Kilka dni później
- Brooke! - usłyszałam za plecami czyjś głos
Skończyłam właśnie ostatni wykład na dzisiaj i w pośpiechu opuszczałam uniwersytet. W pośpiechu, bo naprawdę mocno chcę się walnąć na łóżko i zasnąć nie martwiąc się o nic innego. Odwróciłam się na pięcie, ale mój wzrok mówił raczej, że nie po drodze mi spotkania.
- Wszystko dobrze? - podniosłam wzrok na osobę, która mnie wołała
- Aron - bardziej stwierdziłam niż zapytałam - Co ty tu robisz?
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. Wszystko dobrze?
- Tak, raczej tak. Przepraszam, nie zauważyłam Cię
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się - Jesteś chętna pójść dziś na jakąś kolację czy lepiej odprowadzić Cię jedynie do mieszkania? - spytał głosem, który momentalnie przeszył całe moje ciało.
- A gdzie byś chciał pójść? - spytałam
- Chciałbym zabrać Cię na kolację... Co ty na to? - spytał
- Dobrze, ale szczerze jestem padnięta - uśmiechnęłam się krzywo
- To w takim razie zapraszam do mnie. Obejrzymy film, zamówię pizzę
- Dobra - ten pomysł mi się spodobał
~~~~~~~~
Szczerze mówiąc połowę filmu, który włączył przespałam. Nie był nudny, raczej ja byłam ledwo żywa. Gdy obudziłam się na napisach zauważyłam, że Aron przykrył mnie kocem, nawet nie pamiętam kiedy. Podniosłam się po chwili do pozycji siedzącej.
- Przepraszam... - powiedziałam cicho - nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam
- Nie przepraszaj, nic się nie stało, jak chcesz możesz iść do mojej sypialni, ja prześpię się tutaj i jutro odwiozę Cię na uczelnię - uśmiechnął się czule do mnie
- Naprawdę? Dziękuję - wstałam z kanapy i przeszłam przez salon do jego pokoju
,,- Myślisz, że mogę spać z tobą w jednym łóżku? - spytałam stając w progu drzwi i patrząc na krzątającą się po pomieszczeniu moją dziewczynę
- Zamknę drzwi, to po pierwsze, po za tym nikt oprócz nas nie wie kim dla siebie jesteśmy - uśmiechnęła się do mnie
....
- Brooke... Chciałabym żebyś zawsze wiedziała, że możesz na mnie liczyć, wszystko jedno co się stanie - szepnęła do mojego ucha przeczesując przy tym moje włosy"
Z jej głosem w głowie zasnęłam na poduszce, która z kolei pachniała perfumami Arona, które ostatnio tak często mi towarzyszyły.
Obudziłam się kolejnego dnia wcześnie rano, ale po hałasie zrozumiałam, że Aron również nie śpi. Weszłam do łazienki, która była połączona z sypialnią żeby się ogarnąć. Dobrze, że zawsze noszę ze sobą przynajmniej część kosmetyków. Gdy wyszłam z łazienki Aron był razem ze mną w pokoju.
- Jeśli chcesz, możesz wziąć którąś z moich koszul - otworzył przede mną swoją szafę
- Niemały wybór - rozejrzałam się po półkach
- Tak wyszło, wybierz co chcesz i przyjdź do kuchni. Zrobiłem nam śniadanie - pocałował mnie w skroń i wyszedł
Wzięłam pierwszą lepszą czarną koszulę, ubrałam ją na siebie i spięłam ją w talii paskiem, żeby jakoś wyglądała na moim bądź co bądź, małym ciele. Nigdy nie byłam wysoka, raczej zawsze miałam drobniejszą budowę ciała.
Weszłam do kuchni, gdzie przy stole siedział już Aron, przeglądając coś w telefonie i czekając na mnie.
- Siadaj - uśmiechnął się, gdy mnie zauważył - Słuchaj, w ten weekend organizuję służbową imprezę i chciałbym żebyś się na niej pojawiła
- Ja? Ale przecież nie jestem nikim z twojego zespołu
- Ale jesteś ważną osobą. Nie daj się prosić - zaśmiał się lekko, a jego wzrok odebrał mi jakiekolwiek argumenty
- No dobrze - uśmiechnęłam się - mam się jakoś szczególnie ubrać? - spytałam
- Ty zawsze wyglądasz jak milion dolarów - puścił mi oczko
~~~~~~
Milion kurwa dolarów, stoję przed szafą od dobrej godziny i jeśli dalej tak pójdzie, ta impreza szybciej się skończy niż ja wyjdę z mieszkania. Adam wolał usunąć mi się z drogi, możliwe że dlatego iż zdążyłam już trzy razy dziś na niego nakrzyczeć. Tak bywa, on jak nikt inny wie, że jestem trudna.
Ostatecznie postawiłam na krótką, czarną sukienkę. Klasycznie, ale w sumie ja tak naprawdę nie wiem jak bardzo służbowe to spotkanie. Wolę nie robić Aronowi problemów. Adam powiedział, że jak na jego gust to zaproszenie jest trochę dwuznaczne, głównie przez to, że bardzo krótko się znamy. To jego interpretacja, ja wolę nie wybiegać w przyszłość, nie po Sophi. Obiecałyśmy sobie dużo i żadna z nas tego nie dotrzymała. Powód? Prawdziwego nawet nie znam, pewnego dnia chciała ze mną porozmawiać. Była to ostatnia rozmowa podczas której byłam jeszcze jej dziewczyną. Powiedziała, że wydaje jej się, że to nie to. Podobno byłyśmy za młode i tak naprawdę żadna z nas nie wiedziała czego chce. Dziwne, bo jeszcze kilka dni wcześniej wszystko było normalnie, a przynajmniej takie miałam wrażenie. Ludziom związki rozpadają się stopniowo, najpierw są to niepozorne zmiany, oddalanie się od siebie, czasem szukanie pocieszenia u osób trzecich. U nas? U nas to było tak nagłe, że nawet nie pamiętam kiedy, ale siedziałam pośrodku swojego pokoju kompletnie sama trzymając nasze wspólne zdjęcie w dłoni, wylewając przy tym morze łez. Teraz okazało się, że mam ją jednak tuż obok siebie, ale chyba nie jest to ta sama Sophia, którą znałam i kochałam i kocham nadal. To ktoś inny, obcy. Podobno kochamy bardziej swoje wspomnienia i wyobrażenia, dlatego nawet skrzywdzeni, wciąż potrafimy tęsknić.
_____
Przepraszam, wczoraj zapomniałam udostępnić 🫣
CZYTASZ
Old love never ends
RomanceMiłość, która miała trwać wiecznie, nagle zostaje przerwana. Związek, który miał przerwać każdą burzę, zostaje zerwany. Tylko dlaczego? Jakie wydarzenia zmusiły Sophi do podjęcia takich decyzji? A może miłość jak z filmu czy książki, to tylko mit, w...