedziała Nathalie: pora skupić się na teraźniejszości...

"WYRZUTY SUMIENIA" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz