3 miesiące później
- Czy ty się możesz pospieszyć?
- Zaraz! - okrzyknęłam mu w pośpiechu szukając w pokoju szpilek
- Masz 3 minuty - wyraźnie słyszałam zniecierpliwienie w jego głowie
- I co? Już jestem - stanęłam w progu zakładając w międzyczasie ostatnią szpilkę na stopę - po co się tak denerwować? Adam, złość piękności szkodzi, tobie i tak mało pomoże - przystanęłam na chwilę przyglądając się jego twarzy
- Lepiej wychodź zanim Ci przyłożę - wypchnął mnie za drzwi - mieliśmy się nie spóźniać - dodał
- Bo niby tutaj każdy jest punktualny - odpowiedziałam kpiąco
- Masz się nie najebać, bo nie zamierzam być twoją matką
- A ty co zamierzasz? - spytałam
- Sam się najebać - uśmiechnął się, a ja jedynie zaczęłam się śmiać
Chłodny, styczniowy wiatr sprawił, że moja cała fryzura była najprawdopodobniej w opłakanym stanie. Szliśmy koło siebie w podobnym tempie co chwilę kogoś mijając, matki z dziećmi, młode pary, dzieci wracające do domów, czy studentów, jak my idących na imprezę. Świat wydawał się nie przejmować niczym, mimo, że właśnie w tej chwili ktoś właśnie się narodził i jednocześnie umarł. Jakby świat tak przyzwyczajony do zjawiska przemijania przestał go zauważać.
Po chwili weszliśmy do jednego z bogatych bloków i stanęliśmy przed zamkniętą windą. Będąc w środku wybraliśmy 3. piętro. Gdy drzwi się otworzyły, uderzyła w nas muzyka, mimo, że trzeba było jeszcze wejść do odpowiedniego mieszkania.
Ludzi było bardzo dużo. Jednych znałam, drugich kiedyś widziałam, a trzeci wydawali się zupełnie obcy. Co nie przeszkadzało mi w wypiciu pierwszego drinka. Po to tu przyszłam, by zapomnieć. O wszystkim i o niczym. O tym, że żyję. Adam gdzieś zniknął, ja zaczęłam rozglądać się po "willi" do której mnie zaciągnął. Kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Nie wiem ile osoba, która to kupiła musi zarabiać, ale to na pewno nie są małe kwoty. Mnóstwo obrazów, kolory dobrane do siebie z nieskazitelną starannością. Wszystko poukładane jakby wcale nikt tu nie mieszkał. Szczególnie jeden obraz przyciągnął moją uwagę, a raczej artystycznie rozmazane zdjęcie. Przedstawiało fontannę, tę samą, przy której usiadłam by pomyśleć o przyszłości. Myślałam wtedy, że zmienię wszystko, nie zmieniłam nic. Swoją drogą dziwne, że więcej nie spotkałam Sophi. Może nie chciałam jej spotkać. Ale Aron? Później często chodziłam w to miejsce myśląc, że może przypadkiem na niego wpadnę. Znów będzie miał kłopoty w pracy i będzie potrzebował odpoczynku, ale nie. Więcej go tam nie było. Czemu właściciel wybrał akurat to miejsce do sfotografowania? I czemu akurat je tutaj powiesił?
- Ma coś w sobie? - spytał głos za mną - Jakby zacierała się tu granica między rzeczywistością a obłędem - odwróciłam się w stronę kogoś kto do mnie mówił
- Aron? - spytałam bardziej siebie
- We własnej osobie - uśmiechnął się. Czemu wcześniej nie zauważyłam jaki ma ładny uśmiech? - Nie myślałem, że Cię tu spotkam
- A ja Ciebie. Co tu robisz? - spytałam lekko zaskoczona
- Mieszkam - uśmiechnął się
- Więc to twoje zdjęcie?
- Tak, sam je zrobiłem. Niedługo po naszym pierwszym spotkaniu. A ty co tu robisz? - spytał
- Przyjaciel mnie tu zaciągnął, a ja szczerze mówiąc nie miałam nic przeciwko darmowemu alkoholowi - uśmiechnęłam się
- Mogę pokrzyżować Ci plany spędzania czasu samotnie dzisiejszego wieczoru? - spytał, a jego głos wręcz przeszył moje ciało.
Kiwnęłam lekko głową, a on wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń bym po chwili mogła zatopić się w jego ramionach przy powolnej muzyce.
,,Jej dłonie, dotyk i uśmiech były wszystkim co potrzebowałam. Już trzecią piosenkę tańczyłyśmy wtulone w siebie jakby świat miał się skończyć, jakby miało nas już nigdy więcej nie być.
- Brooke mogę Cię o coś poprosić? - spytała szeptem. Spojrzałam jej pytająco w oczy - Obiecaj, że nigdy nie przestaniesz mnie kochać...
- Będzie Cię kochać tak długo, jak będę Cię pamiętać. Do końca życia..."
- I wciąż Cię kocham...
- Coś mówiłaś? - spytał zaskoczony Aron wyrywając mnie z transu wspomnień
- Co, nie, nie. Wspomnienia - wytłumaczyłam się szybko
- Może pójdziemy się przejść - zaproponował - tak jak za pierwszym razem, tam gdzie zaciera się rzeczywistość z obłędem? - zgodziłam się ze śmiechem
Szliśmy koło siebie pogrążeni w ciszy, ale wcale nie była to niezręczna cisza. Pozwalaliśmy się nawzajem. Mijaliśmy znów te same ulice, tym razem pogrążone w ciemności. Już nie było dzieci, matek, miasto tak jak nas pogrążył spokój. Usiedliśmy na tej samej ławce co za pierwszym razem.
- Powiesz mi o czym wciąż myślisz? - spytał
- O przeszłości
- Przeszłość nie zasługuje na uwagę przyszłości
- Nie potrafię na razie tego zrobić, nie umiem puścić tego wolno - wytłumaczyłam
- Mogę Ci w tym pomóc? - spytał
- Jak?
- Zajmując twoje myśli... - przybliżył się wolno składając na moich ustach delikatny pocałunek
~~~~~~~~
Kolejnego dnia obudziłam się wcześnie rano, chociaż była sobota. Stwierdziłam, że powinnam zrobić zakupy, dlatego ubrałam się szybko, wzięłam swój płaszcz i wyszłam z mieszkania. Adam się nie obudził. Pewnie ma kaca, nawet nie wiem jak i kiedy wrócił do domu. Nie słyszałam go, nie wiem tym bardziej w jakim jest stanie. Aron od rana nie mógł opuścić moich myśli. Gdy przechodziłam koło parku w głowie miałam tylko nasz poprzedni wieczór i ten pocałunek. Jakby linia między moją przeszłością a może naszą przyszłością. Chyba to pierwszy raz kiedy jestem w ogóle wstanie pomyśleć o czymś po Sophi. Mój mózg postawił za naszym związkiem granicę, którą Aron powoli zaczął burzyć.
Gdy weszłam na klatkę schodową wracając z zakupów stanęłam jak wryta widząc przed drzwiami Arona.
- Co ty tu robisz? - spytałam zszokowana
- Przyszedłem do osoby, o której nie mogę zapomnieć - uśmiechnął się
- Mhm, kogo szukasz?
- Myślę, że już znalazłem - wyjął zza swoich pleców bukiet ślicznych, czerwonych róż. - Muszę iść, praca nie czeka - uśmiechnął się ostatni raz i odszedł tak szybko jak szybko się pojawił
Oparłam się o ścianę tuląc do siebie kwiaty. Na prawdę mało kto umie tak bardzo zawrócić mi w głowie. Otworzyłam drzwi mieszkania i weszłam do środka. Po hałasach dochodzących z kuchni domyśliłam się, że Adam już wstał. Będąc na kacu aż zatoczył się zauważając kwiaty w moim ręku.
- Boże ktoś umarł? Taki bukiet - spytał wciąż w szoku
- Nie, nikt nie umarł. Raczej coś się narodziło - uśmiechnęłam się do niego
- Oho to nie przeszkadzam. To ten z tej imprezy? - spytał
- Poznaliśmy się wcześniej
- Bogaty jest - stwierdził - Gratuluję
- I co z tego? Miły jest
- Miły to chyba za mało powiedziane. Romantyczny...
CZYTASZ
Old love never ends
RomanceMiłość, która miała trwać wiecznie, nagle zostaje przerwana. Związek, który miał przerwać każdą burzę, zostaje zerwany. Tylko dlaczego? Jakie wydarzenia zmusiły Sophi do podjęcia takich decyzji? A może miłość jak z filmu czy książki, to tylko mit, w...